Historia domu na Saskiej Kępie w Warszawie

Historia domu na Saskiej Kępie w Warszawie

Stojący do dziś dom przy ulicy Berezyńskiej 29a na Saskiej Kępie w Warszawie był w czasie wojny ważnym miejscem działań konspiracji. Wybudowany w 1938 r., należał do dziadka Jana Dąbrowskiego. Jan, wówczas mały chłopczyk, dziś na podstawie własnych wspomnień i opowieści bliskich relacjonuje historię domu przy Berezyńskiej. Niemal wszyscy jego lokatorzy silnie zaangażowali się w działalność podziemia i udzielali pomocy Żydom.

W dwupiętrowym domu było 6 niedużych 2-pokojowych mieszkań.

Głównym inicjatorem konspiracyjnych przedsięwzięć, a zwłaszcza pomocy Żydom, był pułkownik Karol Strusiewicz. Jego rodzina żyła w czasie wojny pod pseudonimem Komińscy. Na początku 1940 r. pułkownik wraz z żoną i dwójką dzieci – Janiną i Lechem – zamieszkali w domu przy Berezyńskiej, na drugim piętrze, w lokalu nr 6. Zanim sprowadzili się do Warszawy, pułkownik i Lech walczyli na froncie wojennym, a żona i Janina mieszkały kolejno we Lwowie i Stanisławowie.

Niedługo po przeprowadzce Komińscy przyjęli pod swą opiekę Żydów, uciekinierów z getta. Dwóm rodzinom – pani Goldberg i jej dzieciom oraz pani Kempińskiej, jej dzieciom i konkubentowi – dali schronienie w swoim ogródku działkowym położonym na terenie dzisiejszego Stadionu Narodowego. Rodziny ukrywały się w pod podłogą domku letniskowego. Janina i Josia, niania Jana Dąbrowskiego, przynosiły im żywność oraz ubrania. Podczas zimy ukrywani sypiali na strychu na Berezyńskiej. Pomoc na taką skalę, w tak niewielkim domu, nie uszła uwagi niektórych sąsiadów – Komińscy wtajemniczyli więc w swe działania kilku lokatorów.

Komińscy wspierali także konspiracyjną działalność „panienek” – lokatorek spod „2”. Janina Malinowska-Ślązakowa i jej siostra Stenia już od 1939 r. były łączniczkami ZWZ AK. Jeden z pokojów swojego mieszkania przeznaczyły na tajne spotkania. Na przełomie 1941 i 1942 r. wielu przychodzących do nich konspiratorów zostało aresztowanych, w związku z czym panie musiały opuścić mieszkanie. Po jakimś czasie wróciły i za namową Komińskiego wznowiły działalność konspiracyjną. Zajmowany przez nie lokal był punktem przekazywania fałszywych dokumentów, farbowania Żydówek na blondynki, udzielania schronienia lotnikom i zbiegom z obozów jenieckich, gł. żołnierzom wojsk alianckich. Ukrywał się tam m.in. szkocki wojskowy Tom Muir, który później ożenił się ze Stenią. Jej poprzedni mąż, polski oficer, zginął zamordowany w 1941 r. W mieszkaniu „panienek” przebywał także Ron Jeffrey, żołnierz brytyjskiego wywiadu, autor książki „Wisła jak krew czerwona”. W czasie Powstania Warszawskiego Janina i Stenia były sanitariuszkami w szpitalu zorganizowanym przy ulicy Katowickiej.

Najważniejszą formą ich aktywności było prowadzenie wypożyczalni książek, którą otworzyły wspólnie z Zofią Dąbrowską, sąsiadką, matką małego Jana. Zofia samotnie wychowywała syna, jego ojciec zginął w 1939 r. Wypożyczalnia znajdowała się u Dąbrowskiej, w lokalu nr 4. Była to jedna z niewielu form prywatnej działalności akceptowanej przez administrację niemiecką. Konspiracyjne zaangażowanie właścicielek sprawiło, że wypożyczalnia szybko stała się także punktem spotkań i działań podziemia. Państwo Komińscy, świadomi charakteru miejsca, często odwiedzali wypożyczalnię.

