Leon Drozdowski był organistą. Razem z żoną i piątką dzieci – Józefem, Ireną, Heleną, Ludwikiem i Jadwigą – mieszkał w Zemborzycach pod Lublinem.
W roku 1941 Drozdowscy przyjęli pod swój dach żydowską dziewczynkę, Apolonię [nieścisłość w kwestii nazwiska: w wywiadzie dla Bramy Grodzkiej Jadwiga Maliszewska podaje, że matka dziewczynki nazywała się Szyper, a ojciec Fajraizen – przyp.red. ]. O opiekę nad nią poprosił Leona ojciec dziecka, właściciel sklepu ze szkłem w Lublinie.
Drozdowski zdecydował się pomóc i zabrał dziecko do Zemborzyc. W domu nazwano dziewczynkę Teresą. Wkrótce do gospodarzy dotarła wiadomość, że jej rodzina zginęła; mała była całkowicie zdana na ich opiekę.
Apolonia-Teresa pozostała u Drozdowskich do końca wojny. Traktowana jak własne dziecko mieszkała z nimi do 1947 roku, kiedy to w ramach akcji wyszukiwania sierot żydowskich milicja zabrała ją z Zemborzyc i umieściła w żydowskim domu dziecka w Radomiu.
Później Teresa wyjechała z Polski, ostatecznie zamieszkała w Stanach Zjednoczonych. Przez pewien czas utrzymywała listowny kontakt z Drozdowskimi; po dłuższej przerwie w korespondencji mąż Teresy zawiadomił ich o śmierci byłej podopiecznej.