Jan Karski to legendarny emisariusz polityczny Polskiego Państwa Podziemnego i Rządu RP na uchodźstwie w czasie II wojny światowej. Trzykrotnie odbył udane misje między okupowaną Polską a siedzibą polskiego rządu we Francji i Wielkiej Brytanii, przekazując wiadomości i dokumenty. W 1942 r., jako naoczny świadek tzw. likwidacji getta warszawskiego, informował władze polskie i polityków alianckich m.in. o przebiegu zagłady Żydów.
Spis treści:
- Łódź i Lwów. Wczesne lata Jana Karskiego ⇩
- 1939: szlak bojowy Karskiego i niewola radziecka ⇩
- Marian Kozielewski i początek działalności konspiracyjnej Karskiego ⇩
- Z okupowanej Polski do Angers we Francji. Pierwszy raport Karskiego ⇩
- Emisariusz Rządu RP na uchodźstwie ⇩
- Aresztowanie. Działalność w okupowanym kraju ⇩
- Raport o zagładzie Żydów ⇩
- Spotkanie Karskiego z działaczami żydowskiego podziemia ⇩
- Świadek zagłady Żydów. Getto warszawskie i getto tranzytowe w Izbicy Lubelskiej ⇩
- Nie tylko Karski. Informowanie świata o Zagładzie ⇩
- Polskie Państwo Podziemne wobec Zagłady ⇩
- Spotkanie z Rooseveltem. Misja Karskiego w Stanach Zjednoczonych ⇩
- Bestseller: Tajne państwo. Działalność propagandowa Karskiego ⇩
- Losy Karskiego po wojnie ⇩
- Uhonorowanie Karskiego ⇩
Łódź i Lwów. Wczesne lata Jana Karskiego
Jan Karski (właśc. Kozielewski) urodził się w 1914 r. w Łodzi w ubogiej rodzinie rzemieślniczej, był synem Stefana i Walentyny z Burawskich. Ważną rolę w życiu Jana odegrała matka, której zawdzięczał gorliwą religijność, a także o siedemnaście lat starszy brat Marian – legionista, peowiak, w odrodzonej Polsce wysoki oficer Policji Państwowej. W młodości Jana był dlań opiekunem, przewodnikiem życiowym i w jakiejś mierze promotorem kariery zawodowej.
Dom Kozielewskich był głęboko katolicki i patriotyczny, w duchu piłsudczykowskim, nie endeckim. Chociaż Jan chodził do szkoły powszechnej prowadzonej przez jezuitów, gdzie nie miał możności zetknąć się z kolegami-Żydami, to później w państwowej szkole średniej nawiązał z Żydami kilka przyjaźni.
„Od wczesnych lat mej młodości w gimnazjum marszałka Piłsudskiego w Łodzi dostawałem od Żydów życzliwość, przyjaźń lub pomoc”, wspominał po latach.
Po ukończeniu szkoły Jan rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, gdzie jego brat był wówczas komendantem wojewódzkim policji. W czasie studiów i po ich ukończeniu Karski odbył praktyki dyplomatyczne i konsularne na placówkach w Rumunii, Niemczech, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. W 1938 r., po ukończeniu wyższego kursu dyplomatyczno-konsularnego i zdaniu egzaminu z pierwszą lokatą, został zatrudniony w Departamencie Konsularnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie zetknął się z antyżydowską polityką emigracyjną polskiego rządu. Wkrótce został sekretarzem Wiktora Tomira Drymmera, uważanego za szarą eminencję MSZ. Dobrze zapowiadającą się karierę dyplomatyczną przerwał wybuch wojny.
1939: szlak bojowy Karskiego i niewola radziecka
Jako absolwent Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii Jan Karski otrzymał przydział do 5. Dywizjonu Artylerii Konnej w Oświęcimiu (w 1940 r. w tych samych koszarach Niemcy mieli utworzyć obóz koncentracyjny Auschwitz). Jego jednostka wchodziła w skład Krakowskiej Brygady Kawalerii i przeszła z nią szlak bojowy od Zagłębia Dąbrowskiego, przez Kielecczyznę na Zamojszczyznę, gdzie 23 września 1939 r. została rozbita przez Niemców. Oddział Kozielewskiego postanowił przebijać się na Węgry, lecz następnego dnia w okolicach Bełżca dostał się do niewoli radzieckiej.
Karski wykazał się dobrą intuicją: odpruł z munduru insygnia podchorążego, a podczas rejestracji jeńców podał zniekształcone nazwisko, by nie został skojarzony z bratem. Dzięki podaniu się za szeregowca został w listopadzie 1939 r. objęty radziecko-niemiecką wymianą jeńców i przewieziony do obozu jenieckiego w Radomiu. Jego koledzy-oficerowie, wraz z którymi dostał się w ręce Armii Czerwonej, padli ofiarą zbrodni katyńskiej.
Marian Kozielewski i początek działalności konspiracyjnej Karskiego
Po krótkim pobycie w niewoli niemieckiej Karskiemu udało się uciec z transportu kolejowego i dotrzeć do Warszawy. Tu spotkał się z bratem. Marian Kozielewski, który przez kilka ostatnich lat przed wojną pełnił funkcję komendanta Policji Państwowej w stolicy, po kapitulacji Warszawy pozostał na stanowisku w uzgodnieniu z prezydentem miasta, Stefanem Starzyńskim. Jako warszawski komendant podporządkowanej niemieckiemu okupantowi Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa (tzw. granatowej policji), organizował zarazem struktury konspiracyjne, starając się wciągnąć do nich patriotycznie nastawionych policjantów. To właśnie Marian Kozielewski zaprzysiągł do konspiracji Jana, który we wrześniu 1939 r. otrzymał awans na podporucznika.
