Jarosław Iwaszkiewicz – prozaik, poeta i tłumacz, współtwórca grupy poetyckiej „Skamander” i felietonista „Wiadomości Literackich” – oraz jego żona Anna z Lilpopów, mieli szerokie kontakty w kręgach inteligencji polskiej pochodzenia żydowskiego. W czasie okupacji niemieckiej udzielali pomocy wielu dawnym sąsiadom, przyjaciołom i znajomym – ukrywali ich w majątku Stawisko (Podkowa Leśna k. Warszawy), a także znajdowali dla nich nowe miejsca schronienia, przekazywali środki finansowe i fałszywe dokumenty tożsamości.
„Ktoś zadzwonił do drzwi frontowych. Był to zły znak. Podczas okupacji wszyscy wchodzili przez kuchnię. Ojciec poszedł otworzyć”, wspominała córka Iwaszkiewiczów, Maria, jeden z wieczorów pod koniec 1942 r., kiedy w drzwiach domu w Stawisku stanął profesor Ludwik Wertenstein.
Ukrywanie rodziny Muszkatów w domu Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów w Stawisku
Iwaszkiewiczowie mieszkali wraz z córkami, Marią (ur. 1924) i Teresą (ur. 1928), w swoim majątku ziemskim Stawisko w Podkowie Leśnej, leżącym na pograniczu Brwinowa i Milanówka koło Warszawy. W ich domu znajdowali schronienie ludzie zagrożeni aresztowaniem i sieroty wojenne, szczególnie po upadku powstania warszawskiego w 1944 roku. Jarosław działał w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, uczestniczył w ratowaniu zabytków kultury polskiej.
W Stawisku z pomocą Iwaszkiewiczów ukrywało się m.in. żydowskie małżeństwo Muszkatów. Kiedy starsi ludzie znaleźli się w niebezpieczeństwie, Iwaszkiewiczowie zorganizowali ich przewiezienie z Podkowy Leśnej do Milanówka. Wówczas Muszkatów przyjął zaprzyjaźniony z Iwaszkiewiczami Jerzy Mieczysław Rytard. W 1968 r. Jarosław barwnie opisał okoliczności tej podróży, podczas której Muszkatowie „nie mogli się zorientować, co się z nimi dzieje, i nie wiadomo dlaczego, zaczęli mówić po francusku”.
Delfina Muszkat została następnie przewieziona do szpitala w Grodzisku, natomiast jej mężem zaopiekował się „jakiś bardzo miły chłop czy rzemieślnik wysiedlony z Poznania, który mieszkał między Grodziskiem a Milanówkiem”. Iwaszkiewicz wspominał:
„Spokojnie umarł. Widziałem jak jego gospodarz heblował deski na trumnę dla niego, a łzy kapały mu na wióry”.
W domu Iwaszkiewiczów nocowała często także córka Muszkatów, Aniela Neufeld (Nowicka) z córką Janiną Nowicką. Iwaszkiewiczowie wspierali je finansowo i żywili, zaś Aniela – uczennica Marii Curie-Skłodowskiej – uczyła córki Iwaszkiewiczów fizyki.
Ponadto, Iwaszkiewiczowie wspierali również znajomych z Brwinowa: Wiesława Gelbarta i jego ojca Michała. Ojca ukrywano na terenie posiadłości, zaś dla Wiesława znaleziono miejsce w majątku Boglewice koło Grójca. W tajnych kompletach odbywających się w domu Iwaszkiewiczów prócz Anieli Nowickiej, brali również udział dawny asystent Curie-Skłodowskiej, wybitny fizyk prof. Ludwik Wertenstein i historyk prof. Marceli Handelsman. Z pomocy Iwaszkiewiczów korzystała też córka Wertensteina – Wanda, która otrzymywała od nich wsparcie finansowe i jedzenie.
Pomoc dla Karwasserów w getcie warszawskim
Anna Iwaszkiewicz wspierała też braci Mojżesza (Mariana) i Natana Karwasserów – synów Jankiela i Chawy z domu Frenkiel – dawnych sąsiadów z Brwinowa, synów właścicieli składu węgla, którzy zaopatrywali przed wojną dom Iwaszkiewiczów. Tuż przed wybuchem wojny Anna Iwaszkiewicz sprzedała im place w Podkowie Leśnej, ale nie został sporządzony odpowiedni akt notarialny. Kiedy Karwasserowie znaleźli się w getcie warszawskim, Anna nosiła im do getta pieniądze, które przekazywała w budynku Sądów przy ul. Leszno:
„Tylko moja matka potrafiła takie rzeczy robić. Wyrwała się, weszła do bramy. Postała chwilę, aby się skupić i opanować, potem weszła po raz drugi do Sądów i wyszła już na »aryjską stronę«”.
Pomogła im również w zdobyciu tzw. aryjskich papierów. Obaj bracia przeżyli wojnę, Natan wraz żoną Brachą i córką Ewą, urodzoną w 1946 r. wyjechali do Izraela, a Marian Karwasser (Komarczyk) pozostał w serdecznych kontaktach z Iwaszkiewiczami.
Pomoc dla Kramsztyków w Milanówku
Anna Iwaszkiewicz opiekowała się też rodziną Kramsztyków: Andrzejem i Ireną oraz ich córką Joanną. Początkowo Kramsztykowie ukrywali się przez dwa lata pod nazwiskiem Krawczyk w Kobyłce po Warszawą. Jednak wiosną 1943 r. musieli stamtąd uciekać. W Warszawie zostali obrabowani z resztek posiadanych jeszcze środków i ubrań. Znaleźli wówczas schronienie w Milanówku u siostry i matki Andrzeja.
Andrzej przez dwa lata nie wychodził z pokoju. Iwaszkiewiczowie dostarczyli dla niego ubrania i jedzenia. Natomiast jego żona i córka przeniosły się do mieszkania pracowników posiadłości. Kiedy Joannie potrzebna była pilnie operacja wyrostka robaczkowego, Anna zorganizowała dla niej zabieg u swojego krewnego – chirurga Stanisława Lilpopa. W 1987 r. Joanna Kramsztyk Prochaska pisała: „Sama świadomość, że oni się nami opiekują pomagała nam żyć”. Po wojnie obie rodziny pozostały w serdecznej przyjaźni.
Uhonorowanie Iwaszkiewiczów po wojnie tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata
Maria Iwaszkiewicz, córka Jarosława i Anny, podkreślała w swojej powojennej relacji:
„Rodzice moi uważali pomoc ludziom zagrożonym za rzecz tak naturalną, iż nigdy nie starali się o jakieś wyróżnienia czy nagrody”.
21 styczna 1988 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował pośmiertnie Jarosława i Annę Iwaszkiewiczów tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.