Rodzina Hosticzko

powiększ mapę

Audio

4 audio

Zaśnieżone bezdroża na Wołyniu. Historia rodziny Hosticzków

W latach okupacji niemieckiej Józef i Helena Hosticzko oraz ich dzieci udzielali pomocy znajomej Żydówce, Edwardzie Finkielgluz. Dziewczyna ukrywała się w ich domu we wsi Palcze na Wołyniu, a także u ich krewnych. W 1943 r. wszyscy uciekli przed rzezią wołyńską. 


Znali się z Żytynia na Wołyniu (dziś w granicach Ukrainy). Hosticzkowie i Finkielgluzowie mieszkali w sąsiedztwie – Józef Hosticzko służył w Korpusie Ochrony Pogranicza, Finkielgluzowie prowadzili sklep. „[…] zawiadamiali nas jak dostali świeże, tłuste śledzie: »Są dobre śledzie, przychodźcie«”, wspominał Władysław Hosticzko podczas wywiadu dla Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

Dzieci Hosticzków – Władysław i Leokadia – bawiły się z dziećmi Finkielgluzów – Marysią, Edwardą i Abramem. „Edzia chodziła do szkoły z moją siostrą. Była częstym gościem [w naszym domu – red.], mama ją bardzo lubiła”.

Helena Hosticzko posiadała ziemię dwa-trzy kilometry od miejscowości Palcze. Mieszkała tam jej rodzina. Hosticzkowie przyjeżdżali na wakacje. „Edzia znała ten adres i nazwę miejscowości”. 

Okupacje radziecka (1939) i niemiecka (1941). Sytuacja na wsi

Po wybuchu II wojny światowej i zajęciu Wołynia przez Rosjan, Hosticzkowie uciekli na wieś, do rodziny. „Ciotka, siostra mamy, odstąpiła jeden pokój przejściowy”. W 1941 r. tereny te przejęli Niemcy.

Mieszkano w tzw. chutorach, rozsianych po polach gospodarstwach. „[…] zgodnie z przepisami okupanta, na drzwiach każdej chałupy wisiał potwierdzony przez sołtysa wykaz osób zamieszkałych, przepis ten był często kontrolowany przez okupanta, szczególnie w nocy”. Niemcy sprawdzali kto gdzie mieszka, ze względu na pobliski węzeł kolejowy i działalność partyzantki. Niemcy nie pozwalali używać zboża dla potrzeb własnego gospodarstwa.

„Wszystko w ukryciu. Nie było nic. Kawę mieliśmy – palony jęczmień, cukier – syrop z buraków cukrowych. […] ojciec brał mnie, jak chcieliśmy trochę mąki zemleć na żarnach. Strasznie tego nie lubiłem”. 

Ucieczka Edwardy z getta, donos do Niemców 

Finkielgluzowie – z wyjątkiem Marii, która uciekła na Wschód – w 1942 r. zamknięci zostali w getcie w Aleksandrii k. Równego. „[…] komendant obozu [getta – red.] – Niemiec – upatrzył sobie Edzię, […] wziął ją do sprzątania willi. Pewnego dnia powiedział: »Nie wyglądasz na Żydówkę, jutro posprzątaj, jak skończysz, uciekaj, nie będę cię szukał«”. Dziewczyna nie chciała rozstawać się z rodziną. „Przynajmniej ty się uratujesz”, namawiali ją. 

Edwarda uciekła na tzw. aryjską stronę. Tułała się po znajomych, wyrobiono jej fałszywe dokumenty tożsamości na nazwisko „Antonina Szorc”. 

„Pewnego dnia, w Żytyniu, […] spotkał ją znajomy Ukrainiec, […] »Edzia, ty jeszcze żyjesz?«. Złapał za rękaw, zatrzymał samochód […] Wermachtu […], »to Żydówka, bierzcie ją«. Wzięli […], jak poszedł, mówią: »Jedziemy do Łucka, przyhamujemy, ty wyskocz«”. 

Na trasie do Łucka była wieś Palcze, w której mieszkali Hosticzkowie. Powiedziała Niemcom, gdzie mają zahamować. Wyskoczyła. 

Palcze. Pomoc Hosticzków 

To był styczeń, mróz, trzydzieści stopni poniżej zera. Edwarda przyszła wieczorem, gdy Hosticzkowie kładli się do snu.

„[…] brudna, zmarznięta, zaszczuta, wystraszona, zawszona mówi: »Pani Heleno, Pani mnie ratuje! Rodzinę moją już zgładzono, ja ocalałam, nie mam się gdzie podziać«. […] przyjęliśmy ją. […] za szafą wymościliśmy jej miejsce, gdzie przebywała cały dzień. Wieczorem, jak nikogo nie było, wyprowadzaliśmy ją na spacer, żeby łyknęła świeżego powietrza”.

