W latach 1943–1944 Maria Kotarba, więźniarka polityczna w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i ośrodku zagłady Auschwitz-Birkenau, udzielała pomocy Żydówce, Lenie Bankier. Z jej pomocą Lena przeżyła Auschwitz, a także tzw. marsz śmierci oraz pobyt w obozie Ravensbrück i podobozie Neustadt-Glewe na terenie III Rzeszy.
Lenie zamarzają ręce. Przeszła właśnie selekcję – przyjechała transportem z getta białostockiego. Kiedy rozdawano chleb, powiedziała, że jest z Warszawy. Pajda chleba wydaje się za duża, żeby uporać się z nią zanim nie odmrozi sobie rąk. Po latach chce wierzyć, że podzieliła się chlebem właśnie z Marią – jeszcze zanim się poznały. „Nie widziałam sensu żyć w Auschwitz. Ona zmieniła moją determinację, żeby się zabić”, wspominała Lena Lakomy z d. Bankier.
Rodzina Leny. Życie przed wojną i podczas Zagłady
Lena urodziła się w Warszawie, w dobrze sytuowanej i wykształconej rodzinie o sympatiach syjonistycznych. Pola, jedna z czterech sióstr Leny, wyjechała w 1939 r. na studia na Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie.
W 1940 r., tuż przed zamknięciem getta warszawskiego, Lenie i Symsze Mańkowskiemu udzielił ślubu jej dziadek Cwi. Rodzeństwo Leny – Sonia, Rachel, Guta z młodszymi braćmi Michałem i Dowem (Berale) pozostali przy rodzicach, Izaaku i Ester.
Kiedy latem 1942 r. zaczęły się deportacje, Sonia popełniła samobójstwo. Uciekła przed Treblinką, w której – poza Gutą – zginęli pozostali członkowie rodziny. Lena i Symcha trafili do getta białostockiego.
Rampa. Przyjazd do Auschwitz
Lena i Symcha dojeżdżają do Auschwitz 8 lutego 1943 roku. Symcha jest jednym z 1830 więźniów z transportu 2 tys. Żydów z Białegostoku, którzy – zaraz po przybyciu – są pędzeni do komory gazowej:
„Mojego młodego męża, Symchę Mańkowskiego, zabrali do komina, tylko dlatego, że podczas »podróży« z Białegostoku do Oświęcimia, się nie ogolił. Walczyłam z SS-manem, tłumaczyłam mu, że on taki młody, miał 26 lat”.
Lena zmienia nazwisko – staje się Heleną Hankowską. Z 94 kobietami i 75 mężczyznami zostaje przyjęta do obozu. Dostaje numer 34800. Wygląda na „aryjkę”.
„Lena przyjechała transportem żydowskim i dostała numer wytatuowany na ręce z trójkątem żydowskim, ale na szczęście udało się tym, co tatuowały numer, przekonać SS-mana, że Lena jest tu omyłkowo, że ona jest Polką i tatuażem wykreślili jej trójkąt. Od tej chwili Lena jest Polką i idzie na polski blok [nr 13 – red.] z innymi Polkami”.
– wspominała jej siostra Guta Scharf.
Cierpienia, próby samobójcze Leny
Lena jest w złym stanie fizycznym i psychicznym, choruje na tyfus. Inne oceniają, że przed nią trzy tygodnie życia. Decyduje, że popełni samobójstwo. Próbuje powiesić się na gumce od bielizny. Odratowują ją. Za drugim razem usiłuje skoczyć na kamienie z wysokości dachu jednego z budynków z nadzieją, że rozbije głowę. Ląduje jednak na więźniu korzystającym z latryny.
„W Auschwitz spotkałam moją siostrę”, zanotowała Guta. „[…] Jak myśmy się odnalazły, Lena mi wszystko opowiedziała, pokazała numer, że ona bardzo cierpi, że wołają ją często na śledztwa do gestapo. […] w tej chwili zrozumiałam, że nie możemy się spotykać, gdyż byłyśmy bardzo podobne, jedna Żydówka, druga – Polka, to jej może bardzo zaszkodzić. Lena bardzo mi pomagała a jej bardzo pomagała Maria Kotarba – tak, że ja pośrednio dostałam [pomoc – red.] też pewnie od Marii Kotarby”.
Mateczka. Spotkanie Leny z Marią Kotarbą
Maria Kotarba pochodziła z okolic Nowego Sącza. Podczas okupacji niemieckiej działała w konspiracji. Nosiła wiadomości między partyzantami. Wskutek donosu trafiła do więzienia w Tarnowie, skąd w styczniu 1943 r. – jako więźniarka polityczna – została przewieziona do Auschwitz. Pracowała w komando ogrodowym w oddalonym o kilka kilometrów Rajsku. Doglądała warzyw i owoców dla SS, szmuglowała je na teren obozu.
