Jakoba Blidsztejn (Danuta Dąbrowska) - Ocalona
Po dojściu Hitlera do władzy powrócili do Polski. Byli po rozwodzie. Ojciec osiedlił się w Wilejce. Jakoba z matką i siostrą matki zamieszkała na I Koloni WSM (Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa) przy placu Wilsona na Żoliborzu i tam zastała je wojna.
Kiedy w Warszawie tworzyło się getto, przeniosły się do niego. Wkrótce matka Jakoby uznała, że łagodniejszy reżim panuje w gettach w innych miejscowościach i przeprowadziły się do getta w Falenicy (dzisiejsza dzielnica Warszawy).
Jakoba nie zrezygnowała z nauki. Kilka razy w tygodniu dojeżdżała do Warszawy na komplety gimnazjalne. Zajęcia zorganizowała Szkoła RTPD (Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci), do której Jakoba chodziła przed wojną. Podczas jednego z takich wyjazdów na Dworcu Wschodnim zatrzymał ją granatowy policjant. Idalia, matka Jakoby, w związku z zamiarem ucieczki z getta załatwiła wcześniej „lewe dokumenty" (zgodnie z nimi Jakoba nazywała się Danuta Dąbrowska), ale nie zdołała jeszcze znaleźć odpowiedniego lokum. Jakoba, mimo że papiery miała „w porządku”, powiedziała policjantowi jak się naprawdę nazywa i że mieszka w getcie. Dziś nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego tak zrobiła. Policjant przyjechał z kolegą pod wskazany przesz nią adres w getcie i zażądał od matki, żeby powiedziała kto wyrobił im dokumenty. Matka poczęstowała policjantów kiełbasą i wódką i powiedziała, że nie wyjawi skąd ma papiery, gdyż obciążyłaby bardzo porządnych ludzi - Polaków. Pijani policjanci przyjęli ten argument do wiadomości i dodatkowo obdarowani odjechali.
W obawie przed powtórnym najściem policji kobiety uciekły z getta. W wynajętym pokoju na Żoliborzu przy ulicy Wyspiańskiego 9 przeżyły znów najście szantażystów. Ci zażądali większej sumy pod groźbą denuncjacji do gestapo. Ponieważ matka Jakoby nie miała odpowiedniej sumy, razem z granatowymi policjantami poszła do znajomej, doktor Poczętowskiej (Poczentowska ?), po pożyczkę i wręczyła prześladowcom okup.
Pani Poczętowska wcześniej zgodziła się udostępnić matce Jakoby gabinet dentystyczny, w którym ta dwa razy w tygodniu przyjmowała swoich zaufanych pacjentów.
Kiedyś na ulicy ktoś zawołał na Jakobę - Żydówa. Incydent nie miał dalszych następstw, ale matka w obawie o bezpieczeństwo córki, umieściła ją w sierocińcu RGO (Rada Główna Opiekuńcza). Jakoba była tam dość krótko - powiedziano jej, że nie może dłużej zostać.
Matce udało się umieścić Jakobę w klasztorze Sióstr Serca Maryi przy ulicy Kilińskiego 3.Tam przetrwała aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Razem z całym sierocińcem i siostrami zakonnymi po upadku powstania została wywieziona do Niemiec w okolice Berlina na roboty. Początkowo pracowała na wsi u bauera. Później posłana do fabryki zbrojeniowej obsługiwała obrabiarkę metalu/wiertarkę. W fabryce przepracowała aż do wejścia Rosjan.
Do Warszawy wróciła z grupą jeńców wojennych - powstańców warszawskich. Szybko nawiązała kontakt z matką i ciotką, które również przeżyły wojnę.
Po wojnie ukończyła na Uniwersytecie Warszawskim filologię romańską. W 1950 roku wyszła za mąż za Edmunda Gonczarskiego, dziennikarza "Po prostu". W 1960 roku rozwiodła się.
Aż do 1968 roku pracowała w Warszawie w Żydowskim Instytucie Historycznym. W tym samym roku emigrowała do Izraela razem z 14-letnia wówczas córką Urszulą.
Do emerytury pracowała w Yad Vashem w Jerozolimie.
Okupacyjne nazwisko Danuta Dąbrowska zachowała aż do dziś.
Po wojnie rodzina Jakoby nie miała kontaktu ani z doktor Poczętowską ani z innymi osobami, które pomogły im przetrwać wojnę.
Opracowała Jadwiga Rytlowa na podstawie wywiadu przeprowadzonego w Izraelu w marcu 2011 roku.