Rodzina Guzków

powiększ mapę

Audio

4 audio

Więcej o rodzinie Guzków

Zuzanna i Józef Guzkowie mieszkali w Warszawie. Mieli dwoje dzieci: Jadwigę i Eugeniusza. W roku 1934 Józef, pracownik Miejskiego Instytutu Higieny (MIH), otrzymał od zakładu pracy mieszkanie służbowe – niewielkie lokum w budynku Instytutu przy ulicy Nowogrodzkiej 82 – i przeprowadził się tam z rodziną.

Gdy w roku 1941 Józef zmarł, w MIH-u zatrudniła się Zuzanna, zachowując prawo do mieszkania.

Eugeniusz uczył się w gimnazjum przy ulicy Śniadeckich 8. Wspomina: „Do gimnazjum chodziliśmy we czwórkę: doktor Wieczorkiewicz przyszły, ja, i kolega Halmert, który był ewangelikiem, i Zdzisio Baruch, który był wyznania mojżeszowego. I zawsze się przyjaźniliśmy. Spotykaliśmy się na rogu Nowogrodzkiej i Lindleya i szliśmy dalej Lindleya, do Koszykowej, później Polną do Śniadeckich”.

Zapytany o stosunki polsko – żydowskie przed wojną Eugeniusz odpowiada: „U nas było trzech kolegów wyznania mojżeszowego w klasie, z dwoma się przyjaźniłem (...) ze Zdzisiem Baruchem i z Heniem Herzlichem. Tak że u nas nie było tego podziału na aryjczyk – niearyjczyk (…) To byli koledzy, którzy z nami byli zżyci, razem uczyliśmy się, razem ściągaliśmy, razem na spacery chodziliśmy, do kina… Tak że to było takie współżycie bardzo poprawne. Nie było różnic, w ogóle się nie czuło tych różnic. Oni byli między nami, po prostu. I byli z nami”.

Wojna

Eugeniusz należał do harcerstwa i aktywnie w nim działał. Latem roku 1939 brał udział w kursie podharcmistrzowskim. W ostatnich dniach sierpnia instruktorzy prowadzący kurs zostali w ramach mobilizacji powołani do wojska, więc obóz zwinięto przed czasem. Eugeniusz wrócił do domu tuż przed wybuchem wojny.

Po zajęciu Warszawy Eugeniusz zaangażował się w działalność konspiracyjną – dołączył do organizowanego w kręgach harcerskich batalionu, który następnie, jako pułk „Baszta”, stał się jednostką wojskową Armii Krajowej.

Już w trakcie okupacji Eugeniusz ukończył liceum budowlane [w roku 1940 Niemcy zezwolili na działalność polskich szkół podstawowych i zawodowych, z programem nauczania ograniczonym do poziomu niemieckiego wyszkolenia technicznego – przyp. red.] i rozpoczął studia na tajnej Politechnice, na wydziale architektury. Ze względu na trudną sytuację finansową rodziny musiał przerwać naukę i iść do pracy – w sierpniu 1943 roku zatrudnił się jako budowlaniec w firmie remontowej. Równolegle uczył się w utworzonej przy „Baszcie” podchorążówce, którą ukończył w maju 1943 roku.

Pomoc

Mackiewiczowie 1943

W 1943 roku Ludwik Kifer, którego Eugeniusz znał z obozów harcerskich, poprosił go o pomoc w ukrywaniu Żydów: „[Kifer] był takim gospodarzem obozów harcerskich w różnych drużynach. Przeważnie w drużynach gimnazjalnych. Jego wszyscy bardzo lubili, mieli zaufanie do niego. W czasie okupacji ja go spotkałem i on mnie właśnie zaproponował ukrycie rodziny, która pochodziła z Brześcia [nad Bugiem], inżynier Mackiewicz, jak pamiętam, z żoną i z synem ich. (…) Ich tam gdzieś czy okradli, czy skończyły im się pieniądze, no dość że byli w krytycznej sytuacji i wtedy właśnie Ludwik Kifer po rozmowie ze mną – ja uzgodniłem to z matką – no i wzięliśmy ich pod opiekę, do Miejskiego Instytutu Higieny.”

Mackiewicz, szczupły, wąsaty mężczyzna, zdaniem Eugeniusza wyglądający jak  polski szlachcic, był inżynierem. Jego żona Diana, o bardziej semickich rysach, nie pracowała, ale była osobą kształconą; Guzek wspomina, że płynnie mówiła po francusku. Ich syn Waldek był rok młodszy od Eugeniusza. Wszyscy troje mieli fałszywe dokumenty na swoje nazwisko, podrobione przez komórkę akowską.

