Fragment zeznań świadka, złożonych przed Główną Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, dotyczących wydarzeń z 9 września 1943 r. w miejscowości Połomeja (obecnie Połomia), niedaleko Dębicy:
„Zbudziły mnie odgłosy strzałów. Przez okno obserwowałem, gdzie strzelają i zauważyłem obok domu Rębisiów stojące dwie obce furmanki oraz chodzących koło nich Niemców w mundurach. […] Kilku Niemców wyprowadziło przed dom Rębisiów żonę Józefa Rębisia – Annę, dwie ich córki – Zofię i Wiktorię, oraz Karola Rębisia – syna. Szli oni rzędem jedno za drugim. […] Niemiec oddał z automatu serię strzałów i cała rodzina Rębisiów padła na ziemię. […] Kiedy wszedłem na podwórze Rębisiów, zobaczyłem na nim rozrzucone zwłoki dziewięciu Żydów, mężczyzn w wieku 40-50 lat. Obok nich stali Niemcy i jeden z nich po polsku kazał mi wejść do schronu pod stodołą, w którym ukrywali się ci Żydzi. […] Kiedy wychodziłem już z obejścia Rębisiów, widziałem na drodze za ich stodołą leżącego na ziemi i mocno pobitego, ale żywego, Józefa Rębisia. Obok niego leżał również na ziemi żywy narzeczony jednej z jego córek. […] Kiedy zaprzęgałem konie do wozu […] usłyszałem strzały”.
Zwłoki Rębisiów Niemcy nakazali pochować w dole wykopanym na cmentarzu. Tuż po egzekucji ograbili ich dom. Zamordowanych Żydów pochowano na podwórzu.
Jedynie Janowi Rębisiowi udało się ujść z życiem. W chwili morderstwa przebywał poza domem. Ostrzeżony przez mieszkańców Połomi do domu wrócił dopiero w nocy. Jego ojciec był tak skatowany, że syn z trudem rozpoznał jego zwłoki.
Przez pozostałe lata okupacji Jan skutecznie ukrywał się przed Niemcami.