U progu II wojny światowej Chaja i Lejb Zylberbergowie wraz z urodzoną 22 maja 1939 r. córką Małką mieszkali w Połańcu. Utrzymywali przyjacielskie relacje z Polakami, a szczególna więź łączyła ich z rodziną Kosowiczów.
W 1941 r. Niemcy utworzyli getto w Połańcu. Zylberbergowie przenieśli się na jego teren, ale od czasu do czasu wychodzili do pracy poza obszar getta. Ponad rok później, w październiku 1942 r. na kilka dni przed likwidacją dzielnicy dla Żydów w Połańcu, Chaja i Lejb, poprosili Jana i Józefę Kosowiczów o pomoc. Przeczuwali, że wkrótce odbędzie się akcja i pozostawili u nich na kilka dni swoją trzyletnią wówczas córkę. Zamierzali wrócić po nią, kiedy sytuacja w getcie się uspokoi. Zginęli kilka dni później.
Dziewczynka pozostała u Kosowiczów na stałe. Nazywano ją Marysią i przedstawiano jako członka rodziny. W chwilach szczególnego zagrożenia dziecko zabierane było z domu i ukrywane u krewnych i znajomych Kosowiczów.
Kiedy ich sąsiedzi zaczęli plotkować na temat pochodzenia dziewczynki, Józefa i Jan zmienili na stałe miejsce ukrywania Małki. W Połańcu mogła zostać rozpoznana, obawiano się, że może to doprowadzić do donosu, a w konsekwencji sprowadzić ogromne niebezpieczeństwo. Kosowiczowie postanowili więc przewieźć dziewczynkę do wsi Starościce k. Lublina, gdzie mieszkała Warchołowska, siostra Józefy Kosowicz. Pomimo trudnej drogi oraz kilku rewizji w pociągu, udało im się bezpiecznie dotrzeć na miejsce. Marysia przebywała u Warchołowskiej do końca okupacji niemieckiej na tym terenie, tj. do lipca 1944 roku.
Po zakończeniu II wojny światowej Kosowiczowie adoptowali dziewczynkę, ochrzcili ją i oficjalnie zmienili imię na Maria. „Moi rodzice zginęli, a ja już na stałe pozostałam u Kosowiczów. Przybrani rodzice z narażeniem własnego życia i swojej rodziny ukrywali mnie przed Niemcami” – podkreślała po wojnie. Dziecko wzrastało jednak w pełnej świadomości swojego żydowskiego pochodzenia. Kosowiczowie opłacili edukację Marii, została lekarzem. Mieszkała w Tarnowie i opiekowała się przybranymi rodzicami.