Służbowe mieszkanie Guzków było niewielkie – pokój z kuchnią, bez łazienki. Była to jednak dobra kryjówka zewzględu na to, że Niemcy niechętnie tu zaglądali, uważając Instytut za potencjalne siedlisko zarazy.

Szorowie 1943

Pod koniec roku 1943 Guzkowie przyjęli kolejnych Żydów, małżeństwo Szorów. On był lekarzem, medycynę ukończył w Pradze. Miał około 30 lat. Jego prawdziwego imienia Eugeniusz nie pamięta – podczas okupacji nazywali go Stefanem. Hala, żona doktora, była od niego kilka lat młodsza. Oboje mieli fałszywe papiery, także dostarczone przez AK.

Leszczowie 1943/44

Na przełomie 1943 i 1944 roku do Guzków trafili następni uciekinierzy – rodzina Leszczów z Radomia. Podobnie jak Mackiewiczowie, Chaim, Chana i dwójka ich dzieci, Genia i Ignacy, trafili na Nowogrodzką przez Kifera. „[Leszcz] był jakimś drobnym przemysłowcem z Radomia”, wspomina Eugeniusz. „A ona była gospodynią domową. Te dzieci nie chodziły do szkoły, tak się uczyły…”. W podrobionych kenkartach Leszczowie figurowali jako Leszczyńscy.

Chana i Chaim nie wychodzili z domu. Genię i Ignacego od czasu do czasu  Eugeniusz i Janina, jego narzeczona, zabierali na spacer: „Jechaliśmy (...) do jej [Janiny] rodziców, bo jej rodzice mieszkali w Pyrach, za Pyrami właściwie. I tam po tym lesie można było chodzić, bo tam dużo ludzi nie chodziło. No to myśmy je tam, spacerowali z nimi, i one oddychały sobie świeżym powietrzem. A w kolejce to braliśmy je przy sobie. Tę Genię, bo Ignacy nie był podobny, miał tak zwany dobry wygląd.”

Ukrywanie

W początkach roku 1944 w jednopokojowym mieszkaniu na Nowogrodzkiej było już 12 osób: 9 ukrywanych i 3 Guzków. Mimo ogromnego stłoczenia, relacje pomiędzy nimi były dobre. Eugeniusz opowiada:

„Dzieliliśmy się z nimi opłatkiem nawet i oni szanowali nasze święto (...) graliśmy w brydża często. (…) Godzina policyjna była, cały wieczór był wolny, no to graliśmy. Mackiewicz, ten doktor Szor, (...) żona pana Mackiewicza i ja. No, i Waldek. (…) Tak że graliśmy, siedzieliśmy, opowiadaliśmy sobie, oni mieli wspomnienia, ja miałem… tak że dokładnie się poznaliśmy wtedy. Nastrój był taki optymistyczny. Ja im przynosiłem informatory, (..), tak że wiedzieli, co się na froncie dzieje”.

Utrzymanie tak licznej grupy nie było proste. Pieniądze na utrzymanie Eugeniusz uzyskiwał z różnych źródeł. Część pochodziła ze zbiórki wśród warszawskich inżynierów, znajomych Mackiewicza. Część dostarczały organizacje pomagające Żydom, z którymi kontaktował się kolega Eugeniusza. Część pochodziła od samych ukrywanych.

Zdobywanie żywności dla tej gromady wymagało specjalnej ostrożności. Eugeniusz i Jadwiga kupowali po trochu w różnych sklepach, żeby nie zwracać uwagi. Bywali między innymi w sklepie na rogu ulic Waliców i Ceglanej. Już w czasie powstania Eugeniusz dowiedział się, że jego właściciele byli volksdeutchami. Dziwi się po dziś dzien, że jego zakupy – trzy bochenki chleba co trzeci dzień, gdy z reguły kupowano pół bochenka – nie wzbudziły u nich podejrzeń...

Rajbenbachowie 1944

W kwietniu 1944 roku Eugeniusz wziął ślub z Janiną Król. Inżynier Mackiewicz, który miał „dobry wygląd”, był na ceremonii. Małżonkowie zamieszkali u Janiny,  w trzypokojowym mieszkaniu z łazienką przy ulicy Waliców 14. Zajęli tam najmniejszy pokój, a dwa pozostałe oddali ukrywającym się. Jeden zajęła rodzina Leszczów, których Eugeniusz zabrał ze sobą z MIH-u. W drugim zamieszkali Rajbenbachowie, ostatni podopieczni Guzków: byli to rodzice Hali Szor i jej siostra Marysia.

Mackiewiczowie i Szorowie pozostali na Nowogrodzkiej. Teraz opiekowały się nimi matka Eugeniusza Zuzanna i jego siostra Jadwiga.

