Basia Klig urodziła się i wychowywała w Pruszkowie pod Warszawą. Po wybuchu wojny jej ojciec – Leon Klig trafił do obozu pracy. Basia z matką – Chavą-Chaną, wbrew obietnicom złożonym ojcu przez Niemców, zostały uwięzione w warszawskim getcie. Hava regularnie uciekała, by spotkać się z mężem.
Po pewnym czasie małżeństwo zostało zadenuncjonowane i Leona ukarano: połamano mu nogę i zamknięto w celi. Wówczas stracił wolę życia i dołączył do rodziny w getcie. Kiedy za murami stało się bardzo niebezpiecznie, zdecydowali się na ucieczkę.
Leon i Chava z córką opuścili getto. Jednak by zwiększyć szanse na przetrwanie, musieli się rozdzielić. Chava pojechała pociągiem do Lublina. Basia trafiła do Judenratu, skąd odebrała ją ciotka. W 1942 r. wszystkie odnalazły się w Lublinie. W jednym z domów, gdzie szukały schronienia, poznały ukrywającego się chłopca - Reubena Finkelsteina.
Po pewnym czasie kobiety zostały zamknięte w lublińskim getcie, z którego udało im się wydostać. W czasie ucieczki ciotka została zastrzelona.
Zimą 1942 r. umarł z zimna Leon Klig. Błąkając się w poszukiwaniu schronienia przed mrozem, zapukał do drzwi napotkanego domu. Gospodarz bał się jednak wpuścić go do środka, ponieważ wcześniej aresztowano go za ukrywanie Żydówki. Kobietą, której pomógł była, jak się później okazało, matka Reubena.
Po opuszczeniu getta Basia, jej matka i Reuben zostali przyjęci przez Stanisławę Pacek, która prowadziła gospodarstwo rolne. Miała dziesięcioro dzieci i w licznej rodzinie łatwiej było pozostać niezauważonym. Wszyscy ukrywali się tam do końca wojny.
Stanisława bardzo zżyła się z Basią, która przypominała jej jedno z dzieci. Dziewczynka z matką zostały w gospodarstwie jeszcze przez rok po wyzwoleniu, pomagając w pracy. Potem wróciły do Pruszkowa, gdzie zamieszkały na niewielkim i poddaszu.
Po pogromie kieleckim, w lipcu 1946 r. Basia wyjechała przez Niemcy do Izraela i osiedliła się w kibucu Lahavot Habashan. Wyszła za mąż za Motke w 1954 r. Urodziła pięcioro dzieci. W kwietniu 1956 r. dołączyła do niej matka z drugim mężem.
Jerzy Pacek wspomina także inną osobę żydowskiego pochodzenia, która znalazła schronienie w ich domu. W swojej relacji nieco odmiennie przedstawia sytuację ukrywania.
Zgodnie z oświadczeniem Sprawiedliwego, Stanisława Pacek była nauczycielką i kierowniczką szkoły podstawowej w Prawiednikach położonych niedaleko Lublina. Wraz z synami - Jerzym i Leszkiem, mieszkała w budynku, w którym znajdowała się szkoła. Synowie w czasie wojny zajmowali się pracą na roli.
W październiku 1942 r. kobieta ze wsi przyprowadziła do ich domu 3-4 letniego sierotę – Reubena Flinkielsztajna, nazywanego przez Stanisławę Pacek Jędrusiem. Jego matka została wcześniej zastrzelona na ulicy. Stanisława ukrywała chłopca w schowku w mieszkaniu do końca wojny. Po wyzwoleniu przyjechała po niego ciotka.
U Stanisławy Pacek przebywała także około 14-letnia Stefania Kolkowicz, która uciekła z bratem z warszawskiego getta. Chłopak wstąpił do żydowskiej partyzantki i zginął w czasie obławy.
4- letnia Basia z matką ukrywały się do wyzwolenia. To dzięki ich staraniom Stanisława i jej dwóch synów zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwych.