Hanna Pinkert (Hanna Langer) - Ocalona
Kilka lat przed wojną matka Hani, Syma (Ala) Pinkert, zachorowała na gruźlicę i rodzina przeniosła się do Otwocka. A właściwie matka z Hanią, gdyż ojciec pracujący w Warszawie tylko do nich dojeżdżał. Dla uchronienia Hanki przed gruźlicą, rodzice zdecydowali się umieścić ją na stancji. Kiedy jesienią 1940 roku zostało utworzone otwockie getto, cała trzyosobowa rodzina przeniosła się tam. W grudniu 1940 roku zmarła matka Hani.
Dziadkowie Wilnerowie, rodzice matki Hani, tj. babcia Sława ze sparaliżowanym, jeżdżącym na wózku mężem Icchakiem, dotychczas mieszkający w Otwocku, przenieśli się do getta w Warszawie. Hania zamieszkała z nimi, aż do jesieni, kiedy z ojcem powróciła do getta w Otwocku, gdzie reżym nie był tak ostry jak w getcie warszawskim. Jakkolwiek otwockie getto też było zamknięte i strzeżone, to dość łatwo było przedostać się na tzw. stronę aryjską.
Trudno było wydostać się z getta warszawskiego. Można było starać sie przejść przez wachę z robotnikami wyprowadzanymi codziennie do pracy na tzw. aryjską stronę, lub przez gmach sądów. Budynek stał na granicy getta i wyjście miał na obydwie strony: żydowską i aryjską. Po „aryjskiej stronie” czatowali szmalcownicy i każdego wychodzącego, który wyglądał na Żyda, zaczepiali i szantażowali.
Hani pomogła przejść przez gmach sądów żona urzędnika tam pracującego, a spod gmachu sądów odebrała i przewiozła pociągiem do Otwocka żona doktora Kacperskiego, który leczył matkę Hani. Ojciec do otwockiego getta dotarł sam. Tam, żyjąc ze sprzedaży swojego dobytku, dotrwali aż do likwidacji getta otwockiego, która nastąpiła 19 sierpnia 1942 roku.
Kiedy Hania z ojcem opuścili warszawskie getto, pozostali tam jeszcze dziadkowie Hani, Wilnerowie i ich druga córka (ciotka Hani) Anna Różycka z mężem Jakubem i synkiem Olesiem.
Na wiosnę 1942 roku do mieszkania na Mylnej 11 wtargnęli Niemcy. Dziadka Icchaka Wilnera, razem z wózkiem, do którego był przypięty, wyrzucili z piętra przez okno, zabijając jeszcze Jakuba Różyckiego, syna dziadków Wilnerów Józefa i ich kuzyna Józefa Weissblatta. W sumie zamordowali wtedy czterech mężczyzn z rodziny Wilnerów.
Owdowiała babcia Wilnerowa, razem z owdowiałą córką i jej synkiem, uciekła wówczas z warszawskiego getta do Otwocka. Zaprzyjaźnione z babcią siostry Zofia Sydry i Czesława Dietrich, właścicielki sąsiadującej z Pinkiertami willi, znalazły dla całej trójki schronienie u Antoniego Serafina.
Tak więc babcia i ciotka Hani z synkiem znaleźli się w Otwocku poza gettem, podczas gdy Hania z ojcem byli jeszcze w otwockim getcie.
Serafin miał duży, niewykończony jeszcze, piętrowy dom. Część parteru tego domu zajmował Serafin ze swoją przyjaciółką Stanisławą. Reszta parteru zamieniona była na pomieszczenie dla kóz. Na piętrze przebywali Żydzi, którzy się tam ukrywali, wszyscy bez dokumentów. Jedynie jedna z kobiet, Żydówka z tzw. dobrym wyglądem, Janka Bryl, posługiwała się dokumentami psychicznie chorej żony Serafina, która na stałe przebywała w zakładzie psychiatrycznym.
