Rodzina Gosków

powiększ mapę

Wywiad z Heleną Gosk

 Sąsiedzi

„Nachmany… Na Wygodzie. Pierwszy dom, co taki stoi po lewej. Murowany. To ich. (...) Zaraz drugi. Piekarnia była Szumowiczów. Mieli kilka domów. (…) O, bardzo dobrze żyli. (…) Piekarnię. I sklepik. Byli niebiedne ludzie. Mieli”.

„Tu nic nie było Żydów. (…) W Wygodzie byli. W Gaci była bożnica. (…) A Żydów z Gaci to się chyba nie przechowali. (…) Ja z Gaci nie znałam. Dziadek tu wszystkich znał. Tutaj mieszkał. Żyli, mieli sklepy. Bożnicę mieli”.

Egzekucje

„No to już ja tu byłam. Pamiętam, pojechali na wszystkie święte, a wtedy Żydów gonili do Giełczyniaku. (…) I wygnali, na krzyżówkach, i obstąpili psami. I wywozili do Giełczyniaków do lasu. Ziemia się trzęsła. Jeden uciekł do Giełczyna. Przeżył. Ziemia się trzęsła. Chłop przyszedł, mówi, pomnik stawili. Bo tam i uczonych zabijali, i Polaków. To mówił: ziemia się trzęsła. »Ja – mówi - raniutko przyszedł«. Starszy już człowiek. A my z moim pojechali motorem. Tak było. Wtedy tę gromadę wywieźli do Giełczyniaków do lasu”.

Lasy

„Z polów. Z polów. (…) Trochę w lesie, w lesie byli. (…) I te dymki, jeden, drugi, takie ładne. To ich było, o tam, pod lasem”.

Ukrywanie

„Zięć Nachmana – Szutowicz. (…) »Pani zawoła Goska« - mówi przyjaciel Goska. »My oba koledzy«. No ja przyszła i mówię: »Tatuś idzie«”.

„Za parę dni przyszli szukać, tak zostali. Siedzieli. (…) Musieli. Kto by ich (…)”.

„Najstarszy to był w takim wieku jak ojciec.. (…) Staruszek już był”.

„Nazwiska to pamiętam. Najpierwsze Nachman i córka Nachman. Później Jutkowa (Ziutkowa), no nie wiem… po imieniu… Hanka, Nachman, bo to w zamian pożenione. (...) To dwie rodziny było w zamian pożenione. Ich było osiem wszystkich. (…) A mała miała, ja wiem, Halinka, cztery czy pięć lat, tak koło tego. (…) Ale taka strupiała cała. Nie gadać”.

„Ośmioro. Dziewiąty to z Gaci pochodził. Z Gaci pochodził. (…) Kwiatek. Kwiatka też ukrywali”.

„Chowalim my krowy, chowalim świnie. Się biło. Mieli. A najwięcej dbałam o tą małą. Żeby miała jeść. Ale ona codzień widziała Niemców. Wylazła z gór, z dołu, wlazła i dziurą widziała. Bo Niemcy tu mieszkali, w Puchałach, na plebani, i jeździli. I ona widziała”.

„No jak miałam czas ugotować, to i dwa razy. Ale chleb zawsze mieli. Co dwa tygodnie piekłam. Osiem blach. (…) W nocy nosiłam. (...) Tej małej to czasem prałam. (...) Do małej nieraz mówiłam: »A chodź cię wykąpię«. A skąd, a skąd”.

Kryjówka

„A później na całym chlewie wykopali, deski położyli, a im taki loch w ziemi znów, i tam takie zrobił mąż drzwiczki, się przykrywało, zamykało. Ja tam nie byłam. Tylko jeść dawałam. (…) Z ojcem wykopał. (…) Nachman pewnie kopał w nocy”.

„Kamień wyjęty był. Powietrze dochodziło. Wsadziłam krzak pokrzyw i nie widać było. Tam ciepło! (...) Słoma na wierzchu była nałożona. Z drugiej strony to ciepło. (…) Ja tam nie byłam, nie byłam. (…) Tam nikt nie był, i ojciec nie był, i mąż nie był”.

„No i siedzieli aż do wygnania. (…) Oni nie wyłazili. W nocy to wychodzili. Wychodzili. (…) Niczego nie świętowali. I prosili Boga, żeby przeżyć. Wiedział, czy to święto, czy nie?”

Dobytek

„A zakopali, to chodzili na Wygodę, wykopywać. Szmaty mieli. W nocy wygrzebali (…) A to tam tylko jeden, dwoje, dwóch”.

Strach

„Moja mama nie wiedziała. (…) Bojalim się”.

„Niosłam świniom i akurat przyszedł Niemiec. Jeszczem Heńka nie urodziła. Jeszcze pomógł mi zanieść. Ja otworzyła chlew. Ponalewała świniom i zamknęła chlew. I Niemiec poszedł”.

Front

„No i siedzieli aż do wygnania. Jak Niemiec nas zajmował [prawdopodobnie podczas ruchu frontu w 1944 r. – przyp. red.], ojciec poszedł: »Uciekajta! Spalim się, a nie pójdziem«. A ja urodziła. Ile Heniek miał? Trzy dni miał czy dwa dni. (…) Niemiec zaszedł, a rano przyszedł, dzieciaka zrzucił, łóżko zabrał”.

Pańskie Przemienie było, co nas Niemcy zajmowali [święto obchodzone 6 sierpnia – przyp. red.] I jeszcze siedzieli pół roku tu. I później jak Ruski jak poszedł, to poszedł. (…) Dom był spalony.

„A później jak uciekli. I nas Niemcy zajęli i my Niemcom uciekli, bo samoloty tu naszli, i później razem. Ojciec gotował. I im dawali, jedli. Mielim. Ukraińcy nam zarżnęli tu w borku jałowicę i zatrzymali mięso wszystkie. I chyba dwa świniaki zarżnęli. Wszystko przechowało się”.

Po wojnie

„Po froncie sami biedne byli (…). Nie mieli my co jeść, ani kartofla, niczego”.

„Najpierwsze to w Zambrowie byli, ale niedługo. Bandy się tworzyli i dokuczali. Uciekli do Łodzi. Oni długo w Łodzi byli. Ja byłam parę razy. (…) Oni sobie radzili! Zaraz piekarnie odkrył! W Łodzi! W Izraelu to ja nie wiem, co on tam robił”.

„A my później byliśmy tam na Podlasiu, pod Białymstokiem”.

„Nieraz Szmulek przyjechał z tym małym, Helena, Szutowicz (…) Byli tu parę razy. Na lato, że przyjadą. I przyjeżdżają”.

„A teraz jak wycieczki jadą, to się przyglądają. Nieraz, jak on mówi i 5 autokary, nawet i więcej”.

Odznaczenie

„Ja w Izraelu medal odbierałam. (…) W oknach, na wystawach napisy: wielki gość do nas przyjechał. A gdzie poszłam, to już redaktory są”.

„Tylko na medal dają mnie. (…) Więcej żadnych pomoców. Powinni dać”.                                                

Bibliografia

  • Anna Czyżewska, Wywiad z Heleną Gosk, Nowe Wyrzyki 15.10.2010