Niemcy przychodzili do rolników po żywność. Hosticzkowie bali się. Uradzili, że bezpieczniej będzie przeprowadzić Edwardę do gospodarstwa jednego z braci ojca Heleny, Jana Sieredzyńskiego. W drodze do nowego miejsca ukrywania, dziewczynie towarzyszył Władysław Hosticzko.

„Rano, mróz, zaśnieżone bezdroża, poszliśmy, żeby nas ktoś nie spotkał, […] po pas w śniegu brodziliśmy ze trzy godziny te sześć kilometrów. Pokazałem jej gospodarstwo. […] Przedstawiła się, powiedziała skąd pochodzi, kogo zna, kto ją skierował, przyjęli ją. Cień podejrzeń był, że może to Żydówka, kazali jej, żeby się pomodliła. Umiała się modlić po polsku”. 

Do kościoła chodziła razem z gospodarzami. Na spowiedzi u księdza przyznała, że jest Żydówką. „Nie przystępuj tylko do komunii”, powiedział jej. 

Edwarda ciężko pracowała w gospodarstwie. Hosticzkowie odwiedzali ją. 

Wołyń 1943. Ucieczka przed ukraińskimi nacjonalistami

Wiosną 1943 r. oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, tzw. banderowcy, zaatakowały mieszkającą na Wołyniu ludność polską. Rodzina Hosticzków uciekła na stację Armatniów. „[…] stacja była chroniona przez Niemców albo Węgrów, troszkę tam było bezpieczniej”. Helena poszła do znajomych do Palczów akurat w dniu napadu Ukraińców. „Mieszkańcy przygotowali się. Wykopane tunele, piwnice […] jak napadli, wszyscy do piwnicy. […] dom podpalili, tunelami uciekli do rzeczki i do rana tam przebywali”. 

Po jakimś czasie Hosticzkowie przenieśli się do miejscowości Kwerce. Edwarda ze swoimi gospodarzami przedostali się do Łucka. „[…] tam zastali ją Rosjanie, którzy weszli w styczniu 1944 r.”. 

Wdzięczność. Losy ratujących i ratowanej po wojnie

W 1945 r. Edwarda odnalazła Hosticzków przez Czerwony Krzyż. W wyniku repatriacji trafili do Warszawy, tak jak ona. Mieszkała przy ulicy Narbutta na warszawskim Mokotowie z siostrą Marią, która przetrwałą wojnę na Wschodzie. „Miały gosposię fajną. »Jesteś biednym studentem, będziesz przychodził do mnie na obiady« – mówiła”, wspomina Władysław. 

W okresie stalinowskim Józef Hosticzko stanął przed sądem. Edwarda, która pracowała wówczas w Ministerstwie Obrony Narodowej, świadczyła na jego korzyść.

„Ojciec powiedział kawał polityczny, był przedwojennym wojskowym, od razu go zamknęli. […] ona się przedstawiła, kto jest: »Ja jestem po waszej stronie, ale dzisiaj po jego stronie« – mówi. […] wystąpiła jako świadek w obronie, powiedziała jak ratował…”.

Marzec 1968. Emigracja z Polski

Pod koniec lat 50. XX w. Edwarda wyszła za mąż za pana Siekierę, pułkownika Wojska Polskiego. „1968 r. władza ludowa podburzała przeciwko Żydom, zwalniali z wojska Żydów, jego też zwolnili. Nie chcieli wyjeżdżać, tu się urodzili. […] w 1971 albo 1972 r., postanowili, że jednak wyjadą, nie mają warunków do życia”. Pomógł im ojciec Siekiery, mieszkający w Londynie.

Władysław Hosticzko odwiedził Siekierów w latach 80. Edwarda po 1989 r. odzyskał polski paszport i przyjeżdżała wielokrotnie. 

Uhonorowanie tytułem Sprawiedliwych

Edwarda Siekiera pisała w relacji dla Instytutu Yad Vashem:

„[…] byli jedynymi ludźmi, którzy mi pomagali i troszczyli się o mnie – znając moje identity. […] pamiętam wydarzenia z tego okresu dzień po dniu i we śnie często przeżywam te tragedię – nie jestem w stanie przelać na papier tej zgrozy, strachu, samotności – tego uczucia zaszczutego psa […]. Pomogli mi przeżyć […] każdy z nich zasłużył na ten zaszczytny tytuł”. 

4 czerwca 1989 r. Instytut Yad Vashem w Jerozolimie uhonorował Józefa i Helenę Hosticzków tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.