Rodzina Walulewiczów

powiększ mapę

Historia pomocy - Rodzina Walulewiczów

Przed wojną Michał i Zofia Walulewiczowie z trójką dzieci mieszkali w Święcianach, 80 km od Wilna (obecnie Švenčionys, Litwa). Michał Walulewicz był zastępcą burmistrza.

W połowie 1941 r. weszli Niemcy. Syn Zdzisław zginął w niewyjaśnionych okolicznościach (rodzina uważa, że został zabity przez policję litewską). Młodszy Władysław uciekł ze Święcian.

Michała Walulewicza, razem z czterdziestoma innymi  inteligentami, Niemcy zamordowali w maju 1942 r. w akcji odwetowej za zabójstwo czterech żołnierzy niemieckich.

Zofia z córką Ireną zostały same. Utrzymywały się z szycia i handlu bimbrem. Alkohol rozprowadzała Irena, głuchoniema od czasu przebytej w dzieciństwie szkarlatyny.

Golda Buszkaniec relacjonuje, że w końcu września 1941 r.: „Wszyscy Żydzi z naszego miasta i ze wszystkich okolicznych miasteczek – kobiety, mężczyźni, dzieci i starcy w liczbie około 8000 – zostali wywiezieni do lasu, zwanego »Poligonem«, oddalonego ok. 12 km od miasta, tam okrutnie wymordowani i pochowani we wspólnym grobie”.

W samych Święcianach Niemcy zamknęli w niewielkim getcie ok. 300 rzemieślników żydowskich wraz z rodzinami, zwanych „użytecznymi Żydami”, by pracowali na rzecz Rzeszy. Golda i jej mąż Szymon byli między nimi. Gdy wiosną 1943 r. zaczęła się likwidacja getta, Buszkańcom udało się uciec.

Szymon dołączył do partyzantów. Golda udała się do Walulewiczów, prosząc o pomoc. Jej ojciec, który był blacharzem, znał zastępcę burmistrza z „okresu różnych prac dekarskich, które realizował na zamówienie miasta” przed wojną.

Zofia i Irena przyjęły Goldę bez wahania. Ukryły ją w pokoju na strychu.

„Codziennie przynosiły mi na górę jedzenie, a potem zabierały talerz i wypróżniały wiadro, w które załatwiałam swoje potrzeby” – opisuje Golda. W zimniejsze dni częściej przebywała na dole, żeby ogrzać się przy piecu. W momentach zagrożenia – chowała się pod łóżko, które miało doszyty zasłaniający dół materiał.

Razem z Zofią i Ireną Golda szyła i cerowała, nie płaciła za schronienie. Opuściła kobiety w listopadzie 1943 r. i dołączyła do oddziału męża.

Oboje przeżyli wojnę i wyjechali do Izraela. Panie Walulewicz osiadły w Olsztynie. Irena pracowała jako maszynistka, przez wiele lat była również aktorką słynnej olsztyńskiej pantomimy. 

W 1995 r., po wieloletnich wysiłkach, Golda Buszkaniec odnalazła Irenę Walulewicz dzięki pośrednictwu Związku Głuchoniemych. 27 listopada 2007 r. amerykańska Jewish Foundation for the Righteous (Żydowska Fundacja na Rzecz Sprawiedliwych), która wspiera materialnie Sprawiedliwych z całego świata, zorganizowała w Nowym Jorku pierwsze od czasu wojny spotkanie 82-letniej Ireny i, przybyłej z Izraela, 94-letniej Goldy.  

Na lotnisku Kennedy’ego Irenę witano z honorami. Wystąpiła w charakterze gwiazdy wielkiego, charytatywnego przyjęcia w ekskluzywnym hotelu Waldorf. Miejsce przy jednym z licznych stolików kosztowało kilka tysięcy dolarów. Cel: pomoc dla Sprawiedliwych.

Rozsiane po świecie dzieci i wnuki Goldy napisały do Ireny Walulewicz, że rodzina ta nie istniałaby, gdyby nie jej i jej matki bohaterstwo.

Bibliografia

  • Dziękuję za uratowanie babci Dawida, Gazeta Olsztyńska
  • Brzozowski Stanisław, Sprawiedliwa, „Gazeta Olsztyńska”, nr 159
    Informacja o nadaniu tytułu Sprawiedliwej Irenie Walkiewicz z Olsztyna.
  • Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, 349, 2655
  • Grzybek Marcin, Wywiad z Ireną Walulewicz, Olsztyn 27.02.2009