W przedwojennym gimnazjum im. Królowej Jadwigi w Siedlcach jedną z najbliższych koleżanek Zofii Olszakowskiej była Cypora Jabłoń. Kiedy w sierpniu 1942 r. Niemcy rozpoczęli likwidację getta, Cypora (która wcześniej wyszła za mąż i nosiła nazwisko Zonszajn) wyniosła z getta swoją roczną córeczkę Rachelę. Dziewczynką zaopiekowała się inna szkolna przyjaciółka, Irena Zawadzka oraz jej matka. Sama Cypora, choć miała możliwość zostania po aryjskiej stronie, wróciła do getta, do męża i rodziców. Wkrótce wszyscy zginęli.
Latem 1943 r. Zofia Glazer zabrała dziewczynkę do wsi Zakrzówek na Lubelszczyźnie, gdzie prowadziła spółdzielczą szkołę. – Uważałam, że muszę pomóc Irce Zawadzkiej i jej mamie, że taki sam mam obowiązek w stosunku do tego dziecka, jak i one. Z nikim się nie naradzałam, czy wziąć Rachelę. Po prostu ją wzięłam. Miałam rodziców w Siedlcach, mieszkali w dobrych warunkach, ale nie chciałam ich tym obarczać. Natomiast mam wyrzuty sumienia, że obciążyłam tym dzieckiem moją siostrę – tłumaczy dziś Zofia Glazer.
Siostra Zofii Glazer wychowywała Rachelkę razem ze swoim synem Jankiem. Dziewczynką zajmowali się też nauczyciele i uczennice. – Cała ta szkoła to był jeden wielki zespół. Rachela cały czas była w otoczeniu osób zaufanych, nikt specjalnie nie dochodził co to za dziecko– opowiada pani Zofia.