Chodzili swobodnie, tak, ale my też żeśmy [...], musieliśmy być na patrolach różnych itd., że jak coś zagrażało, to kazaliśmy od razu chować się, a jak było wolne. A tym bardziej, najlepiej to było latem, bo latem to żeś siadł w krzaki, czy gdzieś, u nas skała taka potężna była w kamieniu […] lato to tu, to w polu, w półkopki [...]. A natomiast zimową porą to było już co innego. I na strychu i w stodole i po piwnicach […] różne były schowki, a na noc przychodzili do mieszkania. Z tym, że byliśmy uzbrojeni i pilnowaliśmy, że w razie ataku ze strony Niemców, to w ten czas uciekajcie do lasu, a my będziemy się tu bronić. […] Sąsiedzi wiedzieli [...], u Ukraińca chował się Żyd […] i Niemiec wszedł akurat do korytarza, a ten Żyd uciekał na strych, to wyciągnął automat pah, pah i go zabił, on tam na tym strychu upadł. I na tym się skończyło, rano przychodzi ten sąsiad Ukrainiec i mówi do mnie „Słuchaj, zabili u nas Żyda na strychu. Co robimy z nim?”. Ja mówię „Na sanie, wywozimy do lasu, zakopiemy go, zrobimy znak, gdzie on jest pochowany, a może jak się wojna skończy przyjadą rodzice […], mamy zaznaczone miejsce”. [...] I tak się stało, że jak się skończyła wojna, to przyjechał jego ojciec i dowiedział się o tym, że ja wiem, gdzie oni pochowani. [...] Pojechaliśmy do lasu, tam gdzie były znaki nasze zrobione na drzewach.
Bronisław Firuta - Sposoby ukrywania
06m 12s