Ferensowie wraz z synem Jerzym od 1937 r. mieszkali w Częstochowie. Tadeusz pracował jako lekarz ginekolog, a Wanda zajmowała się domem i dzieckiem. Po wybuchu II wojny światowej rozdzielili się i opuścili rodzinne miasto uciekając przed Niemcami. „Ojciec był przez 3 dni komendantem szpitala wojskowego, gdzieś w południowej Polsce. A matka ze mną i z rodziną uciekała wozami konnymi. Spotkaliśmy się we Lwowie” – wspominał dalsze losy Jerzy. Po pewnym czasie i doświadczeniu okupacji radzieckiej Ferensowie wrócili do Częstochowy. Tadeusz pracował w szpitalu miejskim i prowadził prywatną praktykę lekarską.
Jako lekarz, Tadeusz znał wielu mieszkańców Częstochowy. W 1942 r. jedna z jego przedwojennych znajomych i pacjentek Rut Asz (przez Jerzego nazywana Justą), córka nacznelgo rabina Częstochowy, Nachuma Ascha, poprosiła go o pomoc w ukryciu się po tzw. aryjskiej stronie. „Przyszła do ojca, żeby ją ratował. [...] Szymon, jej mąż, nie zgodził się, żeby go ratować, bo twierdził, że jest tak znanym adwokatem, że jego Niemcy nie zabiją. Natomiast Justa postanowiła się ratować razem z córeczką. Córeczka została przerzucona przez mur getta w nocy” – relacjonował Jerzy Ferens. Według innej relacji Szymon zginął podczas wspólnej ucieczki z getta.
Jesienią 1942 r., kiedy Rut zadecydowała o ucieczce z getta częstochowskiego, dziewczynka miała 2 lata. Dziecko najprawdopodobniej wyniesiono w worku na śmieci. Tadeusz wykorzystał swoją pozycję oraz kontakty i umieścił je w polskim sierocińcu przy ul. Jasnogórskiej, prowadzonym przez siostry urszulanki.
Dziewczynka została ochrzczona i nadano jej imię Elżbieta. Niedługo potem została adoptowana przez Wiktorię i Mariana Urbańczyków. Małżeństwo nie zdawało sobie sprawy, że mała jest Żydówką. Odkryli to, kiedy jej blond włosy zaczęły odrastać kruczoczarne. Nie oddali jej jednak i dziewczynka pozostała z nimi do końca okupacji. Z kolei Rut (Justa) otrzymała od Tadeusza Ferensa tzw. aryjskie papiery na nazwisko Zielińska, dzięki czemu mogła jako Polka wyjechać na roboty do Austrii. Następnie zaś przedostała się do Szwajcarii i tam przebywała do końca wojny.
Tadeusz i Wanda Ferensowie pomogli także lekarce, dr Stefanii Zareckiej oraz jej mężowi, którzy w 1942 r. uciekli z getta częstochowskiego. Najpierw przez kilka dni para ukrywała się w domu Ferensów, następnie ulokowano ich w szpitalu. Nie byli jednak bezpieczni w Częstochowie, gdyż wiele osób ich tam znało. Ferensowie zorganizowali dla nich schronienie w Warszawie u siostry Wandy – Ireny Pawłowskiej.
Tadeusz pomagał także lecząc wielu przebywających w ukryciu Żydów. Wykonał na przykład operację wyrostka, ratującą życie Bronisławowi Rozenowiczowi, ukrywającemu się po likwidacji getta częstochowskiego. Przeprowadzał także operacje likwidujące skutki obrzezania. Jerzy Ferens wspominał: „ojciec wykonał wiele zabiegów zacierających ślad obrzezania. Robił to tak dobrze, że gestapowscy eksperci nigdy się nie połapali”.
Szczegóły oraz skala tych działań nie były jednak Jerzemu dobrze znane. Sam w trakcie okupacji był zbyt młody, by zwracać na nie uwagę, a zasady konspiracji dodatkowo ograniczały tę możliwość. „Ojciec w czasie wojny mnie w nic nie wtajemniczał, sam wolał wszystko jak najszybciej zapomnieć. Po wojnie również niczego nie rozpamiętywał” – podkreślał Jerzy.
Rut Asz po zakończeniu wojny wróciła do Polski. W 1946 r. za pośrednictwem dr. Ferensa odnalazła córkę. Urbańczykowie nie chcieli oddać adoptowanej dziewczynki, a ona sama nie pamiętała matki. Z czasem jednak Elżbieta została przez matkę zabrana i wyjechała z nią do Palestyny. Wróciły na kilka lat do Polski wraz z drugim mężem Rut – Rittermanem, następnie wyjechały do Wenezueli. Nie utrzymywali kontaktu z rodziną Ferensów.
Stefania Zarecka w 1968 r. wyjechała do Nowego Jorku, korespondowała z Ferensem i jego synem.