Z rekomendacji brata Karski nawiązał kontakt z grupą współpracowników politycznych gen. Władysława Sikorskiego, tworzących tzw. Biuro Polityczne i Centralny Komitet Organizacji Niepodległościowych. Czołową postacią w tym kręgu był Marian Borzęcki, w latach 20. XX w. komendant główny Policji Państwowej (wyjaśnia to jego związki z Marianem Kozielewskim), a później wiceprezydent Warszawy. Środowisko to miało ambicję odegrać rolę głównego ośrodka cywilnej konspiracji politycznej, co skądinąd prowadziło do tarć ze zdominowaną przez piłsudczyków konspiracją wojskową i działaczami tradycyjnych stronnictw politycznych. Karski otrzymał polecenie odbycia podróży na tereny włączone do III Rzeszy i ZSRR. Owocem tej misji, podczas której odwiedził Łódź, Kraków, Lublin i Lwów, a być może także Poznań, był napisany wspólnie z bratem raport o sytuacji pod obiema okupacjami. Udało się go przekazać do Rządu RP na uchodźstwie za pośrednictwem jugosłowiańskiego dyplomaty.
Z okupowanej Polski do Angers we Francji. Pierwszy raport Karskiego
Nie jest do końca jasne, kto był głównym inicjatorem wysłania Karskiego z misją kurierską do rządu gen. Sikorskiego w Angers we Francji. Czy był to, jak pisał sam Karski, Borzęcki – co kazałoby uznać Karskiego za emisariusza CKON – czy też, jak sugerują dokumenty sporządzone w 1940 r. w Paryżu, był on raczej osobistym wysłannikiem brata (tak uważa biograf Karskiego, Andrzej Żbikowski). Dla CKON istotne było przekazanie rządowi własnego oświetlenia sytuacji politycznej w podziemiu i uzyskanie potwierdzenia swojej pozycji, z kolei Marian Kozielewski przekazywał przez najbardziej zaufaną osobę deklarację lojalności wobec polskiego rządu oraz informacje o tworzonej przez siebie konspiracji policyjnej.
20 stycznia 1940 r. Karski wyruszył przez Słowację, Węgry, Jugosławię i Włochy do Francji. W Angers podyktował obszerny raport o sytuacji w kraju. Obejmował on opis warunków pod obiema okupacjami, charakterystykę sytuacji politycznej i nastrojów społecznych oraz stosunku społeczeństwa do rządu na uchodźstwie. Oddzielna część tego tzw. pierwszego raportu Karskiego poświęcona była położeniu ludności żydowskiej. Karski ze współczuciem opisywał niemieckie represje wobec Żydów, pozbawienie ich praw, akty poniżania, warunki w obozie uchodźców na granicy niemiecko-radzieckiej. Przenikliwie zauważył, że niemiecka polityka zmierza do wyniszczenia Żydów. Z kolei przytaczając rozpowszechnione opinie o entuzjastycznym stosunku Żydów do władzy radzieckiej, niuansował to wzmiankami o ich doświadczeniu dyskryminacji w przedwojennej Polsce.
Znaczną część tego opracowania Karski poświęcił relacjom między Polakami a Żydami, nie kamuflując utrzymującej się w szerokich kręgach społeczeństwa polskiego wrogości do Żydów:
„Stosunek ich do Żydów jest przeważnie bezwzględny, często bezlitosny. Korzystają w dużej części z uprawnień, jakie nowa sytuacja im daje. Wykorzystują wielokroć te uprawnienia, często nadużywają ich nawet. Zbliża ich to w pewnym stopniu do Niemców”.
Właśnie w podsycaniu i dyskontowaniu przez Niemców polskiego antysemityzmu widział niebezpieczeństwo moralnego rozbrojenia Polaków.
„Naród nienawidzi swego śmiertelnego wroga – pisał Karski – ale ta kwestia stwarza jednak coś w rodzaju wąskiej kładki, na której przecież spotykają się z g o d n i e Niemcy i duża część polskiego społeczeństwa”.
Napisana sine ira et studio analiza Karskiego świadczyła o jego dużym obiektywizmie. Prawda o antyżydowskich nastrojach w okupowanym kraju okazała się jednak niecenzuralna i Karskiego poproszono o przeredagowanie raportu. W drugiej wersji zostały złagodzone drastyczniejsze sformułowania, a diagnozy dotyczące wykorzystywania przez Niemców antysemityzmu jako płaszczyzny porozumienia z okupowanym narodem zostały zamienione na ostrzeżenia przed potencjalnym niebezpieczeństwem.
