Brzeżany, miasto w dawnym województwie tarnopolskim, dostały się w ręce niemieckie w czerwcu 1941 r. i od tej chwili hitlerowcy wyniszczali tamtejszą ludność żydowską w powtarzających się masowych egzekucjach.
Piotr Kmieć z żoną Anną oraz córkami Stefanią i Franciszką gospodarzył w pobliskiej wsi Kuropatniki. Znał wielu Żydów z miasteczka. Gdy w getcie odbywały się łapanki, niektórzy z nich, m.in. Rywka Fogelman i Gizia Beresz z bratankiem, przeczekiwali najgorsze na strychu domu Piotra. Po wszystkim wracali do getta.
W czasie ostatnich akcji likwidacyjnych w 1943 r. do Kmieciów przyszło osiem osób: Szymon Fogelman z żoną, ich dzieci: Welwel, Mendel (lub Menachem), Rywka oraz Róża Rotta, jej syn Menachem (zwany Mundkiem) i córka Rena. Getto zostało zlikwidowane, nie mieli dokąd wracać.
Gospodarze zdecydowali się przyjąć zbiegów. Ukryli ich najpierw na strychu, a potem w schronie, który urządzili w piwnicy domu, i wzięli na siebie obowiązki związane z utrzymaniem dodatkowych osób.
Wiosną 1944 r., podczas napadu ukraińskich nacjonalistów na wieś, zginął Piotr. Opieka nad ukrywanymi spadła na Annę i jej dwie nastoletnie córki. Dodatkową trudnością było pojawienie się nowych lokatorów – oficerów cofającej się armii niemieckiej. Ich obecność prawie uniemożliwiła kontakt z ukrywanymi i dostarczanie im żywności. Żydzi musieli też zamknąć wentylację w schronie, by nie zdradziły ich dochodzące z piwnicy głosy. Anna i córki bardzo się bały wpadki, ale zajęci odwrotem Niemcy niczego nie zauważyli.
Zaraz po wojnie Żydzi przenieśli się do Brzeżan, gdzie odwiedziła ich jeszcze Stefania. Wkrótce wyjechali do Izraela, natomiast gospodarze do Polski. Kontakt urwał się na długie lata. W roku 1991 r. rodzinę Kmieciów odnalazł Menachem Katz.