Woińska Janina

powiększ mapę

Audio

5 audio

Fragmenty wywiadu z Janiną Woińską

Przed wojną

„Tatuś był felczerem w Milejczycach, jak poszedł do wojska, to właśnie tam dostał ten tytuł felczera. Tata bardzo kochał swój zawód”.

„W mieście dwie trzecie to byli Żydzi. (...) W gimnazjum siedziałam w jednej ławce z taką… to była Prajna, bardzo zresztą dobra dziewczyna była, żyliśmy tak jak normalni ludzie”.

Brańsk

„Do Brańska? Przyjechałam chyba… 4 albo 5 lipca, (…) siostra, żeby nie być samą, chciała, żebym przyjechała (…), myśmy się bardzo kochały i razem trzymały, no to ja przyjechałam”.

„Tam gdzie była apteka, to był ich dom. No więc musiały być kontakty, prawda? (…) Ten Leibko, nie powiem, jak coś trzeba było, to ja się do niego zwracałam, myśmy żyli jak normalni ludzie".

Getto

„Apteka była odgrodzona takim dwumetrowym płotem, odgrodzona jako wolna. Jako budynek nienależący do getta”.

“Później wszystkich wywozili do Treblinki. A w Treblince to oni szli do pieca. Straszne te rzeczy, straszne rzeczy”.

Stukanie

„Wieczorem stuka ktoś, ponieważ apteka była, to znaczy było wejście od frontu, taka przybudówka była. Jak tam nie było słychać, to przychodzili od tyłu… więc od tyłu ktoś stukał, (…) przyszedł Leibko Szapiro, to był syn tego, apteka była w domu Szapiry (…), on przyszedł z propozycją taką, żeby rodziców wziąć do piwnicy…”.

„Ja mówię: »Panie, czy pan ma dobrze w głowie?«. Dosłownie tak powiedziałam, bo mówię… przecież wiadoma rzecz, że jak przyjdą, to zrobią rewizję w domu i rodzice przepadną, zginą i ja zginę. No on poszedł. Poszedł”.

Strach

„To jest takie uczucie, jak on pierwszy raz przyszedł, myślałam, znaczy, to było w porządku. Przyszedł, rozmawialiśmy, wszystko w porządku, ale nie wiedziałam o tym, w jakim on celu przyszedł. Ale jak drugi raz stukał, od tyłu, to już się oglądałam, już były te uczucia, że wiadoma rzecz, za to groziła kara. (…) Człowiek się nie śpieszy na tamten świat, a ja miałam wtedy 19 lat”.

Kryjówka

„Był budynek gospodarczy (…). Oni weszli do tego budynku gospodarczego, ja mówię: »Tam to możecie wejść, bo (…) na granicy [getta - przyp. red.] budynek stoi, to ja za niego nie odpowiadam«”.

“Leibko miał narzeczoną Waserównę (…), oni we trójkę poszli do tego budynku gospodarczego, tam były dwie warstwy drzewa (…). Taki pokoik sobie zrobili. (…) Za tym drzewem. (…) Tak, trójka. Fajwel, a żona jego została w Bielsku, bo matka była chora, więc on przyjechał do ojca, do Brańska, a ona została z matką”.

“Człowiek przychodzi, który… i co, wyrzucić go? (…) Tak jak oni byli w tym, no to (…) trudno przecież nie dać człowiekowi coś zjeść. Nasza gosposia im nosiła jedzenie. (…) Szachta drzewa wystawiona, tam była dziurka i nasza gosposia im nosiła jeść”.

Żandarmi

„Przyszli żandarmi i idą na podwórze. (…) Tam Żydzi, bo oni wyszli z tego i tutaj przysypali, taka góra tego, bo to cała szachta drzewa była. (…) Myśmy poszli tam z rewizją z tymi Niemcami, było trzech gestapowców i tłumacz, (…) przewodniczący Judenratu, i on mówi tak: »Stary Szapiro powiedział, że jego synowie są u pani, a jak nie, to pani wie, gdzie oni są«. Wszystko prawda i nie wiem, co odpowiedzieć”.

