Przed wybuchem wojny wdowa Maria Kordasiewicz mieszkała z córkami Olgą (później Kornecka, ur. 1905), Heleną i Władysławą (później Handl, ur. 1918) oraz synem Józefem w Podbużu (powiat Drohobycz, województwo lwowskie). Rodzina zajmowała skromne jednopokojowe mieszkanie.
Maria utrzymywała bliskie kontakty z mieszkającą w sąsiedztwie żydowską rodziną Maurerów. Augusta Maurer prowadziła w Podbużu aptekę, jej syn Aleksander był prawnikiem, podobnie, jak jej zięć – Henryk Szwind. Ojciec Henryka – Adolf Szwind kierował tartakiem w nieodległej Turce.
W sierpniu 1942 r., kiedy Żydzi w Podbuża otrzymali rozkaz przeniesienia się do getta w Borysławiu, rodzina Maurerów poprosiła Marię Kordasiewicz o pomoc. Kobieta w pierwszej kolejności zaopiekowała się Augustą Maurer, którą pod osłoną nocy przeprowadziła do swojego domu. „Moja matka z życzliwością przygarnęła chorą matkę Aleksandra do swego mieszkania. Zrobiła to nocą prowadząc ją osobiście w wielkiej tajemnicy przed sąsiadami”, pisała po wojnie Olga Kornecka.
Rodzina Augusty ukrywała się w lesie do późnej jesieni, kiedy zmuszeni przez głód i zimno, zwrócili się do Marii. W swoim oświadczeniu w 1985 r. Aleksander Maurer napisał: „Jestem pochodzenia żydowskiego i w związku z tym byłem – jak wszyscy tego pochodzenia – dysktryminowany i prześladowany przez niemieckie władze okupacyjne. W krytycznej chwili, kiedy mnie i mojej rodzinie groziła zagłada, znalazłem wraz z 6-cio osobową rodziną schronienie w mieszkaniu p. Marii Kordasiewicz”. Maria ukryła w swojej piwnicy Aleksandra, jego matkę i żonę oraz siostrę, wraz z mężem i jego rodzicami. Wszyscy pozostali u Kordasiewicz aż do maja 1944 roku. W piwnicy spędzali całe dnie, tylko w nocy wychodzili do pokoju, gdzie mogli umyć się i zaczerpnąć powietrza. Adolf Szwind umarł w trakcie ukrywania się, zaś Augusta ciężko chorowała i zmarła na krótko po opuszczeniu kryjówki.
By zdobyć żywność dla grupy ukrywanych, Maria chodziła do sąsiedniej wioski Stronnej gdzie – wedle relacji córki – kupowała jedzenie, dostawała je w zamian za różne przedmioty lub czasem zwyczajnie żebrała u znajomych gospodarzy. „Był to ciężar ponad jej siły, w tym czasie miała 64 lata. Matka była osobą godną, uczynną i uznawaną, ludzie na wsi dobrze ją znali i pomagali, byli jej życzliwi”.
Córka Marii, Olga, o obecności Maurerów dowiedziała się po jakimś czasie. Latem 1942 r. wyjechała z Podbuża do Lwowa. W swoim świadectwie wspomina odwiedziny u matki: „Gdy weszłam do kuchni gotowało się jedzenie w ogromnych gar[n]kach, a w szafie były rzeczy Maurerów, po których zorientowałam się, że moja mama ukrywa [tę] rodzinę”. Kordasiewicz poprosiła córkę o „zachowanie spokoju i bezwzględnej tajemnicy”. Niebawem Olga opuściła dom rodzinny, ponieważ jej łóżko zajmowała chorująca Augusta Maurer.
Druga córka Marii, Władysława, która mieszkała wówczas na stałe w Krakowie, również dowiedziała się o ukrywanych w czasie wizyty u matki, latem 1943 roku. Obie córki starały się pomagać matce przesyłając skromne paczki z żywnością i tytoniem. Trzecia córka, Helena, nie opuściła domu, gdyż cierpiała na chorobę Parkinsona i sama wymagała opieki. Maria jednocześnie zajmowała się więc także chorą córką.
Aleksander Maurer napisał w swoim oświadczeniu w 1985 r.: „Maria przyjęła mnie i moją rodzinę z własnego impulsu i całkowicie bezinteresownie, bez przyjęcia od nas jakiegokolwiek świadczenia materialnego, czy też nawet jego obietnicy – kierując się jedynie miłosierdziem i litością, sama zresztą będąc w nie najlepszych warunkach materialnych”. „Czyn jej miał wręcz cechy bohaterstwa”, dodał.
Po opuszczeniu Podbuża w 1945 r. i Maria, i ocaleni Żydzi zamieszkali we Wrocławiu. Rodziny utrzymywały serdeczne stosunki.
W 1989 r. Instytut Yad Vashem nadał Marii Kordasiewicz i jej córce Helenie tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.