Zofia Dąbrowska angażowała się także w pomoc Żydom. W różnych okresach przechowywała w swoim mieszkaniu troje żydowskich dzieci, które najpewniej podrzucane były przez działaczkę „Żegoty”, pisarkę Marię Kann. Syn Zofii, Jan, wspomina także ratowanie małej dziewczynki spotkanej podczas wakacji w Świdrze w 1942 lub 1943 r. Dzięki szybkiej reakcji Zofii i niani Josi, dziecko uniknęło spędzenia do otwockiego getta. Kobiety zabrały dziewczynkę do miejscowego księdza, który dał jej schronienie. Pomoc Zofii polegała także na nauczaniu angielskiego – lekcji udzielała swej przyjaciółce i dwóm znajomym Żydom. Uczyli się, by łatwiej było im dotrzeć do Palestyny.

W domu przy Berezyńskiej kontakty sąsiedzkie układały się bardzo dobrze. Te rodziny, które nie angażowały się w pomoc czy konspirację najprawdopodobniej w ogóle nie zdawały sobie sprawy z działań sąsiadów. Nawet jeśli czegoś się domyślały, nikt niczego nie utrudniał.

Jedynym lokalem, w którym doszło do denuncjacji był ten pod nr 1. Mieszkali tam państwo F. z synem Piotrusiem. Pan F. działał w konspiracji, przechowywał rodzinę Lauterbachów. Jan Lauterbach był profesorem historii sztuki, przed wojną dyrektorem Państwowych Zbiorów Sztuki, autorem wielu publikacji naukowych. W listopadzie 1943 r. ktoś doniósł na pana F., w wyniku czego został on zabrany w aleję Szucha, tam poddano go torturom i zabito. Jakiś czas potem gestapo zabrało rodzinę Lauterbachów – najprawdopodobniej od razu zostali rozstrzelani (wg Toma Muira stało się to następnego dnia). Do dziś nie wiadomo kto mógł donieść na lokatorów spod „1”.

Komińskich również spotkała tragedia. W listopadzie 1941 r. ich syn Lech został zaaresztowany przez gestapo i rozstrzelany w Oświęcimiu. Po jego śmierci, u Komińskich zamieszkał młodzieniec Józio. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie pułkownik i Józio ruszyli do walki. Komiński został kwatermistrzem Powstania. Po jego upadku, jako jeniec wojenny, dostał się do niewoli w Woldenburgu. Zginął tam od sowieckiego pocisku. W 1945 r. córka półkownika, Janina, również została zaaresztowana i wywieziona na roboty przymusowe do Niemiec. Uciekła w czasie bombardowania. Po wojnie zamieszkała w Bydgoszczy, a w 1950 r. wraz z mamą wyjechała na Wybrzeże, do Gdyni. Józio wyemigrował do Australii.  

Do dawnego mieszkania Komińskich wprowadziła się rodzina Kempińskich, która wcześniej ukrywała się w ogródku działkowym. Goldbergowie zamieszkali niedaleko, w domu przy ulicy Francuskiej. W 1948 r. obie rodziny wyemigrowały do Izraela. Ostatni list od państwa Kempińskich przyszedł do Dąbrowskich ok. 1970 r., wysłany z Frankfurtu.

Jan Dąbrowski nadal mieszka w domu przy Berezyńskiej, w mieszkaniu nr 4.  Część czasu spędza w Nowym Jorku, gdzie mieszkał przez większość dorosłego życia. Jest krewnym Krystyny Konwerskiej, Sprawiedliwej, która w swym domu we wsi Gołąbki dała schronienie kilku żydowskim rodzinom.