Powstanie

Wybuch powstania zakończył około roczną historię ukrywania Żydów przez rodzinę Guzków. Eugeniusz, żołnierz pułku Baszta AK, walczył na Mokotowie. Tam zastała go wiadomość o kapitulacji, po której trafił do obozu przejściowego w Pruszkowie, a potem do stalagu XB w Sandbostel.

Janina Guzek przedostała się do kuzynki na Hożej i tam przetrwała powstanie. (Po jego upadku, w ramach represji wobec ludności Warszawy, trafiła do obozu pracy w Gliwicach). Ukrywani z domu na Waliców musieli sobie radzić na własną rękę.

Do Miejskiego Instytutu Higieny zaraz w pierwszych dniach powstania wkroczyli Niemcy. Wszystkich zastanych tam mężczyzn, w tym inżyniera Mackiewicza i jego syna Waldka, rozstrzelali. Część zatrzymanych kobiet, te uznane za niezdatne do pracy, puścili wolno, resztę popędzili na Zieleniak. Wśród zwolnionych znalazła się matka Eugeniusza Zuzanna i Diana Mackiewicz.

Kobiety wydostały się z miasta, dotarły aż za Raszyn, znalazły miejsce u jakiegoś gospodarza i tam we trzy, bo trafiła tam także Jadwiga, siostra Eugeniusza, doczekały końca wojny.

Rozstrzelania w MIH-u uniknął także Szor, który podczas aresztowania ukrył się w łazience. Niemcy złapali go dopiero kilka miesięcy później. Nie zginął na miejscu, gdyż okazał się przydatny jako tłumacz. Potem został wysłany do obozu koncentracyjnego.

Hala Szor razem z uciekinierami z Warszawy dotarła do Żyrardowa. Tam zaopiekowała się nią obca kobieta, nauczycielka z gimnazjum. Zorientowała się ona, że ma do czynienia z Żydówką, ukryła Halę u siebie i przechowała ją do końca wojny.

Dalsze losy

Dla Janiny wojna skończyła się w styczniu 1945 roku, wraz z wkroczeniem do Gliwic Armii Czerwonej, Eugeniusz natomiast doczekał się wolności dopiero w kwietniu, kiedy to wojska brytyjskie wyzwoliły więźniów stalagu XB. Oboje wrócili do stolicy.

Doktor Szor przeżył obóz. Hala odnalazła się w Łodzi; tam też Szorowie zamieszkali. Do Łodzi przeprowadziła się również Diana Mackiewicz, a pod koniec lat 40. wszyscy troje wyemigrowali do Izraela. Diana powtórnie wyszła za mąż. Przez cały czas pozostawali z Guzkami w bliskiej, serdecznej relacji, której nie przerwała emigracja.

Losy starszych Rajbenbachów są nieznane. Wojnę przetrwała ich druga córka, Marysia, która także wyjechała do Izraela.

Rodzina Leszczów zaraz po wojnie wyjechała do Austrii, potem do Ameryki Południowej, w końcu osiedlili się w Izraelu. Kontaktu z Eugeniuszem nie utrzymują.

Staraniem Szora w roku 1989 Eugeniusz oraz Zuzanna i Józef otrzymali tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Eugeniusz wyjaśnia, że w czasie ukrywania Józef nie żył, zatem przyznano mu tytuł omyłkowo. Nie zostały natomiast uhonorowane jego żona Janina i siostra Jadwiga, których udział w pomocy żydowskim podopiecznym był niezaprzeczalny.

Eugeniusz ukończył rozpoczęte podczas okupacji studia architektoniczne. Oboje z żoną pracowali przy odbudowie, a potem rozbudowie stolicy.

Nie chwalili się swoją historią. To, co zrobili, uznali za wypełnienie obowiązku. Nawet ich córka całą historię poznała późno i tylko przypadkiem, przy okazji wywiadu, jakiego udzielał Eugeniusz. Dla Guzków ważne było co innego – wychowanie córki bez uprzedzeń dotyczących rasy czy wyznania:

„Ona wiedziała tylko tyle, że myśmy pomagali. Szczegółów jej nie opowiadaliśmy, tylko tak ją nakierowywaliśmy, żeby ona żadnej różnicy nie widziała. I ona w tym duchu była wychowana, nawet miała przyjaciółkę, która była pochodzenia żydowskiego. I ja jej wcale o tym nie mówiłem. (…) Dla niej to była przyjaciółka. Po prostu”.

Historie pomocy w okolicy

Bibliografia

  • Strączek Ignacy, Wywiad z Eugeniuszem Guzkiem, Warszawa 16.04.2009
  • Gutman Israel red. nacz., Księga Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, Ratujący Żydów podczas Holocaustu