Rodzina Meira i Szewy Urmanów mieszkała przed wojną w Krzeszowie (powiat niżański, województwo podkarpackie). Meir i jego synowie: Chaim, Efraim, Getzel, Abraham i Aaron Israel, zajmowali się krawiectwem. Urmanowie mieli również trzy córki: Etel, Chanę, Gitl.
Rodzeństwo Meira wyemigrowało do Warszawy i Paryża, a on sam planował wyjazd do Ameryki. Jeden z braci, Efraim Urman, uczył się rzemiosła krawieckiego od 10 roku życia i w wieku dwudziestu lat wyjechał do Warszawy do pracy w fabryce garniturów wujka, gdzie pracował już ich starszy brat. Po wybuchu II wojny światowej, obaj bracia wrócili do rodzinnej miejscowości, by być bliżej rodziny.
Andrzej i Józefa Siekowie wraz sześciorgiem dzieci: Katarzyną, Kazimierzem, Karolem, Bolesławą, Zofią i Anną mieszkali we wsi Lipiny Dolne, powiat Biłgoraj, gdzie posiadali duże gospodarstwo rolne i pasiekę. Andrzej Siek był instruktorem pszczelarskim. Siekowie sprzedawali swój miód za pośrednictwem partnera – Żyda z Leżajska.
Siekowie znali rodzinę Urmanów, bo szyła dla nich ubrania. Meir i jego synowie zatrzymywali się w domu Sieków, kiedy przyjeżdżali do Lipin Dolnych, by szyć. Robili płaszcze dla dziewcząt i kurtki dla chłopców. W wywiadzie udzielonym Muzeum POLIN w lipcu 2014 r., Bronisława Szabat opowiada o przedwojennych relacjach między rodzinami: „A my się znalim, dlatego właśnie, że oni byli krawcami, i tam nas było sześć dzieci i dwoje osiem osób, to tam zawsze tego szycia było”. Efraima, zwanego przez najbliższych „Froimem”, Siekowie znali od dziecka. Nazywali go „Frankiem”.
Po wybuchu II wojny światowej Siekowie pomagali Urmanom. Bronisława wspomina, że jej rodzice bezinteresownie zawozili do Krzeszowa mąkę i ziemniaki: „Oni byli w bardzo ciężkiej sytuacji, bo wiadomo, że we wojnę Niemcy ich bardzo prześladowali, ale oni byli bardzo uczciwi ludzie, ci Żydzi”.
2 listopada 1942 r. Krzeszów został otoczony przez Niemców i około 500 jego żydowskich mieszkańców deportowano do obozu zagłady w Bełżcu. Efraimowi udało się ujść z życiem, bo wcześniej na życzenie matki zgłosił się do szycia niemieckich mundurów. Uciekając został postrzelony w ucho.
Przez pierwszy miesiąc ukrywał się w lesie. „Jak wspominał po latach – napisała w przemówieniu wygłoszonym 13 maja 2014 r. Dorothy Urman Denburg, córka Froima – jedyną jego motywacją był strach i głód. Jego działania determinowało to, co było w danym momencie silniejsze”. Z nadejściem zimy, zwrócił się do rodziny Sieków, błagając ich o pomoc, a ci zgodzili się ukryć go przez kilka dni.
Siekowie byli poruszeni losem Żydów, a Józefa Siek przez trzy dni nie mogła jeść po tym, jak zobaczyła akcję w getcie w Tarnobrzegu. Pytana o motywację rodziców, Bolesława wyjaśnia: „To po prostu taka litość nad takim człowiekiem, bo przecież on nie miał nikogo, a był człowiekiem, chciał żyć. On mówi, że nie będzie nic przeszkadzał. Co mu damy zjeść, to zje. No, ale to nie chodziło o jedzenie tak na zdrowy rozum, jeno chodziło o życie”.
Froim przyszedł do Sieków w kalesonach, koszuli i bez butów. Józefa Siekowa dała mu stare ubranie i buty, a Bolesława zrobiła na drutach skarpety z grubej owczej wełny. Froim uszył też sobie kołdrę. W ciągu dnia przebywał w stodole, a nocą często przychodził do domu Sieków, by przerabiać stare ubrania. Pozostał pod ich opieką przez 23 miesiące.
