We wrześniu 1942 roku Żydzi ze wsi Jedlicze (powiat krośnieński, województwo lwowskie) dostali polecenie „zgłoszenia się do deportacji”. Nie wszyscy niemiecki rozkaz wykonali.
Dziewięć osób – z kilku, przeważnie spokrewnionych, rodzin – zaryzykowało. Znaleźli kryjówkę w Jaszczwi. Ktoś ich wydał, ale ktoś ostrzegł – zdążyli uciec. Przenieśli się do wsi Bajdy. Znów zdrada i znów ucieczka – do Moderówki. Tu, na niemal dwa lata, przygarnęła ich biedna chłopska rodzina: Franciszek i Maria Lubasiowie.
Wśród Żydów, którzy znaleźli schronienie w ich małym gospodarstwie byli: Lea i Lejb Lermanowie, ich córka Bracha oraz syn Szlojme, szwagierka Chawa Lambek ze swą córką Ester, dwójka siostrzeńców Menasze Najman i Herszl Frys, oraz dziewczynka Irena Rosenhendler.
Mieli dwie kryjówki: w wykopanym w ziemi schronie i na poddaszu drewnianego domu, gdzie Franciszek Lubaś wstawił dodatkową ścianę. W konspirację wtajemniczono jedynie Julię-Janinę (dziś Twardzik) - najstarszą córkę Lubasiów, wciąż jednak dziecko. Chodziła kilka kilometrów po chleb, dostarczała do kryjówek wodę, wynosiła nieczystości, była łączniczką.
Dziś – po wylewach i zawałach – pani Julia nie może mówić. Opowiada za nią mąż. Na przykład o tym jak na prośbę – bodaj Chawy Lambek – Janina przedarła się dwukrotnie do getta w Rzeszowie. Dostarczyła mężowi Chawy jej list, „w którym błagała na litość, żeby uciekł”. Bez powodzenia – strach był silniejszy.
Podobnych dramatów doświadczyli inni. Z opowieści męża wynika, że Niemcy złapali i rozstrzelali trzech ukrywających się osobno synów Lermanów.
Strach był też udziałem Lubasiów. Strach i bieda. „Dwoje Żydów miało jakieś pieniądze, ale reszta nie miała i rodzice żony musieli ich wykarmić. Ciężko było, bo trzeba było jeszcze Niemcom kontyngent oddać. Głód ogromny. A buty nosiło się tylko zimą” – wspomina mąż.
Twierdzi, że u Lubasiów ukrywało się nawet dziesięcioro Żydów. Gdy w lecie 1944 r. do powiatu krośnieńskiego dotarła rosyjska ofensywa, dziewięcioro przedostało się na wyzwolone od Niemców tereny.
W kryjówce pozostała dziewczynka (Irena Rosenhendler). Przez kilka tygodni była sama, gdyż Niemcy „wysiedlili Polaków 3 kilometry dalej”. Janina dostarczała jej żywność, chodząc „między trupami, bo front, bo kule szły”. Raz musiała się nawet schować do kryjówki dziewczynki – gdy niespodzianie zjawili się Niemcy.
Przeżyli wszyscy ukrywający się u Lubasiów. Zdecydowana większość wyjechała po wojnie do USA. Jedna osoba „do ciotki, do Anglii”. W 1989 roku Maria i Franciszek Lubasiowie oraz Julia Janina Twardzik-Lubaś dostali medale i tytuły „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.