Trzeba dodać, że Serafin ze Stanisławą za przechowywanie w sumie 10 osób przyjmowali opłaty „na ile kogo było stać”. Za dostarczoną żywność pobierali rzeczywisty jej koszt. Byli szlachetnymi i prawymi ludźmi, głęboko wierzącymi katolikami. Regularnie w każdą niedzielę brali udział we mszy i słuchali kazań. Regularnie też się spowiadali. A w kazaniach ksiądz proboszcz kanonik Ludwik Wolski i wikary ksiądz Jan Raczkowski piętnowali zbrodnie niemieckie dokonywane na Żydach, a także zbrodnie rodzimych bandytów i szmalcowników.
Serafinowie jak wszyscy w sytuacji, kiedy narażali się codzień na śmierć dla innych, musieli się przecież bać. Ich wahania i wątpliwości otwoccy księża rozwiewali coniedzielnymi kazaniami. Wracali z kościoła utwierdzeni w przekonaniu, że spełniają chrześcijański obowiązek i nie wolno im zaniechać pomocy potrzebującym.
W dzień likwidacji getta Hani z ojcem udało się ukryć przed wywózką. Do następnego rana przesiedzieli gdzieś na strychu i rano opuścili getto.
Dzień był słoneczny, upalny. Uciekając przez las w kierunku Świdra natrafili nad rzeką na grupę plażowiczów, którzy zorientowawszy się, że mają do czynienia z uciekinierami z getta, odpędzili ich od siebie. Znalazła się jednak młoda kobieta, która zgłodniałym dała kanapkę i poradziła, żeby poszli do sołtysa Kłosa w Świdrze, który im pomoże. Sołtys wskazał strych i kazał czekać, aż kogoś przyśle. Czekali do wieczora. Nie wiedzieli, czy przyjdzie pomoc czy szmalcownik, który ich wyda.
Z pomocą i jedzeniem przyszedł syn sołtysa, Staszek. Na prośbę ojca Hani poszedł do Otwocka i zawiadomił Zofię Sydry i jej siostrę Czesławę Dietrich, a one z kolei babcię Wilnerową o miejscu przebywania Hani z ojcem po ucieczce z getta. Babcia z panią Zofią i panią Czesławą prosiła Serafinów o przyjęcie jej wnuczki z ojcem, ale oni stanowczo odmówili. Mieli już u siebie ośmioro Żydów. Wszystkich trzeba było karmić, zdobywać i przynosić jedzenie. Wory chleba i innych produktów, które Serafin przynosił do domu, zwracały uwagę. Dodatkowe osoby stwarzały dodatkowe ryzyko. W końcu jednak na łzy i błagania babci zgodził się przyjąć Hanię samą, później i jej ojca.
Tak Hania z dziewięcioma innymi osobami na tym pięterku spędziła dwa lata. Schodziła z góry tylko raz dziennie, w nocy, żeby wynieść kubełek z nieczystościami i przynieść wodę. W ciągu dnia wszyscy musieli zachować ciszę, ponieważ zawsze ktoś mógł przyjść do gospodarzy po kozie mleko.
Na pięterku było kilka pomieszczeń, gdzie zbudowano prycze z siennikami. Hania spała na jednej pryczy z babcią, obok sypiała ciotka Anna z Olesiem.
W jednym z pomieszczeń urządzono kuchnię. Serafinowie dostarczali żywność – babcia przygotowywała posiłki.
Pewnego dnia, kiedy uchodząca za żonę gospodarza Janka Bryl krzątała się w kuchni, pojawili się w domu umundurowany Niemiec i dwóch cywili. Wszyscy mówili po polsku. Niemiec być może na podstawie donosu wiedział, że dokumenty Janki, jakimi się legitymowała, nie są jej a ona jest Żydówką. Zabrali ją do lasu. Chcieli zabić. Kiedy rozważali, gdzie to zrobić, Janka powstrzymała ich obiecując kosztowności w zamian za życie. Wrócili do domu Serafinów. Wtedy ten umundurowany pod nieobecność cywilów sam wziął okup. Janki mąż był w Poznaniu jubilerem. Biżuteria warta była ogromną sumę.
Później, podczas plądrowania domu, Niemiec odkrył pozostałych Żydów. Powiedział im, żeby się nie bali, ponieważ on jako "porządny człowiek" wziął już okup i pozostawi ich w spokoju. Rzeczywiście. Więcej nie przyszedł, chociaż odchodząc chciał zabrać ze sobą Hanię pod pretekstem zaproszenia jej na obiad. Ojciec dziewczyny wytłumaczył mu, że gdyby zgwałcił Żydówkę mógłby być oskarżony o pohańbienie rasy.