Emisariusz Rządu RP na uchodźstwie
Karski zrobił w Angers jak najlepsze wrażenie swoim darem wnikliwej obserwacji, talentem analitycznym, doskonałą fotograficzną pamięcią. Zyskał sobie sympatię i zaufanie jednego z najbliższych współpracowników gen. Sikorskiego, prof. Stanisława Kota. Odważny i zdyscyplinowany młody oficer, oddany patriota, odznaczający się doświadczeniem dyplomatycznym i znajomością języków obcych, jak mało kto nadawał się na emisariusza politycznego rządu. Jego zadaniem było przekazanie najważniejszym ludziom podziemia poglądów gen. Sikorskiego i odpowiedzialnego za kontakty z krajem ministra Kota na temat pożądanego modelu kształtujących się struktur Polskiego Państwa Podziemnego (zwłaszcza relacji między Delegatem Rządu na Kraj, komendantem Związku Walki Zbrojnej i Politycznym Komitetem Porozumiewawczym podziemnych stronnictw politycznych). Karski miał więc do wykonania misję znacznie donioślejszą niż rola zwykłego kuriera. Przygotowując się do niej dogłębnie poznał tajniki życia politycznego na emigracji i w okupowanym kraju.
Poniżej (⇩) schemat organizacyjny Polskiego Państwa Podziemnego, który wskazuje m.in. na funkcję emisariuszy. Prezentowany jest w wystawie stałej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Kliknij na schemat, aby go powiększyć i zobaczyć szczegóły 🔎
Karski dotarł do Warszawy w maju 1940 r. i po odbyciu serii spotkań z krajowym politykami wyruszył z powrotem do Francji. Wyjątkowość misji Karskiego jako emisariusza politycznego – zarówno w 1940, jak i później w 1942 r. – polegała na dwóch sprawach.
Dysponował obszerną wiedzą o niezwykłej doniosłości; jej powierzenie jednemu człowiekowi było skądinąd skrajnie ryzykowne ze względów konspiracyjnych, ale słabość ówczesnych kanałów łączności między krajem a rządem na uchodźstwie nie pozostawiała innego wyjścia. Zarazem Karski musiał ściśle i bezstronnie przekazać adresatom często sprzeczne stanowiska skonfliktowanych podmiotów. Wspominał:
„Byłem bowiem zaprzysiężonym depozytariuszem wszystkich najważniejszych planów, tajemnic i szczegółów dotyczących spraw wewnętrznych Podziemia. Nie tylko jednak to. Poszczególne stronnictwa zaprzysięgły mnie jako kuriera w misji do ich reprezentantów w gabinecie Sikorskiego. Przysięgałem, że dostarczę powierzone wiadomości tylko i wyłącznie osobie, dla której są przeznaczone, oraz że nigdy nie wykorzystam posiadanej wiedzy przeciwko jakiejkolwiek z partii politycznych ani też dla dobra własnej kariery. Wyraźnie zakreślono mi rolę spowiednika, a właściwie swoistego »kanału« konfesyjnego między Warszawą a Paryżem”.
Wszyscy, którzy wtedy stykali się z Karskim, potwierdzali, że z tego zadania wywiązywał się perfekcyjnie.
Aresztowanie. Działalność w okupowanym kraju
Druga misja Karskiego nie powiodła się. Został aresztowany na Słowacji i przekazany Gestapo. Torturowany w więzieniu, w obawie, że mógłby ujawnić tajne informacje, podjął próbę samobójczą, na szczęście nieudaną. Niemcy przewieźli go do szpitala w Nowym Sączu i tam udało mu się skontaktować z podziemiem. Zorganizowanie jego ucieczki ze szpitala było wspólną akcją Związku Walki Zbrojnej i krakowskiej Polskiej Partii Socjalistycznej. Przez następne pół roku Karski dochodził do siebie i odbywał konspiracyjną kwarantannę w nieodległym majątku Kąty.
Do służby w podziemiu powrócił w 1941 r., otrzymując przydział do Biura Informacji i Propagandy ZWZ, najpierw w Krakowie, a później w Warszawie. Do jego obowiązków należało analizowanie prasy podziemnej różnych nurtów politycznych i prowadzenie nasłuchu zagranicznych stacji radiowych.
„Trzecią moją funkcją było utrzymywanie łączności między Komendą Główną a poszczególnymi ośrodkami politycznymi w kraju. [...] Niezależnie od powyższego Delegatura Rządu (Departament Spraw Wewnętrznych) powierzał mi od czasu do czasu zadania nawiązywania kontaktu w imieniu DR z poszczególnymi mniejszymi grupami politycznymi”.
Karski był więc jedną z osób najlepiej zorientowanych w meandrach podziemnego życia politycznego w okupowanej Polsce. Predestynowało go to do odegrania w 1942 r. po raz kolejny roli emisariusza politycznego. Tym razem misję do rządu w Londynie formalnie powierzyli mu Delegat Rządu na Kraj i Polityczny Komitet Porozumiewawczy stronnictw politycznych. W ich imieniu, a także na zlecenie komendanta głównego Armii Krajowej, Karski miał przekazać rządowi ustne i pisemne informacje o sytuacji w okupowanym kraju oraz przewieźć zmikrofilmowane dokumenty. Niezależnie od tego miał przekazać ustne informacje i postulaty stronnictw politycznych do ich przedstawicieli na emigracji, a także przesłanie od kilku innych organizacji i osób, z którymi spotkał się za zgodą Delegata Rządu.
