Józef Fink, dyrektor szkoły w Czekanowie koło Sokołowa Podlaskiego, mieszkał z żoną Lucyną i dziećmi Marią i Wacławem w mieszkaniu połączonym z budynkiem szkoły. Szoszana Rafałowicz i Chana Grynberg pochodziły z Sokołowa i były siostrami. Ich rodzice prowadzili przed wojną sklep z tkaninami, w którym zaopatrywali się Finkowie.
W sierpniu 1941 r. naziści utworzyli w Sokołowie getto, do którego zapędzili rodziny Grynbergów i Rafałowiczów. We wrześniu 1942 r., Szawta Grynberg poprosił Józefa Finka o przyjęcie swojej 12-letniej córki, Sary. Fink zgodził się wyprowadzić dziewczynkę z getta i ukryć w swoim domu, mimo że część pokoi zajmowali niemieccy oficerowie.
„I ojciec przyprowadził Sarę, przyprowadził ją oczywiście bocznymi drogami, ale Sara była bardzo podobna do Żydówki, myśmy mieszkali w szkole, szkoła była pełna dzieci, Sara nie mogła wychodzić, nie można było jej pokazać, ona siedziała zamknięta w pokoiku, poza tym strasznie płakała. Ona strasznie tęskniła... I wtedy ojciec pojechał do getta, zdecydował się, żeby oni zabrali to dziecko, zaproponował im, żeby oni razem się ratowali, że to dziecko się nie uchowa tak” – wspomina córka SprawiedliwychMaria podczas spotkaniaz wnuczką Sary Grynberg.
Wkrótce obie żydowskie rodziny, razem z dziećmi zostały przez przekupionych Niemców wysłane do pracy w polu w pobliskim Korczewie – to dawało im szanse ucieczki. „Pewnej nocy [w październiku 1942 r.] oni przyszli do nas, bo wiedzieli, że jak wrócą do getta, to już ich wywiozą, i prosili, żeby im znaleźć jakieś lokum, gdzie by ich ktoś przyjął. Zaczęliśmy wszędzie szukać, nikt nie chciał, wszyscy się bali. I wtedy ojciec Sary złapał nóż i wyskoczył z tym nożem. Ojciec mój to zobaczył, wybiegł za nim, wyrwał mu ten nóż, a on powiedział, że skoro on nie może uratować swojej córki, to on nie chce żyć” – kontynuuje Maria.
Finkowie zgodzili się przyjąć sześcioro dawnych sąsiadów. Pinchas i Szawta wykopali w stodole głęboki na 1,5 m dół, który miał im posłużyć za kryjówkę i wyłożyli go pierzynami. Nocą ukrywani wychodzili na teren szkoły.
Kiedy latem 1944 r. do Czekanowa zaczął zbliżać się front, Niemcy ewakuowali całą wieś, a do stodoły wprowadzili konie. Żydzi musieli pozostać w ukryciu. „Babcia podeszła do nich, rzuciła im trochę wody i rzuciła im karteczkę, że niestety Niemcy wchodzą, że Niemcy ich wyprowadzają, że muszą się liczyć, że może być spalony cały obiekt i oni odpisali: nie bójcie się, spalimy się żywcem, ale nie wyjdziemy”- relacjonuje wnuczka Józefa i Lucyny Finków, Magdalena Skowrońska w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów Polskich, podkreślając, że ukrywani woleli zginąć, niż narazić życie swoich opiekunów.
Po 6 dniach, gdy wkroczyły wojska radzieckie, powrócili Finkowie: „Jak odwalili ten dół, to już tylko był przytomny pan Grynberg, cała reszta była już nieprzytomna, przyduszona” – dodaje Skowrońska. Wszyscy jednak przeżyli.
W 1948 r. Rafałowiczowie i Grynbergowie wyjechali do Izraela. W 1989 r., jeszcze za życia Józefa Finka, Sara z mężem Adamem przyjechała do Polski. Wspólniez Finkami odwiedzili Czekanów, Treblinkę, Sokołów. Przyjaźń rodzin trwa do dzisiaj i obejmuje kolejne pokolenia.