Przed wojną
„Nie miałam rodzeństwa. Ja tu z tego domu, z tego numeru pochodziłam i jestem do tej pory”
„Żydowskie tak. Mieszkali. (…) ja mogę wyliczyć, no czekaj: Hersiek, potem Giecer. (…) Tam, tam, później jeszcze drugi Żyd, rodzina. Później tu bożnica. (…) No i tu sąsiady drugie i później tam jeszcze było, ja jeszcze wiem ze 4 rodzin. (…) No i ja chodziłam do szkoły co tych my uratowali my”.
„Z tą Żydówką chodziłam. I tu więcej chodziło tych Żydziaków do szkoły. (…) I ksiądz chodził na religię do nas, ale oni wychodzili. Nie chcieli słuchać. Swoje... Byli tak, jak o, ludzie dobrzy, ale swoją wiarę utrzymywali”.
„My obie się bardzo lubiały i ja już wiedziałam co ona może jeść, a co nie. To jej w polu trochę grochu urwałam, co nie trza było go łupać, tylko już im dałaś, to ona te strączki tylko...Tak bardzo przestrzegiwali przed wojna. A później jak wojna, to co było jedli”
Wojna
„Wojna wybuchła (…) W piątek. A tata mój, bo ja byłam jeszcze nieżonata. A tata mój, takie gmina czy sołtys dawali takie kartki. Kto był przy wojsku, kto miał te lata. I mój tata zawiózł do Kotów te karty wojskowe. (…) . I tam była zabawa. To jeszcze nie wiedzieli my tu czy już wojna je. (…) tata mój zawiózł takie karty do wojska tym chłopakom, to już się zabawa skończyła. Jeszcze tak mówi: „O była zabawa, ale jak ja przywiózł karty, gada, już po zabawie”.
Prześladowania
„Prowadzili Żydów, ale (…) dużo Żydów, tak nie wiem, czy 30. Ale taka jedna Żydówka, szła. Do dzisiaj dnia ją widzę jak idzie. Miała i tę chustkę czerwoną. I tak sobie myślę, takaś ładna, młoda i idziesz. I prowadzili ich do tej karczmy (…) I tam ich zaprowadzili i wybili ich i na drugi dzień, ale kto, to już nie pamiętam... Czy sołtys, czy Niemcy, czy sołtys z Niemcami”.
„(…) Zabierali do getta. Jak o była, jak to się nazywa, „akcja”. Jak to, bo... i jak to uciekał, to go złapał. A on to zawsze uciekał, zawsze uciekał”.
„A ja już wiedziałam, już Żydów brali, łapali. I tak: Uciekaj! Uciekaj! On tak, czy dosłyszał, czy jego na moje te ręki...uciekł. Pogubił te papcie, to to, ale przeżył, przeżył. I zawsze tak mówił: „Przez ciebie przeżyłem, przez ciebie.” (…) Bo przecież my, jako sąsiady nie naskarżyli by my, że uciekł, że był”.
„Każdy przed Niemcami się bał. Każdy miał schron. Gdzie miał, to miał, czy na polu. A u nas jak o, jeszcze stary dom był. (…) I jak Niemcy przychodzili, to i sąsiady.(…) Ile ludzi się schowało, ile u nas osób było na tej powale”.
„Były takie kontyngenty. Trzeba było dawać. I to jest bidna wioska. I to były rozłożone te kontyngenty i Niemcy przychodzili szukać. Szukać. (…) I ja dostałam w łeb od Niemców. Bo szukali zboża, a tu mało, a tu troszkę więcej. No, a człowiek szedł i dostał w łeb. Tak było. (…) Ostatnie krowy brali. Jedną krowę zostawiali, albo i nie”.
Ukrywani
„A tego Wolfa, to on mi zawsze mówił: „Przez ciebie żyję. Przez ciebie żyję!” Bo on chciał pójść na drogę. Tu nie było szosy. A ja ze swojego podwórza, bo to blisko, sąsiady, kiwam mu tak, żeby uciekał, bo Niemcy chodzili, szukali tego zboża”.
„Przyszły, o, na drugi dzień, jak już Niemców nie było i tak mi mówi, ta Idka i ten Wolf, mówią tak: „Ale byś miała strachu, strachu. Wczoraj my byli w stodole u was, a Niemcy chodziły za kontyngentem. O, za zbożem. Ale byś się strachu najadła. A my były w stodole u cie”.
