Zofia i Zdzisław Bielińscy należeli do lwowskiej inteligencji, a ich dom służył jako miejsce spotkań jej przedstawicieli. Zdzisław pracował jako lekarz, był także zatrudniony w Katedrze Fizjologii Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Lwowskiego, zaś Zofia pełniła funkcję jego asystentki. W okresie przedwojennym, jako pracownicy naukowi, utrzymywali kontakty ze studentami różnych narodowości, w tym także z Żydami. Oponowali przeciw wprowadzeniu numerus clausus na uczelniach. Także w środowisku lekarskim znali i przyjaźnili się z wieloma osobami o żydowskim pochodzeniu.
Od 1941 r., wraz z agresją niemiecką na ZSRR i wzrostem prześladowania Żydów, dom Bielińskich stał się schronieniem dla ich żydowskich przyjaciół. Bieliński, po zwolnieniu z pracy, otworzył z czasem prywatną praktykę, co jednocześnie stanowiło przykrywkę dla pomocy udzielanej Żydom. „Prywatny gabinet lekarski stworzył możliwość względnie bezpiecznego punktu kontaktowego dla działalności konspiracyjnej. Tu spotykali się w charakterze »pacjentów« działacze Narodowej Gwardii, tu przychodzili w charakterze »pacjentów« Żydzi”. Tym sposobem pomógł m.in. Annie Fischer i jej bratu Dawidowi, a także jednej z przyjaciółek rodziny. Nie jest znane jej nazwisko, wiadomo jedynie, że była w podeszłym wieku i zdarzało jej się w malignie mówić w języku jidysz, co stwarzało dodatkowe zagrożenie.
Bieliński odwiedzał także lwowskie getto. Wchodząc, zakładał opaskę z Gwiazdą Dawida. Zaopatrywał przebywających tam znajomych w lekarstwa. Pomógł m.in. Jerzemu Zielińskiemu, Sewerynowi Bruh-Żurawickiemu, Janinie Żurawickiej i dr. Alfredowi Voegelowi. Zdarzało się, że Bielińscy płacili także za kryjówki dla Żydów, którzy zdecydowali się żyć po tzw. aryjskiej stronie we Lwowie i okolicach, ale nie mieli na to wystarczających środków. Ponadto, jak w przypadku prof. Adolfa Becka, pomagał w transporcie ukrywających się Żydów z jednego schronienia do innego. W tych różnorodnych działaniach wspierała go żona.
Zofia Bielińska wspominała po wojnie: „Co skłoniło nas do udzielania pomocy? Otóż nie korzyści materialne lub względy religijne. Oboje byliśmy ludźmi niewierzącymi. Udzieliliśmy pomocy, bo nienawistna nam była dyskryminacja rasowa, bo mieliśmy poczucie zwykłej solidarność z prześladowanymi, bo nienawidziliśmy faszyzmu, bo wreszcie byliśmy Polakami”. W lutym 1945 r. Zdzisław Bieliński został zamordowany (był wówczas wiceprzewodniczącym ZPP) przez nieznanych sprawców. Bielińska przeniosła się do Warszawy.
Nie wiadomo czy Zofia Bielińska utrzymywała po wojnie kontakty z osobami, którym wraz z mężem udzielała pomocy w trakcie okupacji.