Siekowie dzielili się z Efraimem wszystkim, co mieli. Jak opowiada Bronisława: „I na Wielkanoc jajka jadł, takie, co i my, święconkę myśmy mu dawali. Na gwiazdkę opłatek, dzieliliśmy się z nim opłatkiem, bardzo się cieszył jak tam do niego [przychodziliśmy]”. Siekowie nie tylko karmili go, ale również dostarczali książki i dodawali otuchy, kiedy Froima ogarniała rozpacz. Siek przypominał mu wówczas o przysiędze złożonej matce.
Synowie Sieków przebywali w czasie wojny w Niemczech, a Józef, który mówił po niemiecku utrzymywał dobre kontakty z Niemcami. Dzięki temu udało się uniknąć podejrzeń, że w ich gospodarstwie ukrywa się Żyd.
Po wyzwoleniu Efraim pojechał do Krzeszowa, lecz „tam nie zachował się żaden ślad po żydowskich rodzinach”. Zamieszkał na krótko w Łodzi, gdzie znalazł dwóch ocalałych z Krzeszowa, a następnie wyjechał z Polski do obozu DP w północnych Włoszech. W obozie ożenił się z Musią, która wraz z siostrą również ocalała z Zagłady. Tam też odnalazł go wujek Charles – jedyny ocalały z rodziny Urmanów i zaprosił do Paryża. Ponieważ trudności biurokratyczne przedłużały się, a Efraim pragnął być blisko jedynego krewnego, zdecydował się na przekroczenie granicy nielegalnie, przechodząc wraz z przewodnikiem przez Alpy. W Paryżu, gdzie Urmanowie pozostali przez pięć lat, Efraim zmienił imię na Felix, a Musia na Michelle. Nawiązali bliski kontakt z Jakubem Bokserem, który również ocalał z rzezi Żydów krzeszowskich. Pod koniec lat 50., Urmanowie wraz z córką Dorothy wyemigrowali do Nowego Jorku. Tam urodził im się syn Mark.
Zmieniając miejsce zamieszkania, Efraim pisał do Sieków. Jak wspomina Bolesława: „I zawsze pisał list jak gdzieś już wyjeżdżał, to już pisał list, że tu i tu jedzie. Zawsze pisał gdzie był”. Wysyłał też do Sieków paczki i lekarstwa.
Córka Froima wspomniała :„Gdy w 1962 r. moi rodzice wreszcie mogli pozwolić sobie na kupno własnego domu, pan Siek wyrzeźbił dla nich drewniany obrazek ukazujący parę pod bramą z kwiatów”. Z tyłu Siek napisał: „Na pamiątkę wspólnie spędzonych ciężkich lat”. Dorothy opowiada: „Mój ojciec traktował ten obrazek jak cenny skarb. Wisiał w jego domu aż do jego śmierci, a teraz – zdobi mój dom”. Na początku lat 60. korespondencja urwała się, a listy Froima wracały niedoręczone.
Froim opowiadał swoim dzieciom o doświadczeniach wojennych i losie najbliższych. W 1998 r. udzielił wywiadu dla USC Shoah Foundation. W swoim przemówieniu podczas ceremonii uhonorowania Sieków tytułem Sprawiedliwych Dorothy podkreśliła, że życzeniem jej ojca było, aby „skontaktowała się z Instytutem Yad Vashem w celu upamiętnienia heroizmu państwa Sieków. Mimo że zabrało mi to dużo czasu, dzisiaj wspominam ojca i składając hołd rodzinie Siek, oddaję cześć również jemu”. Dzięki bohaterstwu Sieków, Froim przeżył wojnę i „mógł w pełni cieszyć się życiem, rodziną i każdym dniem”.
W 2013 r. Instytut Yad Vashem podjął decyzję o przyznaniu Andrzejowi i Józefie Siekom tytułu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.