„Panią Marię Kotarbę poznałam w kwietniu lub maju 1943 r. w KL Auschwitz. […] Maria Kotarba była w bloku 22”, wspomina ocalała Lena Lakomy. Tego dnia Lena, jako „pielęgniarka”, eskortowała chorych więźniów do obozowego szpitala. Maria dołączyła do zespołu, żeby przemycić nielegalne lekarstwa od miejscowego ruchu oporu. Od tej pory często dołączała do tej grupy. Nocą zaczęła przekradać się do baraku Leny:
„[…] przemycała dla mnie cebulę, inne warzywa, a dla blokowej kwiatki, by pozwalała się ze mną spotkać”.
Najczęściej przynosiła ziemniaki i marchew. Nie pachną intensywnie – psy nie reagowały na ich zapach. Z warzyw gotowała dla Leny zupy. Robiła to mimo niechęci innych więźniarek – zamiast ratować polskie chrześcijanki pomaga Żydówce: „[…] spotykałyśmy się w ukryciu”, pisała Guta.
„[Lena – red.] opowiadała mi jak inne Polki buntują Marię, dlaczego ona pomaga Żydówce Lenie, a nie pomaga im. […] trudno mi pisać o tysiącach drobnych i stałych działań Marii Kotarby w obozie […] była karana biciem za udzielanie mi pomocy”.
W którymś momencie Maria szyje sobie specjalny gorset, w którym robi kieszonki do przenoszenia warzyw. Kiedy Lena trafia do kolonii karnej – blok 18, Maria dostarcza jedzenie, przepychając je pod drzwiami. Udaje jej się – po przydziale Leny do komanda rzecznego – załatwić jej lżejsze obowiązki. W 1944 r. ukrywająca się pracuje w „Kanadzie”, segregując rzeczy po Żydach.
Lena nazywa Marię „Mateczką”.
Marsz śmierci, Ravensbrück i podobóz Neustadt-Glewe
18 stycznia 1945 r. Niemcy ewakuują obóz a więźniowie pędzeni są w tzw. marszu śmierci. Kobiety gubią się. W drodze obie są świadkami cierpień i śmierci dziesiątek skazańców.
23 stycznia, oddzielnie, docierają do Ravensbrück. Maria szuka Leny. Odnajduje ją śpiącą w śniegu. Kładzie obok niej chleb, idzie załatwić im miejsce na nocleg.
W połowie lutego więźniarki są transportowane do podobozu w Neustadt-Glewe. Lena choruje, z ledwością chodzi. Maria jest przy niej.
700 wspólnych dni
2 maja 1945 r. obóz wyzwala Armia Czerwona. Maria odchodzi, kiedy Lena śpi. Pożegnalną notkę podaje przez wspólną znajomą. Po siedmiuset dniach, które Lena przeżyła dzięki Mari, rozstają się.
Lena przedostaje się z amerykańską armią do Francji, skąd w 1952 r. emigruje do Wielkiej Brytanii. Około 1963 r., zaczyna szukać Marii. Jej mąż jest niechętny wracaniu do czasów Zagłady. Niszczy dokumenty, w tym pożegnalną notkę. Lena latami podejmuje starania. Szuka Marii przez Czerwony Krzyż, Polskie Radio, krakowskie biskupstwo, księży w Tarnowie, w Nowy Sączu, przez Muzeum Auschwitz. W 1997 r. dział kulturalny Ambasady RP w Londynie trafia na trop ratującej za pośrednictwem Telewizji Polskiej.
„To najmniej co mogę zrobić”. Uhonorowanie Marii Kotarby
Maria Kotarba zmarła na raka w 1956 roku. Lena podróżuje na grób przyjaciółki.
„Jedyną rodziną Marii Kotarby jest jej bratowa Maria Kotarba i jej bratanek Jan Kotarba, mieszkający we wsi, w której jest grób mojej Mateczki – Owczary”. Dopiero dzięki kontaktowi z Leną dowiadują się o pomocy, jakiej udzielała. „Maria Kotarba nigdy dużo nie mówiła i myślę, że nie chciała i nie potrafiła mówić o tym, co dla mnie robiła. Rodzinie powiedziała tylko, że przeżyła piekło i cztery razy prawie »wyszła przez komin«”. Ocalała przypuszcza też, że Maria nie mówiła o ratowaniu, bo nie chciała, żeby źle myślano o Lenie.
„Miała mądrość, którą zdobyła w pracy na roli, wśród zwierząt. Nigdy się nie skarżyła. Nie znam takiej drugiej osoby”.
18 września 2005 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował Marię Kotarbę tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata. „To najmniej co mogę zrobić dla Marii, kogoś kto traktował mnie jak matka traktuje dziecko”, powiedziała Lena.