„Powyższe materiały – pisał Karski po przybyciu do Londynu – jestem zobowiązany przysięgą przekazać z całą wiernością, ścisłością i najlepszą wolą, całkowicie kierując się zasadami bezstronności. Nie mam prawa oficjalnie tłumaczyć, oświetlać czy analizować prace i osoby powyższych ośrodków. [...] Zdaję sobie sprawę z trudności i delikatności mej misji z punktu widzenia politycznego. Rozumiem, jak wielkim zaufaniem obdarzyły mnie Delegatura, Stronnictwa i Komendant Główny, dając mi ustne i niejednokrotnie sprzeczne ze sobą oświetlenia sytuacji politycznej w kraju”.
W swą kolejną podróż kurierską Karski wyruszył 27 września 1942 r. i już po trzech dniach dotarł do Lyonu. Ze względów konspiracyjnych w swojej książce z 1944 r. pt. Tajne państwo podał, że jego droga wiodła przez Paryż. W rzeczywistości jednak skierował się od razu do południowej, nieokupowanej przez Niemców części Francji, tzw. państwa Vichy. Na miejscu przekazał szefowi polskiej organizacji konspiracyjnej we Francji klucze, w których zalutowane były zmikrofilmowane dokumenty. Sam, ze względu na „wsypę” w organizacji, która zbiegła się z jego przybyciem, utknął na ponad miesiąc w Lyonie. W rezultacie poczta Karskiego trafiła do Londynu przez Lizbonę 13 listopada, on sam zaś drogą przez Madryt i Gibraltar dotarł do Anglii 26 listopada 1942 r., a dwa dni później – po przesłuchaniu przez brytyjski kontrwywiad – zameldował się u wicepremiera Stanisława Mikołajczyka.
Raport o zagładzie Żydów
Dotychczasowa historiografia przypisywała Karskiemu dostarczenie do Londynu sporządzonego w Biurze Informacji i Propagandy AK dwunastostronicowego raportu o prowadzonej przez Niemców między 22 lipca a 21 września 1942 r. tzw. wielkiej akcji likwidacyjnej getta warszawskiego. Raport ten zawierał również informacje o funkcjonowaniu obozu zagłady w Bełżcu.
Jak wynika z najnowszych badań Adama Puławskiego, raport ten wraz z opracowaniem „Antyżydowska akcja 1942” został jednak przesłany innym szlakiem kurierskim przez Budapeszt i Berno do Lyonu. Stamtąd został wyekspediowany dalej wraz z kluczami Karskiego. Dlatego w Londynie błędnie uznano, że obie przesyłki należały do poczty wiezionej przez Karskiego. Na zasadzie podobnej pomyłki jako raport Karskiego funkcjonuje w historiografii dwustronicowy wyciąg z tych opracowań w języku angielskim, sporządzony przez rząd polski i przekazany władzom brytyjskim oraz udostępniony prasie 24 listopada, a zatem jeszcze przed przybyciem emisariusza do Londynu. Jeżeli chodzi o materiały dotyczące zagłady Żydów, na mikrofilmie wiezionym przez Karskiego znalazły się natomiast – według ustaleń Puławskiego – list socjalistycznej partii Bund do Szmula Zygielbojma oraz słynny Protest! Zofii Kossak.
Powyżej (⇧) Jan Karski, 1942. Fot. Żydowski Instytut Historycznym im. Emanuela Ringelbluma w Warszawie. Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony (⤻).
Tę ostatnią Karski znał osobiście i wysoko cenił. Założona przez nią katolicka organizacja Front Odrodzenia Polski znajdowała się na liście organizacji reprezentowanych przez niego jako emisariusza, którą sporządził po przybyciu do Londynu (być może nawet był jej członkiem). Jak się wydaje, Karski podzielał zapatrywania moralne pisarki, która w swojej podziemnej publicystyce piętnowała demoralizację polskiego społeczeństwa w kontekście zagłady Żydów (udział w pogromach, szantaże i denuncjacje). Zbiegiem okoliczności w dniu, kiedy Karski wyruszył do Londynu, został powołany Społeczny Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty, którego współzałożycielką była Kossak.
W swoich wspomnieniach Karski porównywał skromnie własną rolę do „żywej płyty gramofonowej”, której zadaniem było wierne przekazanie otrzymanego przesłania. Był jednak kimś znacznie więcej – wybitnym analitykiem i ekspertem w zakresie problemów politycznych okupowanego kraju. Oprócz będących częścią jego mandatu jako emisariusza spotkań z ministrami i emigracyjnymi politykami, pierwsze tygodnie po przybyciu do Londynu spędził dyktując setki stron przeznaczonych dla rządu gen. Sikorskiego raportów o sytuacji w okupowanej Polsce. Za swoje zasługi por. Jan Karski został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari.
Do najważniejszych problemów poruszonych w analizach Karskiego należały rozdźwięki między Delegaturą Rządu, głównymi stronnictwami politycznymi i dowództwem Armii Krajowej, odnoszące się do kwestii prymatu w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Drugim palącym problemem – podkreślanym zwłaszcza przez komendanta głównego Armii Krajowej – było funkcjonowanie na terytorium Polski (zarówno rząd jak i kraj stały na stanowisku polskiej suwerenności w granicach z 1939 r.) radzieckich oddziałów partyzanckich oraz uważanej za radziecką agenturę komunistycznej Polskiej Partii Robotniczej. Ich dywersyjne działania uważano za poważne zagrożenie zarówno dla polskiej konspiracji, jak i ludności cywilnej, na którą ściągały niemiecki odwet. Ze względu na sojusznicze – choć wchodzące właśnie w fazę kryzysu – stosunki polsko-radzieckie komendant AK miał w tej kwestii związane ręce.
