Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej – Bronisław Komorowski

Holokaust był najstraszniejszą zbrodnią, jakiej dopuścił się człowiek. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by na taką skalę mordowano ludzi tylko dlatego, że przynależeli do jednego narodu. 

Kobiety, niemowlęta, dzieci, mężczyźni, kaleki, chorzy, zdrowi, starcy, młodzi ginęli w obozach zagłady, podczas egzekucji w lasach, na ulicy. Skazywano ich na śmierć, by zrealizować założenia oszalałej ideologii hitlerowskich Niemiec. Zabijano nie tylko ludzi. Także pamięć o żydowskiej kulturze, obyczajach i języku. Niszczono cmentarze, podpalano synagogi. Na ich miejscu budowano mury gett, krematoria, komory gazowe. Człowiek wymyślił najokrutniejsze sposoby zadawania bólu drugiemu człowiekowi. Ale także człowiek skonstruował kryjówkę w stodole czy w oborze. Wyciągnął rękę, okrył płaszczem i podał miskę gorącej zupy. Po stronie ciemności stali zbrodniarze, po stronie światła Sprawiedliwi.

O bohaterstwie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata wiele już napisano i powiedziano. Wiemy o dokonaniach Ireny Sendlerowej, Jana Karskiego, Henryka Sławika, Władysława Bartoszewskiego, „Żegoty”. Znamy historie rodziny Ulmów z Markowej, Kowalskich z Ciepielowa. Kolejnym szkołom nadaje się imiona ludzi, którzy w czasach pogardy zachowali się godnie. Ale nazwisk są tysiące. Trzeba o nich przypominać. Nie można pominąć nikogo. Każdy ze Sprawiedliwych to odrębna opowieść o poświęceniu, ale też o strachu, heroizmie oraz zwyczajnym lęku – o siebie i podopiecznych. Tylko na terenie okupowanej Polski i Ukrainy za ukrywanie Żydów groziła kara śmierci. Historycy piszą o setkach Polaków, którzy zostali zamordowani za niesienie pomocy. Odkrycie kryjówki oznaczało śmierć nie tylko ratujących oraz ratowanych, lecz także być może mieszkańców wsi czy kamienicy, w której mieściło się schronienie. Bywało tak, że Sprawiedliwi bali się podwójnie: obawiali się okupanta i sąsiadów. Donieść mógł każdy, z różnych powodów. Nastawienie społeczeństwa do ukrywania Żydów nie było jednoznaczne. Tym bardziej docenić należy osoby, które zdecydowały się podzielić los prześladowanego narodu.

Biblijną Sodomę i Gomorę Bóg chciał ocalić ze względu na dziesięciu sprawiedliwych. To oni mieli uratować honor człowieka pośród zepsucia i podłości. Nie znaleziono ich. W czasie drugiej wojny światowej strażnikami wartości zostały osoby wybierające życie przeciwko śmierci. Nie stanowiły większości, ale ich obecność uratowała świat przed upadkiem. Sprawiedliwi są skromni. Nie używają wielkich słów, opowiadają w skupieniu, w ciszy. Powoli odkrywają swoje historie. Często powtarzają, że ratowali, gdyż tak ich nauczono w domu, bo jak tu nie pomóc człowiekowi w potrzebie. Spójrzmy na te portrety, przyjrzyjmy się uważnie osobom, które ocalały świat. Każda z nich ma nam coś osobnego do przekazania. Usłyszymy wspomnienia o okupacji, ale też opowieści o nas samych – o naszych wyborach, pytaniach, dylematach. Niech każdy kontakt ze Sprawiedliwym wzmacnia pewność, że kroczymy tą samą drogą.

Jako prezydent Rzeczypospolitej Polskiej pragnę oddać hołd Sprawiedliwym wśród Narodów Świata. Kontynuuję dzieło rozpoczęte sześć lat temu przez śp. Lecha Kaczyńskiego. Wiedza na temat postaw osób honorowanych w ten sposób jest nam potrzebna do zrozumienia wzajemnych relacji. Pamiętajmy o czynach, dzięki którym ratowano ludzkie życie. Ogarnijmy czcią – by użyć słów Jana Pawła II wygłoszonych podczas homilii na terenie byłego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau w 1979 roku – „każde z tych zwycięstw, każdy przejaw człowieczeństwa, które było zaprzeczeniem systemu systematycznego zaprzeczania człowieczeństwa”. Wierzę, że pielęgnując wzory godnych zachowań, uda nam się ominąć mielizny nieporozumień i rafy stereotypów. Sprawiedliwi przypominają, że przyzwoitość nawet w najtrudniejszych warunkach jest w stanie przeciwstawić się złu. Wszystko zależy od nas.

Ze wstępu do albumu Polacy ratujący Żydów w czasie Zagłady. Przywracanie pamięci, Warszawa 2013