W czasie wojny Józefa mieszkała z rodzicami we wsi Żarówka niedaleko Mielca. Pewnego wieczoru na początku 1943 r. jej ojciec przyprowadził do domu dwóch młodych mężczyzn. Oznajmił rodzinie, że od tej pory będą z nimi mieszkać. Władek i Wiktor – bo tak się przedstawili – zostali z Cichoniami do sierpnia 1944 r., kiedy to Niemcy wycofali się z tych terenów.
Józefa wspomina po latach:
„Zżyliśmy się jak rodzina. Wspólne wyżywienie opierunek i mieszkanie. Warunki były ciężkie,wdomuCichoniów była tylko jedna izba, w której w dzień przebywało pięć osób. Nocą Władek i Wiktor przenosili się na strych”.
Józefa nie tylko pomagała w domu, ale miała także obowiązek ostrzegać mieszkańców przed zbliżającymi się żołnierzami bądź żandarmami. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.Być może również dzięki sąsiadom, którzy choć wielokrotnie ostrzegali Cichoniów, żeby nie trzymali w swoim domu obcych, nigdy ich nie wydali.
Po wojnie Wiktor i Władek (prawdziwe imię Juliusz) wyjechali na Ziemie Zachodnie, gdzie zamieszkali. Później wyjechali z Polski
Utrzymują stałe kontakty z Józefą Cichoń.