Józef nie znał przed wojną Żydów, których jego rodzina ukrywała w ziemiance pod obejściem domu. Hutnikowie prowadzili gospodarstwo w Łanowcach pod Borszczowem na Podolu.
Z tego, co Józef pamięta czterech Żydów - zegarmistrza z Borszczowa z żoną oraz spokrewnione z nimi małżeństwo, Sarę i Mosza Rozembergów z pobliskich Zaleszczyków - przyprowadził krewny ojca o nazwisku Czubak. Według Hutnika Mosze był dentystą.
[w „Na Rubieży” nr 24/1997, s. 33, Ludwik Mijał podaje, że Sara i Mosze Rozembergowie z Zaleszczyków ukrywali się u Hutników nie z małżeństwem zegarmistrza, a wraz z synami: jubilerem Roze i dentystą Szime – Przyp. red.].
To było pod koniec wiosny albo na początku lata 1942 roku. Józef pamięta, bo kilka tygodni wcześniej jakiś bandyta zamordował jego siostrę.
Żydzi mieszkali w podziemnej kryjówce obok domu Hutników przez prawie dwa lata. Tylko na początku ryzykowali wychodzenie z niej i przenosiny na strych, gdzie było sucho, ciepło i można było obcować z dziennym światłem.
Gdy w 1943 r. zaczęły się polowania na ukrywających się Żydów na stałe zeszli do bunkra pod ziemią. Hutnikowie obawiali się sąsiadów, Niemców i ukraińskich nacjonalistów. Przez pewien czas w ich domu przebywało również kilku żołnierzy niemieckich, którzy wybrali go sobie na kwaterę. Ukrywanie Żydów było wówczas wyjątkowo niebezpieczne.
Józef Hutnik wspomina Rozembergów i ich przyjaciół jako bardzo inteligentnych i uprzejmych ludzi. Być może przyjaźniliby się do dziś, gdyby Żydzi przeżyli wojnę. Gdy w marcu 1944 roku Borszczów na kilka tygodni znalazł się w rękach nacierających wojsk radzieckich, zegarmistrz postanowił pójść do miasta.
Pech chciał, że w tym samym czasie przebijający się ze wschodu Niemcy zajęli miasto i Roze znalazł się w potrzasku. Złapali go działający w okolicy żołnierze UPA. Zmusili go do wskazania kryjówki obok domu Hutników, gdzie zamordowali nie tylko Rozembergów, ale i Władysława Hutnika.
Mord na ojcu i Żydach Józef obserwował ukryty w stercie obornika: „Ja rano popatrzyłem się, tu ojciec leży, a oni dalej, a tam widziałem srebrzą się skrzypce (…) Matka z piwnicy przyszła rano, widziała, że pobici. No, pobici są. Teraz wujek tam przyszedł (…) zapłakał trochu i zabrał rodzinę do miasta. Uciekł, bo się bał.”