Skorulscy mieszkali przed wojną w Zulowie na Wileńszczyźnie. Konstanty oprócz pracy w gospodarstwie, zatrudniał się u Borucha Szapiro - handlarza drzewem.
W listopadzie 1943 r., gdy naziści nasilili represje wobec Żydów, Szapiro poprosił Skorulskich o schronienie i pomoc dla siebie i rodziny. Konstanty i Helena stanęli przed dylematem: „Tu dzieciaki przecież, nas było czworo, przecież to był strach. Ale później [Boruch] drugi raz przyszedł, no i rodzice się zgodzili, przyjęli ich” – opowiada jedna z córek, Leokadia Gaweł.
Przez siedem miesięcy, do maja 1944 r., Skorulscy w piwnicy pod chatą, zapewniali schronienie pięcioosobowej rodzinie Szapiro. O ukrywaniu znajomych Żydów nie wiedział nikt z sąsiadów ani rodziny.
Warunki życia w kryjówce były bardzo ciężkie: „Tam się ziemniaki trzymało, jak ziemniaki nie zmarzli to i ludzie nie zmarzli. Mama od czasu do czasu nosiła tam węgiel we wiadrze i tam się trochu nagrzewało. Okropne to było” wspomina Leokadia. Nocą Skorulscy umożliwiali ukrywanym wejście do domu i kąpiel w bani. Żydowska rodzina uczestniczyła w wydatkach na jedzenie.
Po wojnie Szapiro na krótko pozostali w Podbrodziu, następnie wyjechali do Izraela, skąd korespondowali ze Skorulskimi.