Żmijewska Jadwiga

powiększ mapę

Audio

3 audio

Ukrywanie chłopca z getta warszawskiego. Historia Jadwigi Żmijewskiej

W latach okupacji niemieckiej Jadwiga Żmijewska, mieszkanka wsi Smoły (woj. mazowieckie), która samotnie wychowywała czwórkę dzieci po śmierci męża podczas wojny obronnej Polski we wrześniu 1939 r., zaopiekowała się kilkuletnim chłopcem, który błąkał się w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. Po kilkunastu miesiącach okazało się, że chłopiec jest Żydem, który uciekł z getta warszawskiego i przez kilka tygodni szukał schronienia na prowincji. Josek Alterwein, przedstawiający się po tzw. aryjskiej stronie jako Józef Małecki, mieszkał u Żmijewskiej do 1946 roku.


„Wiosną 1943 r. przy lesie na skraju wsi błąkał się chłopiec około 9-letni, obdarty i zawszony. Szukał rodziny, która przygarnęłaby go, gdyż jest sierotą i uciekł z Warszawy. Podał, że nazywa się Józef Małecki i mieszkał na Muranowie” – wspominała Jadwiga Żmijewska w relacji dla Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.

Rodzina Żmijewskich ze wsi Smoły

W czasie II wojny światowej Jadwiga Żmijewska mieszkała wraz z czwórką małych dzieci we wsi Smoły k. Nowego Dworu Mazowieckiego. Jej mąż Hieronim został zmobilizowany do wojska w 1939 r. i zginął w wojnie obronnej Polski we wrześniu tego roku, nigdy jednak nie ustalono miejsca jego spoczynku.

Kobieta dzierżawiła dom i utrzymywała całą rodzinę pracując na roli. Od czasu do czasu z pomocą przychodzili jej rodzice, Stanisław i Wiktoria Nowińscy. Sytuacja materialna rodziny była bardzo trudna. Zarówno przed wojną, jak i po jej wybuchu, Jadwiga oraz jej najbliżsi nie utrzymywali bliższych kontaktów z Żydami.

Wiosną 1943 r. kobieta spotkała ok. 9-letniego chłopca, Józefa Małeckiego, który błąkał się po okolicy. Wcześniej przebywał u polskiej rodziny we wsi Piecoługi. Rodzina ta w obawie o swoje życie po pewnym czasie zrezygnowała jednak z dalszego udzielania mu pomocy.

Józef Małecki. Pomoc dla błąkającego się chłopca

„Traktowałam go na równi z nimi, miał takie obowiązki jak i one, np. pomoc w pracach domowych czy przy pracach w polu. Chętnie je wykonywał i nie sprawiał mi swoim zachowaniem żadnych kłopotów. Razem z moimi dziećmi uczył się na tajnych kompletach, ponieważ polskie szkoły nie działały. Razem też z moją córką i innymi dziećmi ze wsi uczęszczał na katechizację”.

Pomimo trudnej sytuacji materialnej Jadwiga Żmijewska zgodziła się pomóc chłopcu i przyjęła go do domu. Był w wieku zbliżonym do dzieci Żmijewskiej, więc razem z nimi spędzał czas i się wychowywał.

„Mama mówi: »Krowy będziesz paść, ty nie będziesz się bał, jak gdzieś się te krowy wyprowadzi na pole?«. »Nie – mówi – bo ja mam taką muzyką i ja będę sobie grał«. A on miał dwa takie patyczki wystrugane i między palcami sobie wkładał i tak pięknie melodie wygrywał na tych patyczkach. Mama tak sobie myśli, no trudno, szkoda go, bo taki chłopak biedy i po prostu go wzięła” – wspominała córka Jadwigi, Wiesława, w wywiadzie udzielonym Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.



Josek Alterwein. Chłopiec z getta warszawskiego

W 1944 r. Józef wraz z Wiesławą przystąpił do sakramentu pierwszej komunii świętej.

Dopiero po pewnym czasie Jadwiga zorientowała się, że chłopiec jest Żydem. Podejrzenia wzbudził fakt, że Józef szczególnie bał się i uciekał, kiedy do wsi przyjeżdżali Niemcy. W końcu wyznał, że naprawdę nazywa się Josek Alterwein.

Urodził się w 1933 r., a jego rodzice oraz brat zginęli w getcie warszawskim. On zaś opuścił getto za namową ciotki, która nakazała mu szukać schronienia po tzw. aryjskiej stronie. Ujawnienie prawdy nie zmieniło relacji pomiędzy Żmijewską a chłopcem. Nadal mieszkał w jej domu, pomagał w gospodarstwie i spędzał czas z dziećmi. One jednak nie były świadome jego pochodzenia. Prawdy o chłopcu dowiedzieli się rodzice Jadwigi i wciąż wspierali córkę. W trakcie wojny nikt Joska nie poszukiwał.

Losy ratującej i ratowanego po wojnie

Po zakończeniu wojny Josek nadal mieszkał u Żmijewskiej. Uczęszczał wraz z jej dziećmi do szkoły. Dopiero w lecie 1946 r. po chłopca zgłosili się trzej mężczyźni, jeden z nich podawał się za jego wujka. Początkowo chłopiec nie chciał opuszczać domu Żmijewskich. Kiedy jednak zapewniono go, że w każdej chwili będzie mógł wrócić, zgodził się z nimi pojechać.

Jadwiga próbowała go odwiedzić w Warszawie, jednak pod wskazanym adresem Joska już nie było. Otrzymała od niego list z Łodzi, że przebywa tam w szkole z internatem i uczy się hebrajskiego. „Była to ostatnia wiadomość od Joska”, zapisała Jadwiga Żmijewska w relacji dla Żydowskiego Instytutu Historycznego. Chłopiec prawdopodobnie wyjechał do Izraela.

* * *

Pomimo złożenia relacji przez Jadwigę Żmijewską w Żydowskim Instytucie Historyczym w 1990 r. i przez jej córkę Wiesławę w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w 2015 r., dotychczas nie udało się odnaleźć Joska Alterweina, ani poznać jego dalszych powojennych losów. Osoby posiadające informacje na temat Ocalałego z Zagłady lub jego krewnych, prosimy o kontakt.

Historie pomocy w okolicy

Bibliografia

  • Ignacy Strączek, Wywiad z Wiesławą Żmijewską, Warszawa 19.05.2015
  • Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, Dział odznaczeń Yad Vashem. Dokumentacja sprawy Jadwigi, Wandy i Wiesława Żmijewskich, 349/24/1613