Przed wojną
“Nie, Żydzi nie mieszkali. Żydzi mieszkali tutaj 3 km, może 4 (...). Tam jedna rodzina i w Osieku. To jest stąd też jakieś 3-4 km, a tutaj Żydów nie było. (...) Jak chodziłem jeszcze do szkoły, to Żydzi chodzili. Pamiętam, taka Waldenburzanka, Niemczywko taki, który później nad jeziorem go, na wojnie, ten, później w niewoli go nawet widziałem. Normalnie się układało, tak jak Polak z Polakiem czy z Żydem, nie było żadnego antagonizmu, żeby tam ich gnębić, czy coś presje wywierać”.
“Tolerancja była (...). Polacy nie robili żadnej przykrości Żydom. Traktowali go jak Polaka można powiedzieć, jak obywatela polskiego. Oni się zajmowali handlem, a tak rolniczo się nie zajmowali”.
1939
“Byłem na wojnie w 1939 roku. Byłem parę miesięcy w niewoli, na mocy tego, że Modlin się poddał, zostaliśmy zwolnieni z Iłowa, tam z niewoli razem wspólnie z moim bratem. Mój brat był w 13. pułku, ja byłem w żandarmerii. (...) Później przyszedłem do domu. (...), wróciłem w listopadzie zdaje się”.
Róża
“Nie znałem jej, w ogóle nie znałem. Ona uciekła z obozu ze Strzegowa. To jest jakieś 20 km stąd tam, między Płońskiem a Mławą, tak, w tamtej okolicy. (…) Ona miała tak, (...) przede wszystkim mieli kino, młyn. W Gąbinie, młyn, kino, sklep, bogaci rodzice byli. Ale ona nie miła nic. Ona miał tylko to, co na sobie”.
“Ona nazywała się tak po żydowsku Rose Grunbaum, a później wyszła za mąż po wojnie, właściwie tak, po wojnie, i nazywała się Rose Dinerman (...). Ona mniej więcej była w moim wieku”.
“5 km ode mnie mieszkali, bo ja go znałem. Chodziłem z nim do szkoły. I on tutaj do nas przyprowadził, bo tam już się bała mieszkać, bo on mieszkał z dwu rodziną. Pół domu jego było, pół domu drugiego sąsiada tam jego. No i bali się ją trzymać, no i przyprowadził ją tutaj. (...) Sołdański Józef. On mój kolega ze szkoły był nawet, podstawowej”.
“Nie mógł, bo była już spalona tam. I przyprowadził ją tutaj. (...) Dowiedzieli się i bał się tego swojego sąsiada. Tak i przyprowadził ją tutaj i była do końca”.
Prośba
“Ona prosiła, żeby ją mogła się kilka dni czy tygodni zatrzymać. (...) Ja się zgodziłem i mówię tego, takiej. Ona się nawet nie ukrywała. Ona tak zaproponowała, żeby na nią mówić »kuzynko«, a on, żebym ja mówił »kuzynko«, a ona »kuzynie«. No jeszcze mój brat był, ojciec tam tego. No i tak było. Ona tak się farbowała, utleniała sobie włosy na blondynkę, a ona była czarnuchą, czarna była, rasa żydowska”.
Ukrywanie
“Jako kuzynka była. Taka kuzynka, taka wojenna. (...) Z moją matką chodziła. Wyrobiłem jej dowód w gminie Siemiątkowo. Miałem tam kolegę ze szkoły; poprosiłem go i on tam wyrobił na Jadwigę Maciejewską. Z moją matką chodziła do kościoła, wszystko tak niby legalnie. (...) Ja później się pytam księdza, czy ksiądz coś zauważył. »(...) Nic nie zauważyłem«.
“Tak, no graliśmy w szachy. Nawet dość dobrze grała w szachy. No robiła na drutach tam, pan wie, tak, szaliki, rękawice. (...) My traktowaliśmy ją jako rodzinę”.
