Małżeństwo Nowaków, Ludwik i Aniela, mieszkało przed wybuchem II wojny światowej w Krakowie. Również żydowskie małżeństwo Weberów pochodziło z tego miasta. Obie rodziny znały się i przyjaźniły.
W marcu 1941 r. wszyscy Żydzi w Krakowie zostali zmuszeni do przeniesienia się na teren utworzonego w dzielnicy Podgórze getta. Także Weberowie z kilkuletnim synem Janem zamieszkali w jego obrębie. Najprawdopodobniej w 1942 r. rodzice chłopca, obawiając się o dalsze losy społeczności zamkniętej na niewielkim obszarze getta, postanowili poszukać schronienia dla dziecka po tzw. aryjskiej stronie Krakowa. W tym celu Karolina Weber skontaktowała się z małżeństwem Nowaków.
„Chłopiec dostał się za mury getta w walizce i został przewieziony na umówione z nami miejsce. Wychowywaliśmy go jak syna przez miesiąc, a może dłużej. Wówczas liczyło się przeżycie, a nie czas ukrycia. Nie było możliwości dłużej go ukrywać, gdyż w tej kamienicy na ul. Starowiślnej 57 również mieszkali Niemcy tj. lekarz i dentysta, którzy wykonywali praktykę. Przychodzili na leczenie wojskowi i baliśmy się, żeby przypadkiem nie odkryli obecności chłopca. Byliśmy wówczas bezdzietnym małżeństwem w wieku ok. 30 lat i dziecko mogło wzbudzić podejrzenie” – relacjonowała po wojnie Aniela Nowak.
W porozumieniu z matką chłopca, małżeństwo Nowaków znalazło dla Jana Webera nową rodzinę, u której był bardziej bezpieczny. Jak wspominała Aniela Nowak: „Pomoc nasza była bezinteresowna, ponieważ byliśmy zżyci z państwem Weber. [...] Janeczka traktowaliśmy jak syna. Bardzo lubił mojego męża i często powtarzał, że nazywa się Jan Nowak”.
Chłopiec przeżył wojnę. Jego ojciec zginął podczas okupacji. Matka, Karolina Weber, ocalała i po wojnie wyjechała do Belgii. Jej syn przebywał z nią przez pewien czas, a później wyemigrował do Anglii. Pozostał w listownym kontakcie z małżeństwem Nowaków.