Sonia Weksler użyła argumentu, który dla Emilii Waszkinel był nie do odparcia:
„Pani jest chrześcijanką, pani wierzy w Jezusa. On był Żydem, niech pani ratuje moje żydowskie niemowlę w imię tego Żyda”.
Wiele lat później Emilia wyznała przybranemu synowi:
„Ja nie mogłam ciebie nie wziąć, to by było tak, jakbym się wyparła wiary”.
Emilia i Piotr Waszkinelowie w 1943 r. wynajmowali pokój w Święcianach na wileńszczyźnie. Piotr, mechanik, naprawiał maszyny, samochody. Korzystali z usług żydowskich rzemieślników zamkniętych w getcie zlokalizowanym w kilku chałupach przed kościołem. Wśród nich był krawiec Jakub Weksler. Jego żona Sonia w marcu 1943 r. urodziła drugiego synka. Starszego dwuletniego Samuela ukrywali w sąsiedniej wsi u Litwinów. Sonia nawiązała kontakt z Emilą prawdopodobnie przy okazji krawieckich poprawek. Miesięczne, obrzezane niemowlę trafiło do Waszkinelów przez werandę, na której zostawiła je pani Weksler.
Na Wielkanoc polscy rodzice wyprawili chrzciny. O pochodzeniu chłopca poinformowali jedynie Wojciecha Waszkinela, brata Piotra.
Gospodarze i sąsiedzi domyślali się, ale byli godni zaufania. Jednak Emilia Waszkinel przeniosła się z Romkiem do Wejszyszek, rodzinnej wsi Piotra, gdzie Niemcy bali się zaglądać ze strachu przed partyzantami.
Jakuba, Sonię i Samuela Wekslerów pochłonęła Zagłada.
Piotr i Emilia wychowali dziecko. Romuald został księdzem. Mówi: „Nie ma słów, którymi można by opisać miłość moich polskich rodziców”.
O tym, że jest Żydem, dowiedział się w dwunastym roku kapłaństwa, mając trzydzieści pięć lat.
Artykuł pochodzi z 3. edycji albumu: „Polacy ratujący Żydów w czasie Zagłady. Przywracanie pamięci”, Łódź 2009.