“Miała dowód, ale była ostrożna. No bała się tu, bo tu kiedyś, pamiętam, jak była obława, było ciepło, to już ona do schronu nie wpadła, tylko gdzieś tam w życie. Nocowała w życie, mówiła”.
“Mój brat się ukrywał. Szmuglował i ukrywał się. Dostał 9 miesięcy w Stuthoffie i ja mówię: »Ja może bym wytrzymał, ale ty?«. Bo on był taki mniejszy, taki mizernego wzrostu, małego, mniejszego. No i ukrywał się i ona w razie jak były obławy i tak dalej, no to do schronu”.
“Mieliśmy schron, parę schronów miałem, w domu pod piwnicą, koło piwnicy był zaraz drugi schron, deska”.
“(...) Obławy szły. Niemcy szli, koloniści i żandarmi. No to wszedł Niemiec, znał mojego ojca i mnie. Otworzył wszystko, spojrzał, to był inny dom, taki drewniany był, dosyć duży. I on tak, ale rewizji nie było, nie było, nie”.
“Takiego bezpośredniego (...) zagrożenia nie było. (...) Bo jakby mi ktoś przystawił lufę do głowy, może i się bym bał. No tak to, to ratowałem tylko ludzi”.
Rodzina
“Wiedzieli oprócz, no bo to jeszcze była, że się tak wyrażę, służba. To tam był chłopak do koni, do bydła, to tam jeszcze były dwie kobiety, tak do roboty tak. Taka gosposia była, druga taka Jankosia, i tego”.
“Niedużo wiedziało ludzi, że to jest Żydówka. Tak, tutaj okolicznych ludzi. (...) Nie wszyscy. Może tam któś, może domyślali się. Jak to za Niemców, nikt nikomu nic nie mówił”.
Po wojnie
“Na drugi dzień jak Armia Radziecka weszła, jak mnie tam wzięli, to ją widzieli tutaj, ale rano zaraz miał mój ojciec ją wyprowadzić na trakt do Żałowa i prosto na Bielsk, i do Płocka. I do Gąbina później, i tak było, ją wyprowadził”.
“Najpierw pojechała do Australii, bo pisała. Jechała w drodze w Paryżu, we Francji. Wyszła za mąż za Dunnermanna, (...) I stamtąd wyjechała, w Australii 6 lat była, wyjechała do Ameryki, bo tam był jej brat”.
“W końcu nas wysiedlili. Zabrali gospodarstwo. Ja musiałem gdzie indziej, wyjechałem na Zachód”.
“Później, po wojnie, ja się bardziej bałem po wojnie jak za Niemców. Bo za Niemców to się człowiek Niemca się bał, a po wojnie to UB wszędzie. Jeszcze jak tutaj mnie, bo ojciec już umarł, tego, to szykanowali. (...) Za Niemców to się tylko bałem Niemca. Każdy milczał, nikt nic nie mówił. A po wojnie to tak jak to, takie nastawienie było, że syn wydał ojca czy, i tak dalej, i tak to mówili”.
Kontakt
“Ja nie mogłem się pierwszy odezwać, bo nie wiedziałem, gdzie ona jest. Jak była w Australii, pisywała tutej do nas. Ona miała dobrze. Ja ją lubiłem i wszyscy ją lubiliśmy”.
“Ona często pisywała do nas. Tak, pisywała z Australii i później z Ameryki”.
“Pojechaliśmy, Instytut Historii Warszawy, jest jakiś gmach tam (...). No i pojechaliśmy tam. I ta pani jedna pani mówi: »A co pan dopiero się teraz pan stara, juz dawno się powinien się starać (...)«. No to zaczęliśmy się starać (...) Jeszcze napisałem do tej, do tej Żydówki do Nowego Yorku, bo ona często do nas pisała. I później ona i tak, i tak, i przedstawiłem jej. I ona napisała do Izraela”.