[…] mogłam mieć sześć-siedem lat, do szkoły jeszczem prawnie nie chodziła. A może chodziłam do pierwszej klasy, bo pamiętam, że jak jechały furmanki, co ich wieźli do Rymanowa […] to mówią, że Żydów wywożą, nie będzie Żydów, wywożą ich gdzieś. I […] Marek, ojciec Cukermanowej […] przyszedł do mojego ojca i mówi […] „Józek, ratuj mnie – mówię – bo my zginiemy”. […] Wiedział co się będzie działo. […] mówi: „Ratuj mnie na litość Boga”. No i ojciec […] mówi: „Dobrze, ja cię poratuję, ale pamiętaj […] w razie czego no to giniemy wszyscy”. […] Mówi: „Ja mam jedno dziecko, cóż, no poświęcę ci, a ty ratuj się”. Przyszli w ten czas, w nocy do nas z Rymanowa […], no i siedzieli u nas cały czas.
Maria Mikoś
49s