Kocielski Marian

powiększ mapę

Historia pomocy - Kocielski Marian

Marian Kocielski z żoną Rozalią z d. Margraf ( ur. 28.05.1910 r., zm. 5.01.1982 r.) i trójką małych dzieci: Danutą (ur. 1934 r.), Zbigniewem i Jadwigą (ur. 1936 r.) mieszkali w czasie wojny we wschodniej Polsce, w Lubaczowie, przy ul. Kościuszki 110. Marian pracował w Urzędzie Skarbowym, Rozalia zajmowała się gospodarstwem.

Od stycznia 1943 r. państwo Kocielscy ukrywali Szulima Szwarca, syna handlarza zbożem z pobliskich Oleszyc, którego Marian poznał służbowo jeszcze w 1930 r.

Niemcy zajęli Lubaczów 22 czerwca 1941 r. Do chwili powstania getta we wrześniu 1942 r., Szulim pracował w magazynach zbożowych przy ul. Kościuszki i mieszkał w domu Kocielskich. Kiedy pod koniec 1942 r. zaczęły rozchodzić się pogłoski o planach likwidacji getta i wymordowania wszystkich Żydów, Szulim umówił się z lubaczowianinem, panem Pomorskim, że w zamian za zboże i odzież będzie mógł w razie zagrożenia schronić się w jego domu.

Epidemia tyfusu, która wybuchła w getcie, przyspieszyła decyzję Niemców o jego likwidacji. Zaczęły się masowe wywózki do obozu zagłady w Bełżcu. Szulim uciekł i zdesperowany udał się z prośbą o ratunek nie do Pomorskiego, ale do znajomego, Mariana Kocielskiego.

„W nocy z 7 na 8 stycznia 1943 , kiedy już dobrze spaliśmy, przybiegł od nas Szulim i mówił, że coś się dzieje, prosił o przenocowanie i rano nie chciał iść do pracy. Ja poszedłem jak zwykle do biura, ale za jakąś godzinę z przerażeniem usłyszeliśmy strzały na ulicy. (…) Wracając do domu widziałem rozlepione afisze podające do wiadomości, że w mieście rozpoczęła się akcja wysiedlania Żydów i kto by Żyda przechował, albo udzielał jakiejkolwiek pomocy materialnej, zostanie z całą rodziną rozstrzelany. (…) Widziałem grupki Żydów zgromadzonych przez Niemców w szeregi i kilku zabitych, którzy próbowali uciekać.” – pisał Marian Kocielski w relacji dla Instytutu Yad Vashem.

„On [Szulim] zaczął mnie i żonę błagać, bym dał schronienie na kilka dni, aż się uspokoi i on przejdzie wówczas do przygotowanej dla niego kryjówki. Dla mnie ta propozycja była równie straszna, jak dla niego cała akcja, gdyż ludzie wiedzieli, że Szulim przed tym mieszkał u nas i że zachodził po tym do nas.” – kontynuował.

Kocielscy przystali jednak na prośby Szulima. Ukryli go początkowo w piwnicy, z której wychodził jedynie nocą. Wkrótce Szulim napisał list do pana Pomorskiego z pytaniem, kiedy może przyjść do umówionej kryjówki. Ten jednak nie odpowiedział. Getto zostało zlikwidowane i Szulim nie miał gdzie wrócić. W tajemnicy nie tylko przed sąsiadami, ale także dziećmi gospodarzy, pozostał u Kocielskich do 27 kwietnia 1944 r.

Ukrywał się w stojącej za domem Kobielskich komórce z podwójną ścianą. Marian i Rozalia przynosili mu jedzenie, niemieckie gazety i radioodbiornik. Nocą ukrywany mógł opuszczać kryjówkę. Raz w tygodniu przychodził do domu umyć się i ogolić.

W kwietniu 1944 r. członkowie Ukraińskiej Powstańczej Armii rozwiesili w miasteczku ogłoszenia nakazujące opuszczanie domów. Z obawy przed masowymi mordami, Polacy wyjechali z Lubaczowa. Kocielscy udali się do wsi Matysówka koło Rzeszowa, później do Woli Rafałowskiej. Szulim nie mógł uciekać z nimi, ponieważ ujawniłby wówczas swoją tożsamość. Wzięli jeszcze od Szulima list do jego mieszkającej w Palestynie siostry. Ukrywany pisał: „Jeśli uda mi się przetrwać, będzie to zasługą bezinteresownego poświęcenia, ponadludzkich wysiłków Kocielskiego i jego rodziny …”. List dotarł do Izraela w 1949 r.

„Niestety całe nasze poświęcenie na nic się nie przydało” – podsumowuje w swej relacji Marian Kocielski. Szulim bał się zostać sam w gospodarstwie. Zaopatrzony w żywność i pieniądze, schronił się w lesie. Po pewnym czasie zwrócił się o pomoc do mieszkającego w Zabiałej znajomego sprzed wojny, ukraińskiego rolnika, któremu jego ojciec udzielał wielokrotnie bezzwrotnych pożyczek. Niestety człowiek ten zadenuncjował Żyda niemieckiej policji. W maju Niemcy rozstrzelali Szulima Szwarca na cmentarzu żydowskim w Oleszycach.

Marian i Rozalia osiedlili się po wojnie w Przemyślu.

W 1990 r. siostra Szulima, Cypora Halpem z d. Szwarc złożyła do Insytutu Yad Vasem wniosek o uhonorowanie Mariana Kocielskiego tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.