Spotkanie Karskiego z działaczami żydowskiego podziemia
Przygotowując się do swojej misji, Karski spotkał się również z przedstawicielami konspiracji żydowskiej: stojącym na czele Bundu Leonem Feinerem oraz syjonistą, którego tożsamości Karski nigdy nie poznał. Prawdopodobnie był to Menachem Kirszenbaum lub Adolf Berman.
Po latach Karski tak relacjonował ich dramatyczne spotkanie:
„W czasie tej rozmowy, a także rozmów następnych dowiedziałem się rzeczy strasznych. Obaj rozmówcy byli w najwyższym stopniu zrozpaczeni. Zdawali sobie bowiem sprawę, że deportacje z getta warszawskiego, które rozpoczęły się latem tego roku, a także z innych gett na terenie kraju, oznaczają zagładę całego narodu.
[…] Pamiętam słowa przedstawiciela Bundu: »Wy Polacy także cierpicie, wielu z was zginie, ale po wojnie Polska zostanie odbudowana, rany zabliźnią się. Ale wówczas polskich Żydów już nie będzie. Hitler tę wojnę przegra, ale wojnę, którą wydał Żydom, wygra«.
[…] Naświetlili sytuację ogólną w taki mniej więcej sposób: Prowadzona systematycznie akcja zagłady Żydów na terenach okupowanej Polski nie jest motywowana militarnymi wymogami toczącej się wojny. Hitler planuje zagładę Żydów przed końcem wojny i niezależnie od jej wyniku. Polscy Żydzi są całkowicie bezbronni. Nie posiadają własnego kraju, własnego przedstawicielstwa we władzach krajów sprzymierzonych. Nie mogą liczyć ani na polskie podziemie, ani na społeczeństwo polskie w całości. Polacy uratować mogą jednostki, nie są w stanie przerwać ani nawet opóźnić eksterminacji. W tym stanie rzeczy historyczna odpowiedzialność spoczywa na rządach krajów sprzymierzonych, które podjąć muszą nadzwyczajne środki”.
Wśród tych środków działacze żydowscy wymieniali:
- ogłoszenie przez Państwa Sprzymierzone, że zatrzymanie Zagłady jest jednym z celów wojny;
- informowanie społeczeństwa niemieckiego o Zagładzie, sposobach jej przeprowadzania i nazwiskach zbrodniarzy, poprzez zrzucanie ulotek i audycje radiowe;
- bombardowanie określonych obiektów na terenie Niemiec, likwidowanie niemieckich jeńców i internowanych cywilów będących w rękach aliantów;
Apelowali ponadto o przysyłanie pieniędzy dla więźniów gett i obozów oraz dla ukrywających się Żydów. Przedstawicieli organizacji żydowskich na Zachodzie wzywali do aktywnego protestu: strajków, demonstracji, głodówek, a jeśli to nie pomoże – do demonstracyjnego samobójstwa. Proszono Prezydenta RP Władysława Raczkiewicza o zwrócenie się do papieża Piusa XII o ekskomunikowanie zbrodniarzy.
Świadek zagłady Żydów. Getto warszawskie i getto tranzytowe w Izbicy Lubelskiej
Z inicjatywy Feinera Jan Karski dwukrotnie wszedł za mur getta warszawskiego, by na własne oczy zobaczyć panujące tam warunki. Było to prawdopodobnie na przełomie sierpnia i września 1942 r. podczas krótkiej przerwy w niemieckiej akcji deportacyjnej. To, co zobaczył, wywarło na nim wstrząsające wrażenie – emocje te były wciąż żywe w relacji, jaką 35 lat później złożył Claude’owi Lanzmannowi:
„Ulice pełne. Pełne. Tak jakby wszyscy mieszkali na zewnątrz. Wymieniają się swymi nędznymi bogactwami. Każdy chce sprzedać to, co ma. Trzy cebule. Dwie cebule. Kilka biszkoptów. Każdy sprzedaje. Każdy żebrze. Płacz. Głód. Te straszne dzieci. Jedne biegają same. Inne siedzą przy matkach. To nie była Ludzkość. To był rodzaj… rodzaj… piekła.
[…] Nagle panika. Żydzi uciekają z ulicy, na której się właśnie znajduję. Wskakujemy do jakiegoś domu. […] Popycha mnie ku oknu: »Niech pan patrzy, niech pan patrzy!«. Zobaczyłem dwóch chłopców. Przyjemne twarze, mundury Hitlerjugend. Szli. Za ich każdym krokiem Żydzi rzucają się do ucieczki, znikają. Gawędzili. Nagle jeden z nich sięga ręką do kieszeni, bez zastanowienia. Strzał! Odgłos rozbitej szyby. Wrzaski. Ten drugi mu gratuluje, odchodzą. Stałem jak skamieniały. Wtedy ta żydowska kobieta – z pewnością pojęła, że nie jestem Żydem – uścisnęła mnie: »Niech pan stąd idzie, to nie dla pana«.
[…] Wszędzie człowiek się dusił. Zanieczyszczone ulice. Ruch. Napięcie. Szaleństwo. […] Szliśmy około godziny. Od czasu do czasu zatrzymywał się: »Niech pan spojrzy na tego Żyda!«. Nieruchomy Żyd, stoi. Spytałem: »Czy umarł?«. On: »Nie, nie, żyje. Panie Witoldzie, niech pan zapamięta! On umiera. On jest umierający. Proszę na niego spojrzeć! Niech im pan tam powie! Pan widział. Niech pan nie zapomni!«”.
Kilka dni po wizycie w getcie Feiner miał powiedzieć Karskiemu, że jest możliwość wejścia na teren obozu zagłady w Bełżcu. W rzeczywistości Karski odwiedził getto tranzytowe w Izbicy Lubelskiej. Nie jest do końca jasne, czy Karski rzeczywiście był przekonany, że trafił do Bełżca – którego położenie przecież dobrze znał z wielokrotnych podróży do Lwowa – czy też użył w Tajnym państwie tej nazwy na zasadzie kamuflażu.
W przebraniu ukraińskiego strażnika znalazł się tam w chwili załadowywania Żydów do wagonów. Tamte sceny – strzelanie w tłum, upychanie ludzi w wagonach wylanych wapnem, duszenie się, krzyki – wywołały w nim wstrząs nerwowy, a pamięć o nich prześladowała go całe życie.
Nie tylko Karski. Informowanie świata o Zagładzie
Wbrew obiegowej wersji biografii Karskiego informowanie rządu polskiego i aliantów o zagładzie Żydów nie było głównym zadaniem Jana Karskiego jako emisariusza. Na liście organizacji, których mandatem dysponował, „Bund (w imieniu całego Żydostwa)” znajdował się na 11. miejscu (tuż za Frontem Odrodzenia Polski), a „kwestia żydowska” na ostatnim miejscu sporządzonej przezeń listy zagadnień, które omawiał podczas spotkań z polskimi i brytyjskimi politykami w Londynie. Karski nie był też rzecz jasna pierwszym, który informował aliantów o Zagładzie.
Powyżej (⇧) fałszywa kenkarta (dowód tożsamości) Leona Feinera, przekazana do kolekcji Muzeum POLIN przez Władysława Bartoszewskiego. Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony (⤻).
Informacje o mordowaniu Żydów przez Niemców dochodziły wcześniej różnymi kanałami. Na przykład podstawą audycji nadanej przez BBC 26 czerwca 1942 r. był list Bundu przekazany do Londynu za pośrednictwem szwedzkiego biznesmena; zawierał m.in. informacje o pierwszym ośrodku natychmiastowej zagłady w Chełmnie nad Nerem oraz masowych egzekucjach Żydów na Wschodzie. Jednym z ważnych sygnałów, jaki dotarł do rządów alianckich była depesza przedstawiciela Światowego Kongresu Żydów w Genewie, Gerharda Riegnera z 11 sierpnia, który pozyskał z Berlina informacje o niemieckich planach wymordowania wszystkich Żydów.
Polskie Państwo Podziemne wobec zagłady Żydów
Wiadomości o niemieckich zbrodniach na Żydach znajdowały się oczywiście także w sprawozdaniach sytuacyjnych Polskiego Państwa Podziemnego, lecz zwykle docierały do Londynu z opóźnieniem drogą kurierską (priorytetowo traktowano przekazywane na bieżąco depeszami informacje o aktach represji wobec ludności polskiej). W 1942 r. pełna skala bezprecedensowej zbrodni, jaką była Zagłada, nie była jeszcze znana ani w pełni zrozumiała i władze polskie – zarówno w kraju, jak i na uchodźstwie – gospodarowały informacjami o zbrodniach na Żydach w taki sposób, aby nie przesłoniły one obrazu niemieckiego terroru wobec ludności polskiej.
Nie znaczy to jednak, że informacje pochodzące od Karskiego nie były istotne, zwłaszcza że ich wagę wzmacniał status emisariusza jako naocznego świadka. Raporty o Zagładzie, jakie jesienią 1942 r. dotarły do Londynu, stały się podstawą polskiej akcji dyplomatycznej, która zaowocowała wydaniem 17 grudnia 1942 r. deklaracji Państw Sprzymierzonych potępiającej eksterminację Żydów i zapowiadającej ukaranie sprawców.
Sam Karski w prowadzonych w Londynie rozmowach z brytyjskimi politykami i dziennikarzami – obok zasadniczego przesłania dotyczącego zagadnień politycznych – z dużym osobistym zaangażowaniem mówił o losie Żydów. Była to sprawa, którą był osobiście przejęty. Pod wpływem tych rozmów znany dziennikarz Arthur Koestler przygotował dla BBC audycję o tragedii polskich Żydów.
Spotkanie z Rooseveltem. Misja Karskiego w Stanach Zjednoczonych
W czerwcu 1943 r. Karski został wysłany przez rząd do Stanów Zjednoczonych. Używając współczesnego języka, istotę tej misji można określić jako budowanie dobrych public relations Polski w szczególnie trudnym dla niej momencie – po ujawnieniu zbrodni katyńskiej i zerwaniu stosunków polsko-radzieckich. Karski miał za zadanie pozyskać sympatię amerykańskiego establishmentu dla sprawy polskiej. Opowiadał o państwie podziemnym i bezkompromisowej walce z okupantem. Przedstawiał Polskę jako wiernego sojusznika zachodnich aliantów, kraj bez Quislinga, który nie splamił się kolaboracją z Niemcami. Alarmował o radzieckim zagrożeniu, co notabene w ówczesnej sympatyzującej z ZSRR Ameryce często nie spotykało się ze zrozumieniem. Mówił wreszcie o losie Żydów.
