„Ta historia nie obfituje w dramatyczne opowieści o szantażystach, najściach itp. Poza stałym strachem, że ktoś może przyjść. Ale nikt nie przyszedł. To zagrożenie było trwałe, ale miało ono charakter przede wszystkim psychologiczny. To historia w żadne sensacje nie obfitująca".
Działo się tak pomimo faktu, że dwudziestoletnia Irena Holender (z d. Kowalska, po drugim mężu Century) ukrywająca się u Szackich ze swoją pięcioletnią córką, była w zaawansowanej ciąży. Sąsiadom i odwiedzającym dom Szackich znajomym przedstawiana była jako krewna wysiedlona z ziem wcielonych do III Rzeszy. Był to przekonujący argument, gdyż Irena miała tzw. „dobry wygląd", nie zdradzający jej żydowskiego pochodzenia. W domu kilkunastoletniego Jerzego i jego matki przy ul. Miodowej przebywała od połowy 1942 r. do wybuchu Powstania Warszawskiego. Po upadku powstania, w towarzystwie pani Szackiej, opuściła Warszawę wraz z wyprowadzaną z miasta ludnością. Po wojnie zamieszkała z mężem w Łodzi, skąd wyemigrowała do Izraela w 1946 r. Od tamtej pory obie rodziny utrzymują kontakt, który w ostatnich latach bardzo się ożywił. Prof. Szacki planuje odwiedzić panią Irenę i jej rodzinę w Izraelu.
W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych rodzina pani Ireny rozpoczęła działania mające na celu przyznanie medalu przez Instytut Yad Vashem Barbarze Szackiej i Jerzemu Szackiemu, co nastąpiło w 2004 r.