„Do ochronki tej […] mogą być przyjmowane dzieci biednych rodziców religii katolickiej, narodowości polskiej i mają być wychowywane według zasad religii katolickiej, w języku i duchu polskim”. Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi rozpoczęło działalność w Samborze w 1901 roku. Zakupując budynki przy ulicy Przemyskiej zobowiązało się do prowadzenia „[…] po wieczne czasy ochronki dla biednych dzieci. Na ten cel zgromadzenie zobowiązuje się dostarczyć w odstąpionym domu piętrowym (frontowym) bezpłatnie jednej dużej sali własnym utrzymywanej kosztem i jednej osoby zakonnej, która by spełniała obowiązki i czynności ochroniarki” – zapisano w umowie zakupu nieruchomości z 1901 r., zawartej między ks. Grochowskim, a s. Zofią Kończą.
Przed II wojną światową zgromadzenie liczyło 1120 sióstr i 160 klasztorów z domami głównymi we Lwowie, Warszawie i Poznaniu. Siostry pracowały w 60 szkołach, 44 domach dla sierot, 17 domach opiekuńczych, 14 szpitalach i licznych ambulatoriach wiejskich. W Samborze, w 1939 r., pracowało 12 sióstr, a w sierocińcu przebywało 70 dzieci.
Przełożoną wspólnoty i kierowniczką ochronki była s. Celina Aniela Kędzierska. Urodzona w 1902 r. w Łodzi, uczyła się w Seminarium Ochroniarskim we Lwowie, a po ślubach zakonnych w 1924 r. podjęła pracę w sierocińcu i Polskiej Ochronce w Samborze jako wychowawczyni dzieci.
W czasie II wojny światowej w zgromadzeniu przebywały:
s. Celina Kędzierska – przełożona
s. Helena Klinger i s. Cyryla Moskwityn – wychowawczynie
s. Joanna Wadiak – magazynierka
s. Magdalena Mikulicz – zakrystianka
s. Alojza Koralewska – krawcowa
s. Maria Sawicka – kucharka
s. Weronika Sawicka – staruszka
W 1943 r. zmarła s. Ksawera Lewicka, a dwie siostry starsze zostały zabrane do Łomny.
W 1939 roku, po zajęciu Sambora przez Rosjan, władze usunęły siostry z sierocińca. Zamieszkały one u osób świeckich i zajmowały się pracami ręcznymi. Od 1941 r., po zmianie okupanta, w części zabudowań zgromadzenia kwaterowali Niemcy, prowadzili kuchnię i piekarnię, a siostrom zezwolili na opiekę nad dziećmi. Liczba podopiecznych wzrosła do 100. Wśród nich znalazły się sieroty ukraińskie, troje Romów oraz dziesięcioro dzieci żydowskich w wieku szkolnym i kilkoro niemowląt.
„Żydzi w Samborze zostali rozstrzelani przez Niemców w Getcie podczas wielkiej obławy. Nie wszystkich jednak wytropili. Czasem wieczorami przychodzili do naszego Sierocińca Żydzi i Żydówki zapytać czy są ich dzieci. Załatwiała to zwykle Przełożona S. Celina Kędzierska, a my widziałyśmy tylko przemykające się po kryjomu cienie ludzkie”, zapisała we wspomnieniach s. Maria Sawicka, kucharka zgromadzenia.
Wśród 10 dzieci i 3 niemowląt żydowskich, które przetrwały u sióstr, byli Jerzy Bander i Anna Henrietta Kretz. Po latach ujawnili swoje historie.
Jerzy Bander
Jerzy Bander urodził się w sierpniu 1942 r. w więzieniu gestapo w Samborze. „Matka moja Żydówka (z domu Thun), aresztowana i uwięziona, została zabita przez Niemców, a ojciec się ukrywał”, zapisał wiele lat później. Dziecko trafiło do getta. Przemycone poza mury, zostało pozostawione w koszyku pod drzwiami sierocińca. „Do sierocińca w Samborze dostałem się dzięki pośrednictwu Pani Wahułka Marii, sekretarki szkoły w Samborze, o czym dowiedziałem się później. Nie miałem rysów semickich, byłem blondynem, nieobrzezanym. W Domu sierot przebywałem pod opieką Sióstr Rodziny Maryi na oddziale niemowląt, gdzie Siostry ukrywały wśród dzieci polskich także dzieci żydowskie”.
Anna Henrietta Kretz
„Kiedyś szłam z dziećmi na przechadzkę do ogrodu na »Zrąb«, za dom. Jeden Niemiec stanął i obserwował dzieci. W pewnym momencie wskazując na Żydóweczkę powiedział: »O, to Żydówka«”, wspominała s. Sawicka. „Zabrałam zaraz tę dziewczynkę, bawiła się w kółeczku, i nie zwracałam uwagi na Niemca. Dziewczynka ta była córką lekarza, Żyda z Sambora. Znałam dobrze tego lekarza, bo sama wychowywałam się w Samborze”.
Anna Henrietta Kretz urodziła się w żydowskiej rodzinie osiadłej we Lwowie od XIV wieku. Jej ojciec, Maurycy Kretz, był lekarzem. Jego pacjentką był m.in. siostra Kędzierska. Licząca osiemdziesiąt osób rodzina Kretzów zginęła z rąk Niemców. Anna z ojcem i matką do 1944 r. ukrywali się u Polaków i Ukraińców. Prawdopodobnie z powodu donosu, Niemcy odkryli ich ostatnią kryjówkę.
„W dzieciństwie moim językiem ojczystym był język polski. Innego języka nie znałam”, wspominała po latach ocalała Anna Kretz-Daniszewski. Spotkanie z s. Celiną Kędzierską opisała jako cud.
