Winnicka Maria

powiększ mapę

Audio

6 audio

Historia pomocy - Winnicka Maria

Maria Winnicka była córką znanego finansisty Antoniego Jaroszewicza, wraz z matką i siostrą Alicją przyjechała do Warszawy z Sankt Petersburga po I wojnie światowej.

Przed wybuchem II wojny Maria, razem z mężem Leszkiem  mieszkali w obszernym mieszkaniu przy ul. Brackiej 10 w Warszawie. Leszek ukończył studia na Politechnice Warszawskiej, pracował jako inżynier chemik. W czasie wojny Maria urodziła dwoje dzieci: w 1941 r. córkę Ewę, a w kwietniu 1943 r. syna Jakuba. Źródłem utrzymania rodziny był wtedy założony przez Marię sklep ze sztuczną biżuterią. Jej mąż działał w Armii Krajowej i pracował przy produkcji granatów.

Maria Winnicka ukrywała najpierw znanego profesora matematyki Zygmunt Szczawińskiego, autora przedwojennych podręczników do matematyki dla szkół średnich, który wykładał ten przedmiot w Żeńskim Gimnazjum Filologicznym Zofii Sierpińskiej. Syn Marii Winnickiej – Jakub – wspomina w wywiadzie udzielonym Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w 2014 r.: „Szczawiński już na początku okupacji stracił dom, padał często ofiarą szantaży z powodu wyglądu zdradzającego jego pochodzenie”. Maria Winnicka znajdowała dla niego kryjówki i przewoziła po Warszawie. Podczas jednej z takich eskapad, Szczawiński, który zasłaniał twarz w obawie przed rozpoznaniem go, wzbudził zainteresowanie współpasażera tramwaju. Winnicka obroniła swojego podopiecznego tłumacząc, że to chory na gruźlicę sąsiad w drodze do szpitala. Ukryty u sióstr zakonnych, Szczawiński zginął na Woli w czasie powstania warszawskiego.

Z pomocą opiekunki Jadwigi Dymidziuk, Winnicka sprowadziła również do domu dzieci żydowskie, które błąkały się po tzw. stronie aryjskiej. Kobiety leczyły i opatrywały dzieci, prały, cerowały ich ubranka, uczyły polskich słów i pacierza. Organizowała również wizyty domowe dr. Bolesława Łopieńskiego – zaufanego lekarza. Z powodu gróźb sąsiadów, około piętnaścioro dzieci przewieziono z mieszkania Winnickich na wieś.

Winnicka wielokrotnie wchodziła do getta warszawskiego, próbując pomóc rodzinie Franciszki Tusk-Scheinwechslerowej, absolwentki filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Znały się, ponieważ Maria bywała na prowadzonych przez Franciszkę tajnych kompletach.  Ewa i Jakub Winniccy pamiętają opowieść matki o szczególnie dramatycznych okolicznościach, w jakich Winnicka próbowała uratować syna Franciszki – Wojtusia (ur. 1935). W nocy, przekupiwszy granatowego policjanta, weszła na Umschlagplatz, ale nie udało jej się odnaleźć dziecka. Później do getta wchodziła jeszcze kilka razy. Wykorzystywała swój brzemienny stan do przemycania żywności.

Winnicka pomagała także Franciszce Tusk-Scheinwechslerowej w niedługi czas  po jej ucieczce z getta. Przez pierwsze dni Franciszka przebywała u znajomych, ale u żadnego nie mogła zamieszkać na dłużej. Kobieta posługiwała się po tzw. stronie aryjskiej nazwiskiem Natalia Obrębska. W getcie warszawskim straciła całą rodzinę: rodziców Chanę Tusk (1891-1942) i Hercki (1889-1942), męża Dawida (Tadeusza) Scheinwechslera, jego rodziców i rodzeństwo. Winnicka umieściła Franciszkę u pani Sommer, teściowej swojej siostry, a następnie w willi należącej do przyjaciółki Klementyny Porowskiej. Franciszka trafiła później pod opiekę sióstr Marii i Janiny Ojrzanowskich. Winnicka i  Tusk-Scheinwechslerowa straciły ze sobą kontakt w czasie powstania warszawskiego.

Po upadku powstania Maria wraz z mężem i dziećmi znalazła się w obozie przejściowym w Pruszkowie. Udało im się uciec z transportu. Wraz z chorym na zapalenie płuc mężem udała się do Zakopanego,  gdzie po jego aresztowaniu zorganizowała brawurową ucieczkę. Po zakończeniu wojny Winniccy zamieszkali na Śląsku. W 1948 r. Winnicka urodziła córkę Zulę, która wymagała jej stałej opieki. W 1959 r. rodzina przeprowadziła się do Kielc. Winnicka imała się różnych zajęć: była telefonistką i sprzedawczynią w sklepie obuwniczym.

W 1960 r. Franciszce, która po wojnie wróciła do Warszawy, pozostając przy nazwisku okupacyjnym, udało się odnaleźć Marię za pośrednictwem Czerwonego Krzyża. W liście do Winnickiej napisała wówczas: „Droga Pani Mario! Wreszcie, po latach poszukiwań, Czerwony Krzyż natrafił na Pani ślad. Jakże jestem szczęśliwa, że Pani i jej najbliższa rodzina przeżyli tę straszną wojnę i szaleństwo Powstania Warszawskiego. Mnie się to też udało. Ale ja tej wojny nie wygrałam. Jestem absolutnie sama. Nikt z moich najbliższych nie przeżył, co już Pani wie, zanim straciłyśmy kontakt w czasie powstania. Jakże pragnę Panią znowu uściskać i nacieszyć się Pani przyjaznym spojrzeniem”. Kobiety nigdy jednak ponownie się nie zobaczyły, Maria unikała spotkania. Jakub Winnicki przytacza słowa matki: „Nie uniosłabym tego spojrzenia, gdyż ja miałam dwoje dzieci okupacyjnych i je uratowałam, a ona miała jedno i zginęło”.  Po latach Jakub Winnicki odnalazł nazwisko Franciszki w książce telefonicznej, Ewa i Jakub odwiedzali ją co jakiś czas.  

Dla Winnickiej jej działania w czasie okupacji wynikały z oczywistego ludzkiego odruchu. W 1960 r. w rozmowie z synem Jakubem Winnickim, Maria stwierdziła „Chciałam okazać solidarność. To była kwestia sumienia. Nie mogłam postąpić inaczej. To była moja forma walki”.  Jej syn – Jakub podjął starania o pośmiertne przyznanie matce tytułu Sprawiedliwej wśród Narodów Świata w przekonaniu o wadze pamięci o czynach ludzi szlachetnych dla dobra przyszłych pokoleń. W artykule opublikowanym w Gazecie Wyborczej w kwietniu 2014 r. podkreśla: „Rodzimy się równi we wszystkim. Wraz z potencjalną nietolerancją, która w nas siedzi. Utrwalają ją i rozwijają nierozumni dorośli. Edukacja i praca nad sobą mogą temu zarazić. Ta idea przyświecała mi przez lata. Dlatego po wielu wahaniach wysłałem do Yad Vashem wniosek z dokumentami o pośmiertne przyznanie matce honorowego medalu i tytułu Sprawiedliwej wśród narodów Świata. Ona sama nigdy by tego nie zrobiła”.

19 lutego 2013 r. Instytut Yad Vashem wydał decyzję o przyznaniu Marii Winnickiej tytułu Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.

Historie pomocy w okolicy

Bibliografia

  • Klara Jackl, Wywiad z Ewą i Jakubem Winnickimi, Warszawa 27.06.2014
  • Winnicki Jakub, Jakże znów pragnę panią uściskać, "Gazeta wyborcza"