Opowieść Kazimierza Bielawskiego

Kazimierz Bielawski opowiada o losach rodziny Chajtów (lub Hajtów)

Kazimierz Bielawski urodził się 09.09.1931 r. w Małyńsku, jako syn Heleny (ur. 18.02.1901 r., zm. w 1995 r.) i Leonarda (ur. 06.02.1903 r., zm. w 1965 r.) Bielawskich. Do Małyńska, niewielkiej wsi na Wołyniu leżącej miedzy Kostopolem a Sarnami, rodzina Bielawskich przeprowadziła się w latach trzydziestych. Ojciec Kazimierza Bielawskiego, Leonard dostał tam pracę w przedsiębiorstwie budowlanym. Początkowo Bielawscy mieszkali w dwóch pokojach wynajętych od rodziny Wołoszynów. Z czasem kupili pół domu: „[...] drewniany, rzeźbiony ganek, długi [...] Coś w rodzaju dworku, na pół taki bliźniak. Tam nas wojna zastała” – opowiada Kazimierz Bielawski w wywiadzie dla Muzeum Historii Żydów Polskich w 2008 r.

Przed wojną Bielawscy utrzymywali dobrosąsiedzkie stosunki z żydowską rodziną Chajtów (lub Hajtów, w swojej relacji Bielawski pisze Chajt), którzy mieszkali naprzeciwko Bielawskich, w środku wsi. Ojciec rodziny Chajt (ur. ok. 1903 r.) był powszechnie znanym krawcem, jego żona zajmowała się domem i trójką dzieci: Ajdzikiem (ur. ok. 1925 r.), Salomeą (Salcią, ur. ok. 1931 r.) oraz najmłodszą córką (której imienia Kazimierz nie pamięta, urodzonej ok. 1933 r.). Salomea chodziła z Kazimierzem do klasy. Widać ją na zdjęciu III klasy z 1940 roku.

W czerwcu1941 r. wojska niemieckie wkroczyły na Wołyń. Żydów z Małyńska zaczęli wywozić do oddalonego o 20 km getta w Zbereźnie. Jak pisze Bielawski „za namową moich rodziców (ojciec mój był w tym czasie w partyzantce) [Chajtowie] tymczasowo schronili się w lesie, budując tam ziemną kryjówkę. Tylko, że to >>tymczasowe<< trwało trzy lata”. Kryjówka powstała „po lewej stronie Małyńska … były bagienne tereny, różne były trzęsawiska, piaszczyste”.

Jak pisze Bielawski „Chajt często przychodził po pomoc, odbywało się to późnym wieczorem i w nocy […]. Zwykle, jak chodziło o lekarstwa, to na drugi dzień o umówionym wcześniej czasie wypędzałem na popołudniowy wypas krowę. Ta łąka graniczyła z lasem, rów był szeroki, przerzucałem mu torbę lnianą. Dostawałem od mamy torbę, w której były suchary, kawałek słoniny, sacharyna, zapałki, szare mydło a czasami jeden chleb. […] Były też okresy, kiedy Chajt się nie pokazywał przez 2 miesiące. Z racji swojego zawodu, krawiec, był często wynajmowany przez chłopów – gospodarzy – w zamian za nocleg i utrzymanie”.

„W 1943 roku późną jesienią, kiedy zamarzły podmokłe tereny, śniegu jeszcze nie było” Chajt z rodziną pracował i ukrywał się u chłopów w okolicach wsi Polany (4 km od Małyńska). „Było to młode małżeństwo, on Ukrainiec, ona Polka. Mieli dziecko w kołysce i dwóch chłopców 4 i 5 lat. […] Wieczorem przyszli do gospodarza 7 ludzi, dwaj znajomi Ukraińcy i inni nieznani. […] Zażądali ‘horyłki’ – wódki. Po wypiciu, jeden z nich kazał gospodarzowi ‘zarezat’ – zarżnąć swoją żonę, bo jest ‘Laszką’ – Polką. Gospodarz, przeciwstawił się temu [...] Jeden z oprawców podpity oddał serię z automatu.” Według relacji Bielawskiego napastnicy zabili gospodarzy, niemowlę oraz żonę Chajta i podpalili dom (starsze dzieci gospodarzy uratowały się, chroniąc się w piecu chlebowym).

Krawiec wraz z dziećmi ocalał. Jego córki miały każda postrzeloną nogę. Chajt wyniósł je z płonącego domu i doniósł na plecach do kryjówki. „Musiał przejść w prostej linii prawie 3-4 km przez te tory, aby dojść do swojej kryjówki. […] przyszedł po pomoc w nocy, prosząc o materiał na opatrunki. Bardzo się spieszył. Dostał jeszcze parę ciepłych ubrań, bo wszystko im spłonęło i trochę jedzenia”. Ajdzikowi również udało się uciec, gdyż w chwili napadu oporządzał krowy i konie w oborze. Po dwóch dniach dotarł do kryjówki.

„Na przełomie 1943 i 1944 roku przez Wołyń przeszedł front w kierunku rzeki Bug i do Małyńska powrócił Chajt z dziećmi. Zamieszkał w tym samym miejscu tylko, że w 1 pokoju, bo inne były zajęte. Dziewczynki już chodziły i nie kulały. – wspomina Kazimierz –
W miesiącu lutym 1944 ojciec mój Leonard wrócił z partyzantki i poprosił Chajta, żeby uszył jemu kurtkę zimową. Mieliśmy (i mam ją do dzisiaj) maszynę do szycia firmy Singer. Chajt przez kilka wieczorów szył tą kurtkę u nas w domu i opowiadał ze szczegółami o tych wydarzeniach 1943 r. kiedy zginęła jego żona i gospodarze.”

5 kwietnia 1944 r. Chajt i Ajdzik udali się furmanką w towarzystwie polskiego gospodarza Witkowskiego, do znajomego Ukraińca, któremu krawiec wcześniej uszył ubranie, aby odebrać zapłatę za wykonaną usługę. Kiedy po dwóch dniach nie wrócili, mieszkańcy Małyńska postanowili wysłać kilku byłych partyzantów na poszukiwanie zaginionych. Okazało się, że cała trójka została brutalnie zamordowana.

Po tej śmierci „Mama moja przez kilkanaście dni opiekowała się dziewczynkami Chajta” – wspomina Kazimierz Bielawski. Po kilkunastu dniach dziewczynki (a wraz z nimi Sewek Dobroszklanka, szkolny przyjaciel Bielawskiego, który przetrwał wojnę w ukryciu – Bielawski nie wie u kogo) zostały zabrane przez organizację żydowską do sierocińca w Równem, a po pewnym czasie wyjechały z Polski. Nie kontaktowały się już więcej z Bielawskimi podobnie jak Sewek Dobroszklanka, który również wyemigrował z Polski.

W maju 1945 r. rodzina Bielawskich opuściła Wołyń w ramach akcji repatriacyjnej. Mieszkali potem między innymi w Zielonej Górze, Warszawie i Ostródzie.

Kazimierz Bielawski nie posiada żadnych dokumentów potwierdzających jego opowieść. Zamieszczamy ją w nadziei, iż odnajdą się inni świadkowie tamtych wydarzeń.