Jadwiga Krzywicka na swoim podwórku na warszawskim Nowym Mieście koło trzepaka zobaczyła zapłakaną dziewczynę. Mówiła że kuzyni, nie chcieli jej przyjąć. Tak Jadwiga poznała Jankę. Wyprosiła u mamy zgodę, by ją przenocować. Dziewczyna została dłużej. Po kilku tygodniach okazała się Sonią Hercyk - Żydówką z Końskiego.
Jadwiga Krzywicka przytacza słowa dziewczyny:
„»Trudno. Jak mnie nie będziecie chcieli, to tylko mnie wypada, żeby pójść gdzieś na posterunek i zgłosić, że jestem Żydówką«. I wtedy dowiedziałam się. I została u nas”.
Jesienią 1941 r. Sonia, która miała kenkartę po zmarłej kobiecie na nazwisko Janina Ptasińska, zamieszkała u Krzywickich. Jej rodzina zginęła najpewniej w 1942 r. w czasie likwidacji getta w Końskich.
„Zbieg okoliczności. Powiedziałam, że Pan Bóg ją skierował do nas, bo miała żyć. Tylko to”.
Gdy wścibscy sąsiedzi przychodzili na przeszpiegi, Sonia siedziała za szafą, w niegdysiejszym domu dla lalek. Przed dalszą rodziną Jadwigi i jej koleżankami udawała kuzynkę. W katolickie święta chodziła do kościoła
Ale i tak wokół domu Krzywickich zrobiło się zbyt gorąco. Matka i córka (ojciec i siostra Jadwigi zmarli w 1927 r.) pomagały doraźnie dwóm innym Żydówkom i ich córeczkom. Dokarmiały także chłopców, którzy przekradali się z getta, by zjadać obierki zostawione w piwnicy dla hodowanych tam królików.
Kuzyn Jadwigi znalazł Soni nową kryjówkę, potem mieszkała także u jej wuja. Wzięła udział w powstaniu warszawskim jako pielęgniarka.
W powstaniu, przywalona gruzami, zginęła mama Jadwigi. Jadwiga straciła wszystko, została w jednej letniej sukience, bez domu. Wędrowała od znajomych do rodziny i z powrotem.
Od 1956 r. mieszka w Otwocku.