Po wizycie szantażystów u Serafinów, ksiądz wikary Jan Raczkowski, spowiednik Serafinów, zabrał ciotkę Różycką, która miała „dobry wygląd”, z Olesiem, załatwił im mieszkanie i dokumenty, z których wynikało, że Anna Różycka jest kuzynką matki księdza.
Obydwaj księża z parafii Wincentego a Paulo w Otwocku, proboszcz ksiądz kanonik Wolski i wikary ksiądz Raczkowski na wiele sposobów pomagali Żydom: wydawali „lewe” metryki chrztu, znajdowali mieszkania, gdzie Żydzi mogli się ukryć, w coniedzielnych kazaniach wzywali do wspierania potrzebujących.
Oswobodzenie przyszło w końcu lata 1944 roku. Przyjście do Otwocka radzieckich wojsk odbyło się bez walk.
Na prośbę Serafina Żydzi wymykali się z domu oddzielnie. Nie chciał, żeby sąsiedzi dowiedzieli się, że ich ukrywał.
Po wojnie Hania przeniosła się z ojcem do Gdańska. Tam, w gimnazjum wieczorowym dla pracujących w 1948 roku zdała maturę i rozpoczęła studia medyczne. Po powrocie do Warszawy w 1953 roku skończyła medycynę na Uniwersytecie Warszawskim. Specjalizowała się w pediatrii.
Nie wrócili z ojcem do poprzedniego nazwiska. Przybrali nazwisko Pieńkowscy. Ojciec w 1954 roku zmarł. Babcia Wilnerowa z córką Anną Różycką i wnukiem Olesiem w 1950 roku emigrowali do Izraela. Babcia zmarła w 1970 roku. Hania wyszła za mąż za Bernarda Langera i w 1968 roku z mężem i trzynastoletnim synem Tomkiem również emigrowała do Izraela. W 1993 roku przeszła na emeryturę. Mieszkają z mężem w Rananie. Mają troje wnucząt.
Osoby, które pomogły przetrwać wojnę Hani i jej ojcu:
- Sprawiedliwy wśród Narodów Świata - ks. kanonik Ludwik Wolski - tytuł otrzymał w 2009 roku
Zasłużyli na tytuł Sprawiedliwych, ale nikt o to nie wystąpił:
- Czesława Ditrich i Zofia Sydry, Otwock, Jaremy Wiśniowieckiego 5 (?)
- Antoni Serafin i jego przyjaciółka Stanisława, Otwock, ul. Zosi 3, willa Horoszowskiego
- Kłos, sołtys wsi Świder i jego syn Staszek
- Ksiądz Jan Raczkowski – wikariusz parafii Wincentego a Paulo w Otwocku
- dr Kacperski, lekarz ftyzjatra w Otwocku, i jego żona
Wniosek o przyznanie tytułu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata dla Czesławy Ditrich i Zofii Sydry złożono w Yad Vashem w 2011 roku.
Ukrywani przez Antoniego Serafina i jego przyjaciółkę Stanisławę:
- Hanna Pinkert, ur. 1927
- Zygmunt Pinkert, ur. 1989 – zm. 1954, ojciec Hani
- Sława Wilner, ur. ok. 1874 – zm. 1970, babcia Hani
- Anna Różycka z domu Wilner, ur. ok. 1910, córka babci, ciotka Hani
- Aleksander Różycki, ur. 1935
- Izabella Czajka Stachowicz, ur. 1898 – zm. 1969
- Fryc Zajdler (Władysław Stachowicz), ur. ok. 1895 - zm. ?, mąż Izabelli
- Janka Bryl z d. Kornwizor, ur. ? - zm. ?, żona jubilera z Poznania
- Basia Kornwizor, ur. ok. 1905 - zm. ?, siostra Janki
- (dziewczynka) Kornwizor, ur. ok. 1938 - zm. ?, siostrzenica Janki i Basi, wyniesiona przez Basię z getta w worku