„A była taka pani nauczycielka, z którą razem mieszkaliśmy, pani Albina Kapówna, i ja tak patrzę na nią, żeby (…) tą odpowiedź odsunąć od siebie. Ja mówię: »Biniu, czy ty coś wiesz o Szapirach?«. A ona: »Nic nie wiem o Szapirach«. No i wtedy oni poszli na tą rewizję do tego budynku gospodarczego”.

„Mówi [żandarm - przyp. red.]: »Tutaj ktoś był«. A ja mówię: »A skąd ja mogę wiedzieć, czy tutaj ktoś był? Powinniście byli postawić wartę i pilnować, a skąd ja mogę wiedzieć, czy tutaj był ktoś czy nie? Przecież to jest getto i to jest teren zamknięty, no więc co ja mogę?«. (…) Jakoś tam się wykłamałam”.

„A ci trzej co stali, gestapowcy, jeden do drugiego mówi tak: »Ty jej się nic nie pytaj, bo ona i tak nic ci nie powie«. (…) Że ja z tego wyszłam cało, to naprawdę cud boski”.

Głosy

„A na drugi dzień jestem w aptece, a moja pani Maria, to znaczy razem mieszkałyśmy (…), patrzę, wchodzi do apteki, ale widzę, że taka zmieniona bardzo, mówię: »Maryniu, co się stało?«. (…) A ona nic mi nie zdążyła odpowiedzieć. (…) Ona tam weszła i raptem (…) słyszy głosy. A to okazało się, że po przeciwnej stronie, jak była ta posesja, to tutaj był ten gospodarczy budynek, a po przeciwnej stronie był drugi budynek gospodarczy, następnego, który tam mieszkał”. 

„Jak pani Marynia tam weszła, do tego budynku gospodarczego, to usłyszała głosy, a tam przecież nikogo nie ma. A to oni, ci Żydzi byli [państwo Jęczmień - przyp. red.] w budynku gospodarczym po przeciwnej stronie i tam ruszali patyczkiem. Jak ona zobaczyła, że tam ktoś jest, to znowu się przestraszyła, a oni mówią tak: »Na litość boską, dajcie chociaż gorącej wody«. I co, pani nie da człowiekowi, który prosi gorącej wody? (…) Toż to… człowiek jest człowiekiem”.

Ksiądz

„Oni, proszę pani… to był czwartek, przyszli wieczorem, jak już apteka była prawie zamykana, to oni, że wyjdą. I był ksiądz Chwalko, który poszedł, by porozumieć ich z… bo oni mieli kolonię na wsi. I mieli się z nimi skontaktować i tam mieli się przenieść. Więc ksiądz ich skontaktował…”.

„Wtedy przeszli przez aptekę i poszli na drugą stronę, przez rzekę, do tego kolonisty. (…) Później ukrywali się… na kolonii. (…) Później mieli też kontakty z innymi. W każdym razie jakoś się opiekowali jedni drugimi”.

„Kontakt z nimi miałam, bo jak oni coś potrzebowali, to jakoś nie wypadało nie pomóc. (…) Jak potrzebowali czegoś do jedzenia, czy tego... no to starałam się pomóc. (…) nie woziłam. Ewentualnie ktoś przyjeżdżał i co prosili, to dawałam. (…) A jak coś potrzebowali z leków, to ja im w miarę możliwości posyłałam”.

„No chyba to wszystko z jakiś rok trwało, bo później tego kolonistę aresztowali (…), ktoś tam prawdopodobnie donosił…”.

Po wojnie

„Kontakt był cały czas. (…) Mieszkali w Białymstoku. (…) Razem mieszkali. Znaczy ta Bluma, narzeczona, później Fajwel połączył się z Blumą. To znaczy dwie pary były. Fajwel i Bluma i Leipko z Waserówną. [...] Oni wyjechali do Ameryki i tam pracowali. (…). I byli tutaj, przyjechali, byli tutaj także”.

„Leipko zginął od bandytów, a Fajwel po prostu zmarł z powodu wieku”.

 

 

 

Bibliografia

  • Anna Koc, Wywiad z Janiną Woińską, Brańsk 9.08.2010