„Do każdego z tych spotkań przygotowywałem się bardzo starannie. Wiedziałem, że muszę mówić krótko, gdyż w każdej chwili mój rozmówca uznać mógł spotkanie za zakończone. Na ogół przygotowywałem 20-minutowy ogólny raport, w którym sprawom żydowskim poświęcałem od 4 do 5 minut”, wspominał później.
Karskiemu, którego działania na miejscu nadzorował ambasador Jan Ciechanowski, udało się uzyskać audiencję u Prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklina D. Roosevelta. Informacje emisariusza o polskim podziemiu na tyle zainteresowały prezydenta, że przedłużył spotkanie aż o pół godziny. Pozyskanie sympatii Roosevelta otworzyło Karskiemu drogę do spotkań z innymi ważnymi członkami amerykańskiej administracji i elit politycznych.
Powyżej (⇧) Jan Karski podczas misji w Stanach Zjednoczonych, lipiec 1943 roku. Fot. United States Holocaust Memorial Museum. Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony (⤻).
Podobnie jak w Londynie, także w Stanach Zjednoczonych Karski poruszał kwestię niemieckich zbrodni na Żydach, spotykając się ze strony rozmówców z różnym poziomem zainteresowania (Roosevelt nie podjął tego wątku, zapewne od dawna posiadając informacje z innych źródeł). Jak się wydaje z jednej strony apogeum zainteresowania tym problemem miało miejsce pół roku wcześniej w związku z grudniową deklaracją aliantów, z drugiej strony dla wielu Amerykanów, nawet w środowiskach żydowskich, zagłada europejskich Żydów była problemem trudnym do wyobrażenia.
Dużym zaskoczeniem była dla Karskiego reakcja bliskich przyjaciół prezydenta Roosevelta:
„Gdy składałem relację o losie polskich Żydów sędziemu Sądu Najwyższego w USA, Feliksowi Frankfurterowi, na zakończenie powiedział: »Ja w to nie jestem w stanie uwierzyć«. Rozmowa toczyła się w obecności naszego ambasadora w Waszyngtonie, Jana Ciechanowskiego. Słysząc to, ambasador oburzył się: »Porucznik Karski jest w misji oficjalnej, stoi za nim autorytet mojego rządu. Pan nie może powiedzieć mu w oczy, że kłamie«. Frankfurter odpowiedział: »Ja nie twierdzę, że on kłamie, ja powiedziałem, że nie jestem w stanie w to uwierzyć, a to jest różnica«. Z niedowierzaniem spotykałem się zresztą wielokrotnie”.
Przekazywane przez Karskiego postulaty żydowskich działaczy z Polski nie spotykały się ze zrozumieniem. Na przykład na żądanie odwetowych bombardowań Niemiec szef brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych lord Selborne odpowiedział, że abstrahując od możliwości technicznych, byłoby to niepożądane ze względów politycznych, bo potwierdzałoby tezy niemieckiej propagandy, że wojna toczy się za sprawą Żydów. Zaabsorbowanie niewyobrażalnej prawdy oznaczało konieczność przełamania poważnej bariery psychologicznej, co wymagało czasu. Zdawali sobie z tego sprawę autorzy raportu „Likwidacja getta warszawskiego”, pisząc:
„Próbę przedstawienia skali tego niespotykanego w dziejach mordu musi się rozpocząć od wezwania do człowieka w Anglii czy w Ameryce: Uwierzcie w rzeczy nie do wiary. Wiedzcie, że to, co dojdzie do waszej świadomości, jest przede wszystkim prawdą”.
Tymczasem Niemcy wymordowali Żydów polskich w okresie swych największych zwycięstw na frontach, gdy realne przeciwdziałanie temu, czy to ze strony polskiego podziemia czy zachodnich aliantów, było praktycznie niemożliwe. Kiedy Karski rozmawiał w Waszyngtonie z Rooseveltem, zagłada Żydów polskich w zasadzie już się była dokonała.
Bestseller: Tajne państwo. Działalność propagandowa Karskiego
Gdy we wrześniu 1943 r. Karski wrócił zza Oceanu, w Londynie nie było dobrego pomysłu, jak go dalej wykorzystać. Ze względu na jego rozpoznawalność powrót do pracy konspiracyjnej w kraju był wykluczony. Władze nie zgodziły się również na jego prośbę o skierowanie do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W pewnym sensie wiedza jaką Karski posiadł o kulisach wielkiej polityki – zwłaszcza w sprawie rozdźwięków między rządem a krajem w kwestii możliwych ustępstw terytorialnych wobec ZSRR – była niewygodna dla londyńskich polityków. W rezultacie w lutym 1944 r. został ponownie wysłany do Stanów Zjednoczonych.
Jego druga wyprawa do USA miała cel propagandowy. Publikował w prasie artykuły, wygłaszał odczyty i nagrywał audycje radiowe o polskiej konspiracji, okupacji niemieckiej i zagładzie Żydów. A przede wszystkim w ciągu kilku miesięcy napisał książkę Story of a Secret State (Tajne państwo), która ukazała się w listopadzie 1944 r. i sprzedała w nakładzie 400 tys. egzemplarzy. W sferze niezrealizowanych planów pozostało zlecone mu w Londynie nakręcenie za pieniądze Polonii amerykańskiej filmu o polskim podziemiu.