„Ci Żydzi? Przychodziły. Przychodziły. (…) Jak ta Żydówka przyszła taka tam z tamtej, z wioski i przyszła do okna (…) a ja nie chciałam puścić, bo się bałam. A ona mówi tak: „Gienka, puść mnie, Gienka puść mnie. Ja jestem Szmulowa.” Wiedziała, choć o, połowę wioski, ale wiedziała, że jakim jestem człowiekiem i puściłam. I co jej dałam? A kartofli ugotowanych w łupinach, bo świniom było. Takie było życie”.
Strych
„Na strychu były, a tak to gdzieś w lesie były, (…) To on się nie chciał tak przyznać, żeby czasem nikt nie wiedział. Po co ja mogę wiedzieć, jak one o tu są niedaleko w lesie? Tylko my poznali po ogniskach, że paliły, siedziały, o, doły były”.
„Jak wylazłam na ten strych, to aż mi w głowie się, że tylu ich było. (…) a tam w tej stodole to nigdy nie byłam u nich, tylko one przychodziły. Ja u nich nie byłam, nie chodziłam. Nie chciałam, żeby one się bały mnie”.
„W chałupie nigdy (…) Gdzie by tyle Żydów się tam zmieściło (…) więcej jak dziesięć. Nie liczyłam. A ile się pokryło, żebym ja nie widziała! (…) To nie było życie. Tylko tacy my byli, że gdzieś ludzie mieli do nas zaufanie i na dobre i na złe jak się to mówi”.
Strach
„Bo u nas z tego gospodarstwa była taka stodoła na drugiej stronie i tam było tylko siano i tam było zboże. Abo myśli pan, że one to chciały, żeby każdy wiedział? Bały się. Nikt nie miał takiego zaufania”.
„To w nocy. E, w dzień nie, jak się ukrywali. Gdzie by w dzień. Nie, on się bał, żeby nikt nie widział i żeby nie widzieli, ze do mnie przychodzą. To oni są sekretni ludzie. Żydzi to są sekretni ludzie”.
„My się bali, ale i oni się bali. I oni tak, jak jest stodoła i tu jak śnieg, bo to w zimie to było. Tu jak śnieg, to one szły tak, żeby śladu nie było. Bo się bały, żeby kto nie pośladował. Tam nas się nie bały. Ale one były tak, że my nawet nie wiedzieli. I co, miałam im wymawiać?”.
„ Jak gotowało się, że o, trzeba było zanieść jeść. Ale o, no w tym wiaderku. Człowiek się bał, sam nie wiedział kogo”.
Sąsiedzi
„E, u Dziechciarza na górze są Żydy, bo ściany są mokre”. (…) A to było niebezpieczne. Człowiek się bał sąsiada. Po ścianach poznały ludzie. Ale nikt nie poszedł na skargę. Nie mogę powiedzieć. Bo by przyjechali Niemcy.
„Raz ta matka tej Idki przeszła, ale tam do sąsiadów. A chciała się ze mną widzieć, bo ona chciała wiedzieć o tej córce, o tej co tu, o. To przyszła sąsiada: „Chodź, bo cię woła ta, Rzeźniczka.” Bo on był rzeźnikiem. No i mówi przyszła”.
„ (…) jak te Żydy były, no i gdzieś jeden został postrzelany, bo u nas nie był, tylko u sąsiadki, ale to z pół kilometra. I mój tata przywoził do nich doktora. A ten doktor podobno był Żydem. W Ulanowie”.
Partyzanci
„Oni z...no z tymi partyzantkami poszły (…) były w lesie, (…) długo nie mogły być w jednym miejscu. Bo tacy ludzie byli. Bo oni robiły herbatę z borówków, z liści. I te głupie chłopaki przychodziły, to im rozrzuciły w lesie. No to one się bały, że jak przyjdzie w nocy, to ich mogą zabic. Takie miały życie, one miały szczęście, że przeżyły. Miały szczęście”.
Po wojnie
„I jak oni byli na zachodzie [Polski – przyp. red.] , Mąż tam był. Tylko oni mi dały znać, że gada miały sklep, ale gada, nas okradły, drzwi wywaliły, okna powybijały i musi zlikwidowały ten sklep (…)i gdzieś pojechali do tego Izraela”.
Spotkanie
„Ona przyjechała tu. W tej kuchni my się spotkały. Ona, jak my płakały... Mówi „Jestem Idka, jestem Idka”. Bo przecież ja ją nie poznałam, ani ona mnie nie poznała”.
„Zaprosili, zaprosili (…) tam do katolickiego kościoła i tam byli my i w grobie, u grobu Pana Jezusa (…) Doceniali to, co było. Doceniali”.