Rodzina Gosków mieszkała we wsi Nowe Wyrzyki (województwo podlaskie). We wrześniu 1939 r. Nowe Wyrzyki znalazły się po okupacją sowiecką. Żona i córka Józefa Goska zostały wywiezione na Syberię, skąd nie wróciły. Józef natomiast trafił do więzienia w Mińsku, z którego uciekł po wkroczeniu Niemców. Jego syn Mieczysław Gosk, poślubiwszy Helenę Rzodkiewicz ze Starej Łomży, zamieszkał wraz z żoną w rodzinnym gospodarstwie.
Józef Gosk utrzymywał przed wojną przyjacielskie stosunki z rodziną Nachmana Szarfmana z pobliskiej Wygody, który prowadził tam sklep. Dzieci Goska i Szarfmana chodziły razem do szkoły. Po wkroczeniu Niemców Nachman i jego dzieci znaleźli się w getcie w Łomży, które utworzone zostało w sierpniu 1941 r. Podczas brutalnej akcji likwidacyjnej w getcie 1 listopada 1942 r. jego mieszkańcy przewiezieni zostali do getta tymczasowego w Zambrowie, a stamtąd do Auschwtz. W ten sposób zginęła córka Nachmana - Sima Lerner wraz z mężem Chaimem i dziećmi. Natomiast Nachmanowi i jego dwojgu dorosłych dzieci z rodzinami udało się uciec i ukryć w lesie. Późną jesienią 1942 r. Szarfman pojawił się w gospodarstwie Gosków prosząc o pomoc. Ukrył się wówczas w chlewie, gdzie natknęła się na niego synowa Józefa - Helena Gosk.
Nachman poprosił Helenę o sprowadzenie teścia, który zgodził się na jego pozostanie. Rodzina Nachmana wiedziała, gdzie miał się on udać. Jak wspomina Helena w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów: „Za jakiś tydzień, może parę dni przyszli. (…) Za parę dni przyszli szukać, tak zostali. Siedzieli. A później na całym chlewie wykopali, deski położyli, a im taki loch w ziemi znów, i tam takie zrobił mąż, drzwiczki się przykrywało, zamykało”. W bunkrze pod chlewem, którzy przykryty był gnojem znalazło schronienie dziewięcioro Żydów: Nachman Szarfman, jego córka Bracha, zięć Icchak Szumowicz – który prowadził przed wojną piekarnię w Wygodzie oraz ich kilkuletnia córka Chaja, zwana przez polskich opiekunów Halinką, a także syn Nachmana Juda Szarfmana z żoną Cylą Lewińską i dwójką dzieci: córką Chaną (Hanką) i synem Herszem (Jasiulkiem?). Do Gosków trafił także ich znajomy Josef Kwiatek ze wsi Puchały.
Helena piekła dla ukrywanych chleb i nosiła im jedzenie w wiadrze dla świń. Mogli oni wychodzić z kryjówki tylko nocą. Dla bezpieczeństwa ich pobyt utrzymywany był w tajemnicy nie tylko przed sąsiadami, ale także przed rodziną - matką Heleny.
Goskowie ukrywali rodziny Szarfmanów i Szumowiczów aż do września 1944 r., gdy musieli w ciągu pół godziny opuścić wieś z rozkazu niemieckiego tuż przed zbliżającym się frontem. Mieczysław Gosk tak opisał dzień, w którym musieli się rozstać: „Nie do pomyślenia co mamy zrobić w tym czasie, lecz myśleć długo nie można. Wpadłem do nich i mówię: ‘Co mamy uczynić, bo Niemcy nas wypędzają, a front gdzieś koło Białegostoku koło Narwi, może za dzień tu będzie. (…) Wy wypadajcie na świat, bo tu to będzie wam ciężko dożyć’. Oni usłuchali i mówią: ‘Tak zrobimy’. I ja jeszcze zaniosłem jedzenie na drogę i ubrania”.
Po zakończeniu wojny Goskowie wrócili do swojego gospodarstwa. Kiedy ujawniony został fakt przechowywania przez nich Żydów, stali się obiektem pogróżek ze strony partyzantów i nieprzyjemności ze strony sąsiadów. Szarfmanowie zatrzymali się na krótko w Zambrowie, a następnie przeprowadzili się do Łodzi, skąd wyemigrowali do Izraela. Przez cały ten czas byli w kontakcie z rodziną Gosków. W 1964 r. Mieczysław Gosk pojechał do Izraela, gdzie zasadził drzewko oliwne w Yad Vashem. Dzieci i wnuki Szarfmanów do dziś odwiedzają rodzinę Gosków.