„72 lata temu biegała po ulicach Sambora mała 9 letnia dziewczynka. Była skazana na śmierć i o tym wiedziała. Jej zbrodnia? Urodziła się jako żydówka; poprzedniego wieczora znaleźli ją i jej rodziców Niemcy u państwa Patralskich na strychu. Rodziców rozstrzelali na ulicy, a ona ocalała dzięki jej ojcu, który rzucił się na jednego z Niemców, a do niej krzyknął by uciekała. Instynktownie rzuciła się do ucieczki, słyszała strzały, krzyk matki, jeszcze strzały i cisza. Nie miała już rodziców. Straciła ojca, szlachetnego człowieka, który będąc lekarzem z powołania, nie jednemu uratował życie i matkę, która zawsze była gotowa do pomocy drugiemu człowiekowi” . W egzekucji zginęli też starsi państwo Patralscy, polskie małżeństwo, u którego Kretzowie chowali się na poddaszu.
„Szukała pomocy, ale nie znalazła. […] Jedni współczuli, ale się bali udzielić schronienia, bo za pomoc dla Żyda groziła kara śmierci. Innym było życie żydowskiego dziecka obojętne, a niektórzy nawet już obliczali, co dostaną od Niemców za wydanie Żyda. Widząc, że nie znajdzie wsparcia ukryła się w ogrodzie opuszczonego starego domu i zasnęła. Jak się obudziła nad świtem, jakby cudem pojawił się jej przed oczami obraz rodziców i przypomniała sobie o siostrze Celinie Kędzierskiej, która za czasów rosyjskich była pacjentką jej ojca i miała uczucie, że tylko ona ją uratuje”.
Po podwórzu zgromadzenia kręcili się niemieccy żołnierze. Mimo to weszła do biura s. Kędzierskiej i powiedziała: „Mateczko, nie mam już rodziców, bądź moja matką”. „Dziecko, tu jesteś bezpieczna”, usłyszała w odpowiedzi. Siostra ekonomka zaprowadziła ją do szpitalnego pokoju, gdzie po badaniu została na kilka dni odpoczynku. Po jakimś czasie, na własne życzenie, została ochrzczona i przystąpiła do komunii świętej.
Warunki
Anna Henrietta Kretz przedstawiła również wojenne okoliczności, z jakimi zmagały się siostry.
„Przypominam sobie, jak prawie do nocy paliło się światło w szwalni, gdzie siostry po wieczornej modlitwie siedziały, szyły, cerowały i łatały ubrania. Jak ciężko pracowały na polach i małym gospodarstwie klasztornym (prawda, wspomagane przez starsze dzieci). Mimo, że pożywienia było mało, to jednak dawało nam dzieciom możność przeżycia. Nawet, prawie cudem, udało im się zorganizować grysik z cukrem dla maluchów w żłobku”.
Kiedy w sierpniu 1944 roku toczyły się walki o miasto i trwał ostrzał, s. Celina wiedziała, jak uspokoić przerażone dzieci. „Spokojnie kazała się ustawić według wieku, najmłodsze na przedzie i zejść do piwnicy; ona zeszła ostatnia wraz z partyzantami, których ukryła na strychu, a którzy znieśli dzieci ze żłobka. Gdy padały pociski siostra Kędzierska kazała nam głośno śpiewać”.
Kiedy Rosjanie ponownie zajęli Sambor, usunęli siostry z sierocińca i upaństwowili go. Stał się Domem Dziecka. Siostry i część starszych dzieci w ramach repatriacji wyjechały do Polski. Dotarli do domu zakonnego i Domu Dziecka w Szamotułach. Anna Henrietta Kretz wyjechała do wujka do Krakowa, potem emigrowała do Belgii. Na pożegnanie usłyszała od s. Celiny: „Bądź dobrym człowiekiem”.
S. Celina Kędzierska pozostała w Samborze. Ciężko chorowała. Więziona i przesłuchiwana, podejmowała starania, żeby odebrać dzieci z sowieckiego Domu Dziecka. Zmarła 21 stycznia 1946 r. dokładne miejsce pochówku nie jest znane.
Po wojnie
Jerzy Bander poznał historię swojego życia dopiero po śmierci ojca w 1991 r., głównie od obcych ludzi. Anna Henrietta Kretz trafiła do warszawskiego domu zgromadzenia w 1993 r. Jej wspomnienia zapisała s. Teresa Antonietta Frącek. „[…] pokazałam szczątkową dokumentację z Sambora. Od tej wizyty Anna […] wielokrotnie nawiedzała nasz dom w Warszawie i Rzymie, sama i w towarzystwie innych osób, które także szukały śladów swojego wojennego dzieciństwa. Jeździła do Sambora, odnalazła dom Sierocińca, szukała mogiły S. Celiny, ale czas zatarł jej ślad; […] Nakręciła film dokumentalny, stara się o tablicę pamiątkową [powstała w 2015 r. z inicjatywy Koła Samborzan w Oświęcimiu – red.] ku czci S. Celiny w Samborze, […]. Pani Anna Kretz poświęca się misji pokojowej, głosząc w szkołach i w różnych instytucjach w Belgii, Polsce i Niemczech prelekcje, nawiązujące do czasu wojny, a mające na celu szerzenie wzajemnego zrozumienia, tolerancji, braterstwa narodów”.
W 2015 r. dzięki świadectwom ocalałych s. Celina Aniela Kędzierska otrzymała pośmiertnie tytuł Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.
* * *
Wyrazy podziękowania za udostępnienie materiałów dotyczących s. Celiny Anieli Kędzierskiej oraz innych Sprawiedliwych wśród Narodów Świata z Sambora, składamy s. Elżbiecie Ślemp ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi.