Felicja Tewel-Bartczak z domu Bawół mieszkała wraz z rodziną w Dębicy koło Ropczyc, w województwie krakowskim. Jej mąż Maurycy Tewel, który studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracował jako adwokat, ojciec zaś był oficerem Wojska Polskiego. Rodzina zaangażowana była w pomoc Żydom „w zakresie żywienia, ukrywania, szukania bezpiecznych miejsc, lokowania ich, odprowadzenia w nocy, gdzie sobie zażyczyli”, jak napisała w swoim oświadczeniu Felicja w 1989 roku.
W 1942 r. w odpowiedzi na prośbę przyjaciółki Janiny Starakowej z domu Kołosiwskiej Felicja zorganizowała przewiezienie z Lublina do Warszawy Sabiny Popper, córki Abrahama Jehudy i Miny, która po śmierci najbliższej rodziny w obozie Kamionki III uciekła z Podwołoczysk koło Tarnopola. Sabina, zaopatrzona w metrykę urodzenia Janiny – dawnej koleżanki szkolnej – dotarła do Lublina, gdzie jej narzeczony przebywał w obozie jenieckim. Felicja wysłała po Sabinę zaufanego Bronisława Góralewskiego, który przewiózł ją do Warszawy.
Kryjówka w szkolnym internacie.
W Warszawie Sabiną zajęła się Irena, młodsza siostra Felicji. Irena przeprowadziła się do Warszawy w 1941 r., by podjąć naukę w Szkole Pielęgniarskiej Polskiego Czerwonego Krzyża, przy ul. Smolnej 6. Pojawienie się Sabiny zupełnie ją zaskoczyło, ale postanowiła jej pomóc, mimo że w szkolnym internacie dzieliła pokój z koleżanką. W swoim oświadczeniu napisała:
„Wiedziałam, że moja odmowa zatrzymania jej równałaby się być może z wyrokiem śmierci. Sabina nie znała Warszawy, nie miała nikogo poza mną, nie miała dokumentów poza metryką urodzenia na nazwisko Janiny Kołosiwskiej a zbliżała się noc”.
Korzystając z dyżuru współlokatorki, Irena umieściła Sabinę w swoim pokoju. Później ukrywała ją w szafie. Na podstawie metryki Janiny, Irena zdobyła dla swojej podopiecznej dokumenty. W wyprawach do urzędów towarzyszyła jej w stroju pielęgniarki, przypominającym strój pielęgniarki niemieckiej. Dzięki dokumentom na nazwisko Janiny Kołosiwskiej, Sabina podjęła pracę w niemieckim lazarecie przy ul. Solec, a potem przy Litewskiej. Tam też Irena znalazła dla Sabiny pokój.
Schronienie na ul. Puławskiej 21
Od 1943 r. Sabina ukrywała się razem z narzeczonym Tadeuszem, któremu udało się uciec z obozu jenieckiego w Lublinie, w mieszkaniu przy ul. Puławskiej 21. Podczas jednej z wizyt, kiedy Irenie towarzyszył narzeczony Alfons Mielecki, do mieszkania przyszli Niemcy w poszukiwaniu ukrywającego się tam Żyda. Sprawdzili, czy Alfons był obrzezany. Nie znaleźli Tadeusza, a Sabina, Irena i Alfons, mimo gróźb i bicia, nie wydali go.
Irena ukrywała również Marię Korzennikową z Dębicy. Początkowo umieściła ją razem z Sabiną, później znalazła dla niej pokój przy ul. Niepodległości. Maria podjęła pracę na zapleczu kawiarni mieszczącej się w tym samym budynku.
We wszystkich tych zabiegach pomagali Irenie koleżanki i koledzy z AK. W swoim oświadczeniu z 1989 r. Irena następująco wyjaśnia motywację swoich działań:
„Byłam wstrząśnięta straszliwą tragedią niewinnych ludzi tak okrutnie traktowanych i masowo mordowanych dlatego tylko, że byli żydami”.
Irena utrzymywała kontakt z Sabiną do wybuchu powstania warszawskiego, w którym wzięła udział jako sanitariuszka AK. Tadeusz zginął – został wyprowadzony wraz z pozostałymi mężczyznami na podwórze i rozstrzelany.
Pomoc udzielona w Dębicy
W Dębicy Felicja ukrywała męża Maurycego i jego siostrę dr Marię (Manię) Blumental z trzyletnim synem Arielem, jej przyjaciółkę Łozińską z Borszczowa z synkiem oraz krawca Wintera. Przed wojną Maria studiowała na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, a następnie pracowała w Łodzi jako nauczycielka.
Kiedy Felicja została aresztowana w styczniu 1943 r. i zwolniona po przeprowadzeniu rewizji osobistej, gestapo trafiło również do jej mieszkania. Maurycy zdążył jedynie usunąć kompromitujące domowników dokumenty, ale znaleziono u niego pustą kennkartę, przesłaną z Warszawy na potrzeby ukrywających się Żydów. Maurycy został aresztowany, ale gestapo przeprowadziło rewizję dopiero następnego dnia. Do tego czasu pozostali w mieszkaniu Żydzi zostali wyprowadzeni przez ojca Felicji. Maria wraz z dzieckiem zostali zamordowani latem 1943 r., natomiast Maurcy, który oświadczył w śledztwie, że znalazł kennkarty na ulicy, zginął w Auschwitz. Irena trafiła do aresztu. Zginęli również rodzice Maurycego, Jehuda i Pesia, oraz pozostałe rodzeństwo z rodzinami.
Po śmierci męża, Felicja z pomocą rodziców, ukrywała w swoim mieszkaniu Fajgę i Dawida Deresiewiczów z synem Markusem. Dodatkowe niebezpieczeństwo stanowiła mieszkająca z rodziną Niemka, która skarżyła się, że słyszy nocą podejrzane dźwięki. Tłumaczono jej wówczas, że to szczury. W celu zdobycia żywności dla ukrywających się Żydów, Felicja wyprzedawała własny dobytek. Jej matka gotowała dla ukrywających się, a ojciec wynosił nieczystości.
Uhonorowanie Ireny i Felicji
Po wyzwoleniu rodzina Deresiewiczów wyjechała do Ameryki, a Sabina Popper do Izraela, gdzie wyszła za mąż za Fridmana i urodziła dwóch synów. Felicja zamieszkała w Łodzi. Sabina przez wiele lat pisała do Polskiego Czerwonego Krzyża starając się znaleźć siostry, które uratowały jej życie. Irena Bawół-Mielecka zakończyła swoje oświadczenie wspominając iż „Po 45 latach jedynie Sabina dziś Pani Friedmanowa odszukała mnie i moją siostrę i nawiązała z nami serdeczny kontakt oraz ujawniła naszą działalność”. Natomiast Felicja w swoim oświadczeniu w 1989 r. pisała z goryczą o braku kontaktu z ukrywanymi przez nią ludźmi, po ich wyjeździe z Polski. Podkreśliła również, że „ludność, a szczególnie inteligencja polska nagminnie udzielała pomocy bezinteresownie, z pobudek czysto chrześcijańskich w imię miłości bliźniego”. 25 września 1989 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował siostry Irenę Bawół-Mieleckiej i Felicję Tewel-Bartczak tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.