Tajne państwo napisane w konwencji sensacyjnej autobiografii emisariusza funkcjonuje jako jedno z podstawowych źródeł wiedzy o misjach Karskiego. Lektura ta wymaga jednak ostrożności, gdyż zarówno ze względów konspiracyjnych, jak i politycznych autor zmieniał w swej opowieści niektóre fakty i kamuflował rzeczywistość. W książce ze względu na sprzeciw amerykańskiego wydawcy nie mogły być np. poruszone zagadnienia dotyczące konfliktów polsko-radzieckich, które wszak stanowiły jeden z zasadniczych wątków ostatniej misji kurierskiej Karskiego. Z kolei dla podtrzymania antysanacyjnego stereotypu, zgodnego z linią polityczną rządu londyńskiego, fałszywie przedstawił losy swojej jednostki we wrześniu 1939 r., pisząc, że uległa rozproszeniu w pierwszych dniach wojny, podczas gdy przez trzy tygodnie dzielnie biła się z Niemcami.
Losy Jana Karskiego po wojnie
Po wojnie Karski zdecydował się pozostać w Stanach Zjednoczonych. Honoraria za bestseller Tajne państwo i nawiązane wcześniej znajomości ułatwiły mu nieco start w Ameryce. Rozpoczął studia na wydziale dyplomacji Georgetown University w Waszyngtonie, a po doktoracie z nauk politycznych został tam wykładowcą. Jego najważniejszą praca pozostaje wydana w 1985 r. książka The Great Powers and Poland, 1919–1945: from Versailles to Yalta. W latach 50. i 60. na zlecenie Departamentu Stanu odbył kilka podróży po świecie z wykładami propagującymi amerykański model demokracji. Wierny antyradzieckim poglądom wykładał także na kursach FBI i Pentagonu. Nawiązał także współpracę z CIA, lecz jej szczegóły nie są znane. Co ciekawe, w 1954 r. był tłumaczem zeznań funkcjonariusza aparatu bezpieczeństwa Józefa Światły przed komisją Kongresu USA.
Powyżej (⇧) Jan Karski, ok. 1954. Fot. United States Holocaust Memorial Museum. Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony (⤻).
W 1965 r., po krótkim nieudanym małżeństwie z córką południowoamerykańskiego dyplomaty, ożenił się z Polą Nireńską, pochodzącą z żydowskiej rodziny tancerką i choreografką. Okres wojny Nireńska spędziła w Anglii, lecz jej rodzina zginęła podczas Zagłady. Związane z tym urazy sprawiły, że nawet z mężem nie chciała rozmawiać po polsku.
Karski odciął się od środowisk polskiej emigracji wojennej. Być może miał na to wpływ jego wgląd w kulisy polskiego piekła politycznego. Przez lata nikt nie znał jego przeszłości. O swoich przeżyciach wojennych nie wspominał publicznie. Ponownego odkrycia emisariusza dokonali Walter Laqueur, który w 1980 r. opublikował przełomową książkę na temat wiedzy aliantów o zagładzie Żydów oraz Claude Lanzmann, autor filmu dokumentalnego Shoah z 1985 r., w którym po raz pierwszy Karski opowiedział przed kamerą o swojej misji kurierskiej i o tym, co widział w getcie warszawskim i Izbicy Lubelskiej. Z filmu Lanzmanna świat dowiedział się o jego misji (wcześniej w Polsce pisał o niej Władysław Bartoszewski).
Uhonorowanie Karskiego
W 1982 r. Karski otrzymał od Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, a dekadę później honorowe obywatelstwo Państwa Izrael. W 1995 r. Prezydent RP Lech Wałęsa odznaczył go Orderem Orła Białego. Był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.
Jan Karski jest patronem prestiżowej nagrody Amerykańskiego Centrum Kultury Polskiej w Waszyngtonie i organizacji Freedom House oraz Nagrody Wolności przyznawanej przez Ambasadę USA w Warszawie. Z funduszu małżeństwa Karskich wypłacana jest Nagroda im. Jana Karskiego i Poli Nireńskiej, przyznawana corocznie autorom publikacji na temat wkładu Żydów w polską kulturę oraz utalentowanym tancerzom..
Poniżej (⇩) spacer z przewodnikiem po wystawie stałej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Zobacz pamiątki związane z Janem Karskim z kolekcji Muzeum.
Jan Karski zmarł w Waszyngtonie 13 lipca 2000 roku.
„Jeśli chodzi o część żydowską mojej misji, jak wiadomo, zakończyła się ona niepowodzeniem. Sześć milionów Żydów zginęło i nikt nie udzielił im skutecznej pomocy. Ani żaden rząd, ani naród, ani kościół. Pomocy, bohaterskiej pomocy, udzielały tylko jednostki. […] Wszyscy, którzy chcieli wiedzieć o niemieckich zbrodniach wobec Żydów, mogli wiedzieć, nie tylko dzięki mnie. Przekazów było znacznie więcej. Rzecz w tym, że prawda ta nie mogła »przebić się« i to nie tylko na skutek złej woli. Przecież Holokaust, systematyczna zagłada całego narodu, zdarzyła się po raz pierwszy w dziejach, ludzkość nie była do czegoś takiego przygotowana. Stąd zapewne podświadome odrzucanie najbardziej nawet wiarygodnych świadectw”, oceniał Jan Karski.