Stefania Dłutowska i jej córka Maria mieszkały w Warszawie, na Powiślu. Podczas okupacji, gdy Niemcy zajęli ich mieszkanie, kobiety przeniosły się do podwarszawskiej miejscowości Radość i zamieszkały w małym domku w lesie.
W styczniu 1943 roku Dłutowskie ukryły u siebie Blumę Goldman – znajomą znajomej – i jej kilkunastoletniego wnuka, uciekinierów z warszawskiego getta. Pozostali oni w Radości do zakończenia wojny.
Z relacji spisanej przez Marię Dłutowską dla ŻIH-u wiadomo, że ojciec chłopca kilkakrotnie do nich przyjeżdżał. Gdy zginął, z kobietami skontaktował się i pomagał w utrzymywaniu ukrywanych jego brat, Julian (lub Leon) Leinkram.
Leinkram i jego znajoma Marta Lenecka (lub Lencka), która zbiegła z getta lwowskiego, ukrywali się w Warszawie, w kawalerce przy ul. Złotej. Ich kryjówka została jednak odkryta; ostrzeżeni w porę, uniknęli aresztowania i przyjechali do Radości, by tu szukać ratunku. Stefania zgodziła się, by u nich pozostali. Julian wykopał schron pod domem i oboje uciekinierzy pozostawali w nim przez większość czasu, wychodząc jedynie nocami.
Także dwie inne osoby z tej rodziny otrzymały pomoc od Dłutowskiej. Były to dzieci. Dla małej Ruth Stefania znalazła schronienie w Zakładzie Opiekuńczym Sióstr Felicjanek w Glinkach, Michała Flohra natomiast umieściła w swoich krewnych.
Przeszukania, szantaż, nawet konieczność zapłacenia okupu nie zniechęcił obu kobiet do opieki nad ukrywającymi się.
Wszyscy ukrywani przeżyli okupację. Po wojnie wyjechali z Polski.