Józef i Kazimiera Gierwatowscy prowadzili niewielkie gospodarstwo rolne w Kowalewicach Włościańskich, około 80 km od Warszawy. Wychowywali trójkę dzieci: Barbarę, Mieczysława i Janusza . W listopadzie 1942 roku 11-letni wówczas Mieczysław spotkał w pobliskim Sulkowie swojego rówieśnika - zmarzniętego i wychudzonego żydowskiego chłopca, którego wygląd wzbudził jego głębokie współczucie. Za zgodą rodziców zaprosił go do swojego domu. ,,Motywacja, żeby pomóc mu, żeby on ożył. Żeby po prostu kiedyś może znalazł swoją rodzinę (...). Żeby go doprowadzić do zdrowia i żeby on przeżył tę wojnę razem z nami..." - tłumaczy Barbara Siemborska w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów Polskich.
Tuwia Lewiński pochodził z Radzymina, gdzie jego ojciec Jakub (Jankiel) Lewiński pracował w rzeźni. Tuwia uciekł z getta jesienią 1942 roku wraz z dwójką starszego rodzeństwa: siostrą Rajzą i bratem Lewim Isaakiem. Siostra postanowiła jednak wrócić do getta i wraz z rodzicami oraz dwiema pozostałymi siostrami – Rachelą i Riwką - zginęła najprawdopodobniej w obozie zagłady w Treblince, dokąd wywieziono mieszkańców getta radzymińskiego po jego likwidacji 3 października 1942 roku Po ucieczce z getta Tuwia postanowił przyjąć nazwisko Tomasz (Tomek) Ziemiecki (Ziemniecki? Według samego Lewińskiego Zimierski), ponieważ pamiętał, że było to nazwisko katolickiej rodziny jednego z kolegów ojca.
Tuwia błąkał się po okolicznych wsiach, ale ludzie bali się udzielić mu schronienia. W końcu przyjął go do pracy były właściciel ziemski Cywiński, który jednak źle go traktował, kazał spać w chlewie, głodził i obarczał pracą ponad siły. Tuwia spędził u Gierwatowskich około półtora roku. Cała rodzina i niektórzy sąsiedzi uczestniczyli w ukrywaniu chłopca. Gdy na podwórko wtargnęli niemieccy żandarmi podejrzewając, że chłopiec jest Żydem, uciekł on do gospodarstwa sąsiadów. Uczestnicy zajścia zgodnie twierdzili, że jest dzieckiem z patologicznej rodziny, ma ,,dziki" charakter i dlatego ucieka. Przy innej rewizji Barbara schowała chłopca pod swoją obfitą spódnicą.
W ostatnich miesiącach okupacji, kiedy w okolicy pojawiło się więcej niemieckich żandarmów, Tuwia został przeniesiony w bezpieczniejsze dla niego miejsce, do domu Bronisława Sagana w pobliskiej Wólce Szczawińskiej. „Baliśmy, żeby go nie złapali, nie zabili, nie wywieźli, a tam był bezpieczny” – kontynuuje Barbara Siemborska. U Sagana przebywał również po zakończeniu wojny, aż do czasu, kiedy odnalazła go Koordynacja syjonistyczna i umieściła w żydowskim domu dziecka w Łodzi. Wraz z innymi dziećmi Tuwia wyjechał do Francji, a następnie do Izraela, gdzie założył rodzinę. Przez cały czas utrzymywał kontakt listowny z rodziną Gierwatowskich i Saganami. W 1989 roku przyjechał do Polski i spotkał się z Barbarą Siemborską i jej bratem Mieczysławem. Gościł ich następnie w swoim domu w Izraelu.