Przed wojną rodzina Paszkowskich mieszkała w Niemenczynie położonym 25 km od Wilna (obecnie na terytorium Litwy). Przed 1941 r. jedną trzecią mieszkańców miasteczka stanowili Żydzi.
Józef Paszkowski miał gospodarstwo przy lesie, pracował też w smolarni razem z sąsiadem Dowem Gdudem.
Niemcy zajęli te tereny z początkiem lipca 1941 r. Niedługo Żydom nakazali przenieść się do getta. 20 września spędzili do lasu około 800 z nich. Tam były już wykopane doły. Zaczęli strzelać. Gdudowie zdołali uciec. Ojciec i syn dotarli do Paszkowskich, którzy ukryli ich u siebie na strychu.
Decyzję rodziców o udzieleniu Gdudom pomocy próbuje odtworzyć 12-letni wtedy syn Paszkowskich, Leonard: „On przecież sąsiad był przez całe życie. Jak pracowali w tej smolarni, te karcze kopali, to czemu mieli ich puścić tam na wybijanie?”.
Paszkowscy pomagali Gdudom do końca wojny. Dostarczali im jedzenie do leśnych bunkrów, od czasu do czasu nocowali w domu, który stał na uboczu.
Leonard służył za łącznika między ukrywającym się, a raz zdążył na czas poinformować ich, że kryjówka jest „spalona”. Informację zdobyła jego matka.
Gdudowie przeżyli wojnę. Wyjechali z Polski. Paszkowskich repatriowano na Śląsk. Stracili kontakt.
Odnaleźli się przypadkiem w latach ‘80 – przez ogłoszenie w gazecie, które zamieścił izraelski turysta poruszony historią Paszkowskiego. Zeew Gdud wystąpił do Instytutu Yad Vashem o odznaczenie ratujących honorowym tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.