W 1942 r. Julian Szklarski wyprowadził z getta Alicję Feder i jej córkę Paulinę. Z rodzinnego Borysławia odwiózł je do Krosna. Gospodarz, który zdecydował się ukryć Żydówkę z dzieckiem, często zapraszał kolegów. Jeden z nich okazał się szmalcownikiem, dlatego Szklarski przewiózł kobietę z córką do Biecza. Tym razem sam zamieszkał z nimi. Spędzili tam ponad rok. W 1944 r. kolega akowiec ostrzegł go, że Niemcy planują rewizję, bo domyślają się pochodzenia „Marii Trzeciak”. Dzień przed przyjściem żandarmów wszyscy troje uciekli do Warszawy.
Duże miasto dawało większą szansę ukrycia – tu ludzie byli bardziej anonimowi. A jednak także w stolicy Julian, Alicja i Paulina, szantażowani denuncjacjami lub wyrzucani na bruk z powodu podejrzeń, przeprowadzali się kilkanaście razy. Co prawda Alicja miała „aryjskie papiery”, ale Paulina – tzw. zły wygląd.
Wszyscy troje, choć osobno, przeżyli powstanie warszawskie i doczekali końca wojny.
Mąż Alicji Feder ukrywał się w borysławskich lasach razem z rodziną Ringlerów, zaprzyjaźnioną ze Szklarskimi. Wyszedł tylko na chwilę, zabrać z getta swoje rzeczy. Trafił na łapankę. Zastrzelono go, gdy próbował uciekać. Świetnie ukryty ośmioosobowy schron Ringlerów zaopatrywała w jedzenie rodzina Szklarskiego.
Podczas pogromu borysławskich Żydów, którego za zachętą Niemców dokonywała miejscowa ludność, Szklarscy ukrywali prześladowanych w swojej stodole.
W 1954 r. Alicja Feder z córką wyjechały do Izraela. Paulina Feder-Rosta mieszka w Kanadzie. Utrzymuje kontakt z Julianem Szklarskim.